29

1.4K 85 3
                                    

Brunetka kręciła się z boku na bok próbując zasnąć.
Jej towarzyszki od dawna smacznie spały w ramionach Morfeusza, a ona leniwie spoglądała na ciemny krajobraz za witrynami okna niedaleko jej łóżka.
Gubiła się w myślach odkąd usytuowała się na koi i od tamtej pory dręczył ją jej niezbyt częsty przyjaciel o imieniu bezsenność.
Puchonka rzadko miewała problemy ze snem, a wyjątkiem były przypadki głębokiego zamyślenia.

Czym zasłużyła sobie niewinna istota na takie zdarzenie? Te pytanie zadawała sobie odkąd usłyszała o pannie Weasley.
Nie porównywała swojego stanu do nikogo z rodziny Weasley nie tylko z powodu zawężonej wiedzy na temat porwania, ale i małej więzi pomiędzy nastolatkami.

Martwiła się nie tylko o stan wyżej wymienionej, ale zadra wywołana w jej umyśle nakazywała rozmyślać również o bezpieczeństwie jej bliskich i jej samej.
Mimo, że nie chciała wracać już jutro do domu to wiedziała, że odpowiedzialniejszym wyborem będzie wycofanie się na okres spustoszenia oraz uspokojenia nie tylko ich, ale i rodzin.

Zerwała się z łóżka czując zdenerwowanie swoim stanem.
Czasem marzyła o wyłączeniu się na jakiś czas, by nie analizować tak wielu rzeczy kosztem dekoncentracji.

Kucnęła i pociągnęła za chłodną klamkę dębowej szuflady by wyciągnąć z niej smakołyki Filiusa, który po dynamicznym rozbudzeniu domagał się rekompensaty.
Wrzuciła kilka mugolskich chrupek do miseczki i zabrała z nóg łóżka koc złożony w niezbyt idealną kostkę po czym podeszła do lustra, które oświetlał samotny promień światła księżyca.
Przetarła twarz odgarniając wolne kosmyki z twarzy i schowała je za ucho.
Przez chwilę wpatrywała się w swoje odbicie zastanawiając się co teraz poczyni skoro tak łatwo nie zaśnie mimo, że wcześniej i tak blisko do tego nie było.

Pierwszą myślą, którą zagościła w jej umyśle był fotel usadowiony przed kominkiem w pokoju wspólnym.
Szybkim ruchem pociągnęła za klamkę od drzwi by skrzypienie nie trwało za długo, bo mogła rozbudzić współlokatorki i szybko wyskoczyła na korytarz.
Niemal natychmiast zimny powiew dosięgnął jej odsłoniętej skóry co spowodowało nieprzyjemne dreszcze na całym ciele.

Jak najszybciej zeszła na dół i usadowiła się w fotelu nie odrywając wzroku od ognia tlącego się w centrum kamiennego kominka.
Zadziwiające, że ogień nadal jest rozpalany mimo, że jest środek lata, ale sama obecność greckiego tworu Hefajstosa pomogła wyswobodzić jej się miarowo ze zmartwień.

Zatopiła wzrok w samotnym węgielku już ugasającym w rogu przypominającym ją w obecnej chwili.
Zatopiła nos w wełnianym kocu zaciągając się zapachem domu, który osobliwie nie chciał zniknąć, a następnie przymknęła powieki by przysłuchiwać się trzaskom płomieni omiatających ścianki.

...

Wybudziło ją stopniowe potrząsanie ramion.
Leniwie uchyliła powieki, a następnie kilka razy mrugnęła dla odzyskania ostrości i spojrzała na oprawcę.
Zdziwiona, ale i rozbawiona twarz piegowatego szatyna spoglądała na nią z pod czarnego kaptura szaty.

(Rolf)-Od kiedy tutaj jesteś?-zapytał z troską.

(Danielle)-Czy to ważne?-mógł oszczędzić sobie chociaż raz w życiu zbędne pytania i dać jej się w spokoju udać do pokoju na dokończenie drzemki.-Wystarczająco długo.-rzuciła widząc nieustępliwą postawę brata.

Powstała zrzucając koc i przeciągnęła się wydając serię niekontrolowanych jęków z powodu obolałych stawów.

(Danielle)-Jakieś nowiny?-nie kryła ciekawości o to co mogło się stać w czasie, gdy ona smacznie spała.

Skąd jej brat mógł wiedzieć o czym kolwiek? Plotki rozchodzą się bardzo szybko, a informatorów nie brak więc każdy mógł być dostawcą zarówno wiadomości o potwierdzonym podłożu lub kłamstw.

Przeciwna~George WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz