40.Złuda

1.1K 68 1
                                    

(Prof.Sprout)-Formularz.-słowa docierały do niej jak przez mgłę.-Panno Scamander spała pani tej nocy?

Po sekundzie wyczuła lekkie szturchanie, które wybudziło ją z zamyślenia.
Uniosła ociężałą głowę i dostrzegła zniesmaczoną minę zielarki.

(Danielle)-Może pani powtórzyć?-słowa niekontrolowanie wypłynęły z jej ust.

Dzisiejszy dzień był o wiele cięższy dla Puchonki niż zwykle.
Nie myślała o niczym oprócz zguby, która nie dawała jej spokoju, natłoku zadań i ciągłych wyrzutów sumienia.
W tej chwili marzyła, by zaszyć się w schowku na miotły. Tam nikt, by jej nie oceniał, a ona mogłaby zdrzemnąć się w towarzystwie pająków i kurzu.

(Prof.Sprout)-Czy masz podpisany formularz na wyjścia do Hogsmeade?-powtórzyła z wymuszonym spokojem.

Szatynka zaczęła przeszukiwać torbę w poszukiwaniu pergaminu robiąc wokół siebie niezły szum.
Pióra i podręczniki wylądowały na ławie przed jej nosem, ale po papierze ani śladu.

(Danielle)-Byłam pewna, że mam go ze sobą.-wymamrotała.-Najprawdopodobniej został w dormitorium.

(Prof.Sprout)-Miejmy nadzieję, że zguba odnajdzie się do pierwszego wyjścia.-rzekła.-Gdybyś miała jakieś zmartwienia i chciała porozmawiać to przyjdź do mojego gabinetu.

(Danielle)-Tak jest pani profesor.-uśmiechnęła się sztucznie.

Opiekunka domu Borsuka była jak prawdziwa matka dla swoich podopiecznych jak i uczniów z poza domu.
Jej zachowanie było chwilowym promyczkiem dla Scamander, a poczuła jeszcze większą ulgę, gdy zadzwonił dzwonek kończący ostatnią lekcję.

Przez kilka ostatnich dni wszystko wydawało się nadzwyczaj spokojne.
Syriusz Black sprawiał wrażenie jakby rozpłynął się w powietrzu, a panika wśród uczniów jak i personelu szkoły zmniejszyła się.

Po wyjściu z klasy Danielle rozpoczęła patrol.
Od trzech dni podczas służby zajmowała się również poszukiwaniem swojej odznaki.
Czuła wstyd przed przyznaniem się komukolwiek, że zawiodła.
Wyobrażała sobie minę profesora Dumbledore'a lub reszty prefektów na wieść, że popełniła taką głupotę.

Zbliżając się do zakrętu usłyszała huki, a sekundę później przed jej twarzą przeleciał żółty promień, który po spotkaniu ze ścianą sprawił, że przez chwilę czuć było zapach zgniłych jaj.

Przeniosła wzrok w stronę oprawcy zdarzenia, a gdy dostrzegła grupkę pierwszoroczniaków w szkarłatnych krawatach, na jej twarzy pojawił się cień uśmiechu.
Mimo, że sama odstawiała o wiele gorsze numery to nie mogła im tego popuścić.

(Danielle)-Od kiedy takie gremliny jak wy znają się na takich zaklęciach?-podeszła bliżej, nakładając na twarz swoją firmową, opanowaną minę.-Chcecie zawitać do profesor McGonagall czy dyrektora?

Gromadka bladych chłopców przyprawiała ją o niezłe rozbawienie, ale musiała przyznać, że czasem lubiła budzić respekt.

(Danielle)-Nie?-skrzyżowała ręce na piersi.

W odpowiedzi pomachali głowami na boki.
Mogła przysiąc, że jeden z nich zaraz puści pawia.

(Danielle)-Odpuszczam wam, ale nie wolno miotać zaklęciami na prawo i lewo na korytarzu!-pokiwała palcem.-I zaprowadźcie kolegę do Skrzydła  szpitalnego, nie wygląda zbyt dobrze.

...

Jednym z zaskakujących zjawisk w zamku było to, że ogień w kominkach palił się niezależnie od pory roku.
W wiosnę i lato dodawał klimatu, a w pozostałe pory roku dodatkowo ogrzewał.
Danielle była miłośniczką spędzania wieczorów przy kominku, siedząc pod kanarkowym kocem, który zawsze czekał na nią w kącie pomieszczenia.
Potrafiła się wyciszyć i czasem nawet przykre myśli ulatywały z jej głowy tak jak wiedza o magicznych stworzeniach.

Po odrobieniu lekcji w towarzystwie jej współlokatorek postanowiła odebrać sobie kilka godzin snu, gdy one z utęsknieniem spoglądały na swoje miękkie łoża.
Oczywiście nie odbyło się bez namawiania, by i ona poszła spać, ponieważ dzisiaj na Zielarstwie tylko się upewniły w tym, że ich przyjaciółka to żywy trup, lecz ona się uparła.

Chwilę ciszy przerwały jej ciche kroki.
Z początku się tym nie przejęła.
O tej porze prefekci wracają z patrolu, a prawdopodobieństwo, że ktoś dostrzeże ją zakopaną w wełnianym kocu w wielkim fotelu jest praktycznie zerowe.

Przymknęła powieki mając z tyłu głowy, że jak zaraz się nie podniesie to spędzi kolejną noc na dole, ale zignorowała to.
Teraz jedyne o czym myślała to, to żeby zostać w tej chwili jeszcze na bardzo długo.

Przeciwna~George WeasleyWhere stories live. Discover now