3

2.3K 127 6
                                    

Kilka godzin później Puchonka chciała zająć myśli czymś innym niż dzisiejszymi wydarzeniami, więc udała się do biblioteki, by napisać wypracowania zadane już pierwszego dnia.
Napisanie o właściwościach Kamienia księżycowego było nużące, ale od pierwszego roku zawsze odrabiała prace systematycznie, dzięki czemu miała więcej wolnego czasu niż niektórzy uczniowie.

Z książkowego transu wyrwał ją głos dochodzący obok.
Spojrzała w jego stronę i ujrzała młodego blondyna, na oko pierwszoroczny patrzył na nią z niepewnością.

(Chłopiec)-Cedrik Diggory kazał przekazać, że pierwszy trening Quidditcha będzie w sobotę.-wyrecytował na jednym wdechu.

(Danielle)-Bardzo dziękuję.-uśmiechnęła się pokrzepiająco z pod burzy falowanych włosów.

Chłopiec bardzo szybko opuścił bibliotekę.
Rzeczywiście musiała wyglądać teraz niezbyt przyjaźnie ze zmęczonymi oczami, rumieńcami na policzkach, włosami stojącymi we wszystkie strony i stanowczym wyrazem twarzy.
W pewnym sensie wyglądała jak córka Hagrida-na sam pomysł parsknęła śmiechem.

Tymczasem, gdy nastolatka przeglądała księgi o właściwościach wszelakich magicznych kamieni zza regału wychylał się czarnoskóry młodzieniec spoglądający na nią z zaciekawieniem.
Lee Jordan niezwykle dobrze znany ze swojego stanowiska komentatora na meczach Quidditcha oczarował się Scamander.

Gdy Danielle dokończyła wypracowanie odłożyła księgi na ich miejsce, zapakowała torbę po czym zarzuciła ją na ramię i powstała.
Minęła Jordana nie zauważając go. Chłopak prawie stracił szansę zagadania słowa same wyrwały mu się z ust.

(Lee)-Witaj!-zawołał.

Odwróciła głowę za głosem i ujrzała uśmiechającego się od ucha do ucha sprawcę jej dzisiejszego wypadku.

(Danielle)-Hej.-odpowiedziała, unosząc kącik w górę.

Następnego dnia młody Jordan na śniadaniu musiał pochwalić się nową znajomością przyjaciołom.
Gdy wbiegł do sali i zobaczył dwóch bliźniaków Weasley przy stole natychmiast zaczął przemawiać.

(Lee)-Nie uwierzycie...-wybełkotał.

(Fred)-Angelina się z tobą...

(George)-W końcu umówiła?-dokończył.

(Lee)-Nie, mam coś lepszego. Wczoraj rano potrąciłem w korytarzu dziewczynę.

(Fred)-Pewnie leży u Świętego Munga.-zaczął się droczyć.

(Lee)-Nie wyobrażacie sobie jaka jest czarująca i...

(George)-Mówisz o Percym czy coś mi się przyśniło.-wtrącił zaczepnie.

Lee zmarszczył brwi, ale w duchu przyznał, że była to śmieszna uwaga.

(Fred)-Jak się nazywa panna twego serca?-zapytał oficjalnym tonem.

Gryffon otworzył usta i po chwili zawahał się, gdyż zdał sobie sprawę, że tak na prawdę nie zna jej imienia.

(George)-No i tu gnom pogrzebany.-machnął dłonią.

(Lee)-Dzisiaj się dowiem. Słyszałem, że będzie grała w reprezentacji Hufflepuffu.

Fred z uśmiechem trącił ramię Lee po jednej stronie, a George po drugiej.

(Fred)-Słyszałeś Georgie? Kochany Lee zakochał się w Puchonce.

(George)-Słyszałem Freddie.-poruszał brwiami.

Reszta tygodnia zleciała szybko.
Nie działo się nic niezwykłego.
W sobotni poranek Danielle obudziła się bez problemu.
Wstała głodna wrażeń i poszła natychmiast do toalety doprowadzić się do porządku.
Po kilkunastu minutach już ubrana w żółto-czarny strój do Quidditcha z Nimbusem pod pachą zeszła na śniadanie.
Jedzenie nie szło jej tak entuzjastycznie jak samo wstanie z łóżka. Dopiero teraz zaczęła się stresować, ale wepchnęła w siebie dwa tosty.

Gdy wychodziła z sali jej drogi skrzyżowały się z Herbertem Fleetem, starszym o dwa lata obrońcą w ich drużynie.

(Herbert)-Zestresowana?-zagadnął rzeczowym głosem.

(Danielle)-Trochę.-uśmiechnęła się nerwowo.

Jak doszli na stadion drużyna już była w komplecie.

(Cedrik)-No to skoro jesteśmy w komplecie to pragnę wam przedstawić naszą nową ścigającą.-poklepał Danielle po plecach.-Zaczynamy treningi wcześniej by odświeżyć umiejętności.

Cedrik następnie zaczął omawiać nową taktykę na pierwszy mecz, który ma się odbyć z Gryffonami.
Gdy wsiedli na miotły stres piorunem opuścił jej umysł.
Zaczęli od zwykłych podań kafla, a potem przeszli do rzeczy.

Po treningu mimo fizycznego zmęczenia Scamander była najszczęśliwszą osobą pod słońcem.
Przeszli do dormitoriów by się przebrać, a następnie po chwili odpoczynku w pokoju wspólnym udali się na obiad.
Cały posiłek trajkotała jak nakręcona o następnych treningach, a Diggory był rozbawiony jej zachowaniem.

Wszyscy wsunęli swoje posiłki bardzo szybko, bo pobyt na powietrzu jednak pobudził ich apetyty.
Gdy Danielle i Cedrik wyszli z Wielkiej Sali napotkali Jordana.
Chciał się przywitać z damą jego serca, ale od razu zrezygnował, gdy zobaczył jak zacięcie rozmawia z Diggorym.
Miał już ich ominąć gdy nagle usłyszał za plecami ciepły głos.

(Danielle)-Hej Lee.-zagadnęła.

Odwrócił się i uśmiechnął się do niej wdzięcznie.

(Lee)-Cześć!

Przeciwna~George WeasleyWhere stories live. Discover now