51.Pamiątka

1K 74 18
                                    

Śnieg za oknami w dniu Bożego Narodzenia prószył mocniej niż zwykle.

Ze snu wyrwało ją ciche pukanie, a następnie odgłos otwieranych drzwi.
Jak poparzona zerwała się do pozycji siedzącej, a następnie wbiła zamglone spojrzenie w stronę wejścia.

Wysoki szatyn w roztrzepanych włosach odziany w piżamę, ruszył w stronę łóżka obdarzając ją troskliwym spojrzeniem.
Zasiadł wygodnie na brzegu, a następnie obiegł wzrokiem pomieszczenie.

Pokój jego siostry o wiele różnił się od tego, w którym mieszkała do niedawna.
W tamtym przeważały odcienie różu i bieli, pod ścianami znajdowały się białe meble, a wszystkiemu uroku dodawały złote dodatki.
Natomiast tutaj przeważały ciemne tony zieleni i czerni.
Pokój ten już podczas przeprowadzki tutaj był urządzony w mrocznym nastroju, a Scamander to jak najbardziej pasowało.
W ciemnościach panujących tu godzinami odnajdywała swoją ostoję spokoju.

(Rolf)-Przepraszam, że tak bezceremonialnie wtargnęłem do twojej jaskini...-kącik jego ust powędrował w górę, gdy zmarszczyła brwi.-ale chciałem sprawdzić jak się czujesz. Gdybym zastosował grzeczniejszą formę to byś mnie nie wpuściła.

(Danielle)-Prawda.-mruknęła.

(Rolf)-Na dole czekają prezenty. Wszystkie, które miałem wysłać do twoich przyjaciół również powinny dotrzeć jeszcze dzisiaj.

(Danielle)-Dziękuję.-kiwnęła głową.-Dla ciebie też coś mam.

Wychyliła się, by wsadzić rękę pod łóżko, a następnie wyciągnęła żółte pudełko, ozdobione białą wstążką.

Poklepała miejsce obok siebie, a chłopak zajął je bez wahania, okrywając się kocem.
Po chwili na jego kolanach wylądował pakunek, za którego otwieranie niemalże natychmiast się zabrał.
Odwiązał wstęgę, a następnie zerwał z pudła ozdobny papier, który odrzucił na bok.
Delikatnie otworzył wieko, a w jego oczy rzucił się gruby album obity w skórzany materiał.
Oczy zaświeciły mu się na jego widok.

(Danielle)-Tak myślałam, że ci się spodoba.-kąciki jej ust delikatnie powędrowały w górę.-No dalej. Otwieraj. Nie po to zdobywałam zdjęcia od początku roku, byś tylko wpatrywał się w okładkę.-sarknęła.

Odchylił pierwszą stronę, a w oczy rzuciło mu się bardzo znane przez niego zdjęcie.
Ich pierwsza wspólna fotografia, na której obydwoje znajdują się w ramionach mamy i Sarah.
Było to zaledwie kilka dni po urodzeniu się Danielle, ale niezbyt dobrze pamiętał ten okres. Kobiety wdzięcznie uśmiechały się do zdjęcia z blaskiem w oczach.
Po drugiej stronie znajdowało się zdjęcie przedstawiające jego zabawę z jednym z oswojonych żmijoptaków Newta. Gdy Dorothy dowiedziała się o tym zdjęciu, była tak wściekła, że prawie rozniosła dom. Bo kto narażał by cztero-letnie dziecko sadzając je obok wielkich rozmiarów, magicznego stworzenia, które jednym ruchem mogłoby mu coś zrobić?
W albumie było jeszcze pełno zdjęć.
Pierwszy wyjazd Rolfa do Hogwartu, ujęcia z przyjaciółmi, wizyta w Europie wraz z dziadkami i setki innych chwil.

Samotna łza spłynęła mu po policzku.
Powoli odłożył prezent obok, a następnie wziął szatynkę w ramiona.

(Rolf)-Tak bardzo dziękuję Nielle.-szepnął.-Bardzo.

Uśmiechnęła się smutno i pogłaskała go po plecach.
Pierwszy raz od ostatniego czasu, chociaż przez chwilę poczuła się szczęśliwa.

(Rolf)-Też mam coś dla ciebie.-wsadził rękę do kieszeni, a następnie wyjął ze środka granatowe pudełeczko.

Wsunął w jej drobne dłonie, a następnie obserwował jej reakcję.

Złapała wieczko, które zdjęła w powolnym tempie jakby bała się, że coś uszkodzi.
Dostrzegła srebrny sygnet, z czarnym kamieniem, proszący się o to by go nałożyć.
Natychmiast wsunęła go na mały palec, a on magicznie dopasował się rozmiarem.
Obróciła dłoń, a kamień zaczął wdzięcznie połyskiwać w świetle słońca, wpadającego przez szybę.

(Danielle)-Jest na prawdę piękny.-skomentowała.

(Rolf)-Gdy zobaczyłem go na wystawie od razu mi się z tobą skojarzył. No i chciałem, byś miała coś co ci będzie o mnie przypominać.

(Danielle)-Rolf... dziękuję.-oparła głowę o jego ramię.-Kocham cię.

(Rolf)-Ja ciebie też Nielle.

...

Cały salon wypełniony był zapachem pierników i cynamonu.
Pieczenie nigdy nie było specjalnością Tiny, ale jej siostry wręcz przeciwnie.

Jacob i Queenie postanowili zostać w Anglii do końca świąt, by towarzyszyć im w trudnych chwilach i uczynić te święta bardziej ludzkimi.

Gdy rodzeństwo zostało dostrzeżone przez starszych, zostali powitani serdecznymi uśmiechami.

Postanowili sobie, że mimo bólu czającego się w ich sercach, spędzą ten dzień rodzinnie i w miarę możliwości w dobrych nastrojach.
Chcieli być również wsparciem dla nich, mimo że to pierwsze święta bez mamy.

Zjedli obiad, na którym nie zabrakło pieczonego indyka czy puddingu.
Wszystko było niezwykle smaczne, ale nim zdążyli się tym wszystkim nacieszyć to zostali wysłani do otwierania prezentów.

W skarpetach czaiły się drobne upominki i słodycze, lecz pod choinką chowały się większe paczki.
Zielonookiej natychmiast w oczy rzuciło się skromnie zapakowane pudełko z ogromną wstęgą.
Odpakowała je jako pierwsze.
Całe miejsce zapełniał wełniany sweter o kolorze malachitowym, który od razu przypadł jej do gustu.
Przez chwilę głowiła się od kogo mogła go dostać, ale zaprzestała tej czynności i ubrała go.
Następnie podeszła do ogromnego lustra wiszącego w przedpokoju.
Sam podarunek był niezwykle uroczy, a najbardziej podobało jej się wielkie "D" wyszyte na samym środku.

Przeciwna~George WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz