21

1.5K 87 65
                                    

Święta jak i reszta wolnych dni przeminęła z wiatrem, a z nimi cały styczeń.

Atmosfera w zamku się polepszyła.
Tak jakby zimowy wiatr zdmuchnął obawy uczniów.

W przeciągu ostatniego miesiąca za wiele się nie działo.
Z relacji Rona, którego Danielle spotkała na jednej z przerw obiadowych, gdy próbował przemycić trzy udka kurczaka do Pokoju Wspólnego dowiedziała się, że Hermiona była w skrzydle szpitalnym, ale nie zdradził dlaczego.

W tej chwili Danielle wracała z boiska.
Cedrik mimo protestów większości drużyny rozpoczął treningi o wiele wcześniej mimo mrozów.
Jedynym plusem było to, że jak ktoś z drużyny spadł z miotły jego upadek zamortyzowała gruba warstwa śniegu.

Zrzuciła mokry strój z ciała i szybciutko przebrała się w dzwoniaste spodnie i cieplutki sweterek.

Do pokoju wbiegła rozradowana Allison z uśmiechem na twarzy porównywalnym do uśmiechu Hagrida, gdy częstuje uczniów jego ciasteczkami twardymi jak kamienie.

(Danielle)-Co się dzieje?-zapytała spoglądając kątem oka na brunetkę.

(Allison)-Rolf.-westchnęła kładąc się na łóżku.

(Danielle)-Rolf co?-zainteresowała się stanem przyjaciółki.

(Allison)-Zaprosił mnie na spacer.-wzięła w objęcia czarną poduszkę spoglądając maślanymi oczami na sufit.

Szatynka zmarszczyła brwi zdezorientowana, ale nie z powodu poczynań przyjaciółki, ale tego co sprawiło, że jej brat w końcu się odważył zrobić pierwszy krok.

Przez cały Styczeń brat nadawał jej o tym jak to może zagadać do jej przyjaciółki co z początku było urocze potem stało się męczące.

Po świętach zaczęła coraz więcej czasu spędzać z Gryffonami, a najbardziej zbliżyła się do bliźniaków.

Jej kontakty z dziewczynami nie zepsuły się natomiast relacja jej i Cedrika stopniowo się niszczyła.

Pewnego dnia, gdy wracała z Zielarstwa spotkała go, gdy schowany w jednym z korytarzy przytulał się z nieznajomą dziewczyną najprawdopodobniej z jego roku.

Woda sodowa jej uderzyła do głowy od tamtej pory i niesłusznie wmówiła sobie, że nie ma szans u przyjaciela.

(Allison)-Są Walentynki! Rozchmurz się. Wyjdź gdzieś z Lee czy bliźniakami.-wyrwała ją z zamyślenia.

(Danielle)-Wiesz, że kocham ten dzień.-odpowiedziała z sarkazmem.

Jak większość samotnych dziewczyn nie darzyła tego dnia sympatią.
W głębi duszy pragnęła by jakiś młodzieniec dał jej walentynkę czy zaprosił na spacer, ale jak dotąd nikt nie był nią zainteresowany bądź to ukrywał.
Pocieszała się myślą, że kto by chciał takiego dzieciaka jak ona?

(Allison)-Mówisz tak tylko dlatego, bo nigdy nie spędziłaś tego dnia z chłopakiem.-odpyskowała.

(Danielle)-Gdzie jest Lynn?-zignorowała poprzedni komentarz.

Brunetka wzruszyła ramionami.

Nagle zaburczało jej w brzuchu. Dopiero teraz doszło do niej, że jest tak głodna, że zjadła by całego wieprzka i poprawiła sokiem dyniowym.

Oznajmiła przyjaciółce, że wychodzi po czym opuściła pokój.

Przemierzając korytarze natknęła się na Cedrika w towarzystwie Jacksona i znajomej blondynki, którą spotkała w jego towarzystwie w zeszłym czasie.

Wskoczyła za jedną ze zbroi i przeczekała aż przejdą.
Dlaczego?
Nie miała pojęcia. Być może zazdrość o inne dziewczyny sprawiła, że stchórzyła przed ustaniem twarz w twarz z jego nową koleżanką.

Przeciwna~George WeasleyWhere stories live. Discover now