8

1.9K 109 10
                                    

Od ostatniego zdarzenia z panią Norris nic się nie działo.

Przez pierwszy tydzień dało się usłyszeć gdzieniegdzie jakieś insynuacje, ale wkrótce ucichły.

Danielle trenowała zacięcie dzięki czemu już potrafiła się zgrać z resztą ścigających w jej drużynie, ale Fleet nadal nie zaprzestawał ataków, ale ona nie zwracała na to uwagi.

Obrona przed Czarną Magią, która przez 3 lata była jedną z jej ulubionych lekcji-od razu po Zaklęciach i urokach- stała się jej znienawidzonym przedmiotem.
Profesor Lockhart całe lekcje czytał im na głos urywki ze swoich książek.

Danielle zmierzała w samotności na stadion Quidditcha by obejrzeć mecz Gryffonów przeciwko Ślizgonom. Pogoda dzisiaj była wyśmienita według Scamander-lekki deszczyk. Uwielbiała jesień co dziwiło wiele osób ze względu na paskudną pogodę w tej porze roku.

Mimo, że jako Puchonka powinna być bezstronna kibicowała Gryffonom.
W dzieciństwie marzyła o byciu w domu lwa.

(Prof.McGonagall)-Danielle Scamander!
Młoda dziewczynka ostatni raz spojrzała w stronę stołu Hufflepuffu i napotkała pocieszające spojrzenie brata.

Usiadła na stołek i z trudem powstrzymywała drżenie dłoni.
Profesor McGonagall nałożyła jej tiarę na głowę.

(Tiara)-Hmm...
(Danielle)-Gryffindor proszę, Gryffindor.-szeptała.
(Tiara)-Gryffindor? Dom mężnych i odważnych. Niewątpliwie posiadasz te cechy, ale jest dom, który może dać ci coś więcej niż Gryffindor...
Wszyscy wpatrywali się z oczekiwaniem na Scamander.
(Tiara)-Hufflepuff!-wykrzyknęła.

Salę wypełniło oklaskiwanie i krzyki Puchonów.
Danielle z niepewnością w głębi duszy podeszła do stołu, a brat natychmiast zrobił jej miejsce obok siebie.
(Rolf)-Witaj w szkole.-poklepał ją po plecach.

Zasiadła na trybunach w najwyższym rzędzie.
Szczelniej obwinęła szalik wokół szyi i schowała ręce w kieszenie.

Gdy drużyna Gryffonów wyszła na boisko powitały ich okrzyki entuzjazmu-reszta Puchonów i Krukoni również pragnęli klęski węży.

Po gwizdku 14 zawodników wzbiło się w powietrze.
Szukający wzbili się najwyżej z reszty zawodników i po kilku sekundach zaczęło się dziać coś nie tak.

Tłuczek z ogromną szybkością mknął w stronę Harrego Pottera.
George natychmiast odbił tłuczek w stronę Adriana Puceya, ale prawie natychmiast zmienił kierunek i pomknęła z powrotem w stronę Harrego.
Bliźniacy cały czas starali się osłaniać Harrego, ale za każdym razem tłuczek zataczał łuk i pędził w jego stronę.

W pewnym momencie Oliver Wood poprosił o przerwę.
Po naradach Gryffonów powrócili do gry i jak domyśliła się Scamander-postanowili pozostawić Harrego samemu sobie.

Deszcz rozpadał się na dobre.
Scamander okryła głowę szalem i skupiła się z powrotem na grze.

Harry wywijał młynki, zataczał łuki i próbował na wszelkie sposoby uniknąć zderzenia z tłuczkiem.
Kiedy zwisał głową w dół na miotle widownia zabrzmiała gromkim śmiechem. Być może Potter wyglądał komicznie, ale świadomość, że może dostać tłuczkiem wcale nie rozweselała Puchonki.

Zaczął szybować wokół boiska, a Malfoy dotrzymywał mu kroku, a w tej chwili można by rzec lotu.
W pewnym momencie znicz pojawił się tuż za Draco.

Chłopak za długo zwlekał-tłuczek trafił go w końcu, uderzając go w łokieć.
Danielle natychmiast przerażona zakryła usta.
Tłuczek znowu chciał go zaatakować prosto w twarz, ale wykonał unik.

Harry natychmiast ruszył w stronę piłeczki mimo kontuzji, a Malfoy najprawdopodobniej odebrał to za atak, bo natychmiast się wycofał.
Wyciągnął zdrową rękę w stronę piłki i po kilku sekundach trzymał ją w dłoni.

Widownia ryknęła głośno, kiedy zanurkował w stronę ziemi.
Wylądował w błocie.

Widownia gwizdała i wiwatowała.
Wszyscy Gryffoni zebrali się wokół Pottera, a na ich czele znalazł się Gilderoy Lockhart.

W oddali Fred i George mocowali się z tłuczkiem, który za nic nie chciał wrócić do skrzyni.

Po meczu w Pokoju Wspólnym krążyła wiadomość o tym, że profesor Lockhart pragnął poskładać kość Harrego, ale jego nieumiejętny czar spowodował tylko całkowite usunięcie kości chłopaka, który teraz leżał w Skrzydle szpitalnym.

(Danielle)-Biedny chłopak.-rzekła do siedzącego obok Lee Jordana.
(Lee)-Pani Pomfrey go poskłada.

Siedzieli w jednej z opuszczonych klas w zamku.

(Lee)-Chciałem Cię o coś spytać.-podrapał się po karku.
Danielle skierowała wzrok z krajobrazu zataczającego się za oknem na przyjaciela.

(Lee)-Niedługo ma być pierwszy wypad do Hogsmeade...-zawachał się.-...i może chciałabyś się tam wybrać ze mną może?-wypowiedział na jednym wdechu.
(Danielle)-Z wielką chęcią.-uśmiechnęła się promiennie do chłopaka.

Przeciwna~George WeasleyWhere stories live. Discover now