69.Czułość

1K 81 27
                                    

Przez następne dwa tygodnie wiele się zmieniło.
Pierwszą rzeczą było to, że Danielle i Cedrik znacznie się od siebie oddalili. Zapytacie dlaczego? Otóż brunet był teraz na językach wszystkich uczniów Hogwartu, przez co stał się jeszcze bardziej sławny niż wcześniej. Stale otaczały go tłumy fanów, częściej fanek, wzdychających do niego na każdym kroku. Do tego relacja pomiędzy nim a Cho zakwitła do takiego stopnia, że mogli się nazwać "nieoficjalną" parą. Spędzali ze sobą bardzo dużo czasu. Scamander nie mogła się na niego o to złościć. Przecież każdy ma prawo do miłości, a to, że teraz będzie poświęcał o wiele więcej czasu swojej "dziewczynie" jest najnormalniejszą i najbardziej wskazaną rzeczą.

Po drugie stosunki między Puchonami, a Gryffonami pogorszyły się do tego stopnia, że kiedyś przyjaźni uczniowie domu borsuka stali się wyjątkowo chłodni dla lwów. Oczywiście przyczyną tego, było wybranie Pottera na drugiego reprezentanta Hogwartu. Uważali, że Gryffon przysłania chwałę bruneta, który jako jeden z nielicznych zapracował sobie na ten zaszczyt. Zdanie Danielle było odmienne. Ona uważała, że Harry musiałby być kretynem, żeby wrzucić swoje nazwisko do czary, patrząc na to, że jego umiejętności magiczne w porównaniu z siódmoklasistami są na o wiele niższym poziomie. Do tego pamiętała jego skonfundowaną i przerażoną minę na dźwięk swojego nazwiska.

Dziewczyna przesiadywała w Wielkiej Sali odrabiając lekcje w towarzystwie Allison.
Od kilkunastu minut głowiła się nad zastosowaniem Kłaposkrzeczek w gospodarstwach domowych i kompletnie nie potrafiła nic wymyśleć. Miała dzisiaj cięższy dzień, ponieważ nie czuła się za dobrze fizycznie. Od rana miała dreszcze i kaszlała, przez co przeczuwała, że chyba się przeziębiła.

(Allison)-Idź do skrzydła szpitalnego.-westchnęła, gdy przyjaciółka kaszlnęła poraz któryś.-Pani Pomfrey da ci eliksir pieprzowy lub...

(Danielle)-Jeżeli jutro rano mnie rozłoży to pójdę.-zaparła się swojego.-Może to jakaś alergia albo jednodniowy stan.

(Allison)-Bardzo dobrze wiesz, że nie masz żadnego uczulenia.-pokręciła głową.-Lub jeszcze go nie stwierdzono.

Szatynka machnęła dłonią i zignorowała jej wywód, a następnie oparła się głową o drewniany stół i przymknęła powieki. Kiedy zaczęła odpływać usłyszała głośny chichot, który sprawił, że poderwała się do góry wytrzeszczając oczy.
Obiegła wzrokiem całe pomieszczenie i dostrzegła, że przy stole na przeciwko siedzą bliźniacy w towarzystwie rozbawionej i naprawdę pięknej blondynki, odzianej w błękitną jedwabną szatę. Niezwykle rzucającym się w oczy było to, że dziewczyna była wyraźnie zainteresowana młodszym z braci, który ćwierkał jak skowronek.

(Allison)-Co ci jest?-zapytała, widząc jak mruży oczy i zaciska usta w wąską kreskę. Nie umknęło jej również, że zacisnęła pięści do takiego stopnia, że zbielały jej knykcie. Przeniosła spojrzenie również w tamtą stronę, i gdy dostrzegła co wyprowadziło z równowagi zielonooką to zaśmiała się pod nosem.-Jesteś zazdrosna!

(Danielle)-Co?!-krzyknęła, a następnie zmierzyła ją ostrym spojrzeniem.-Niedorzeczność!-prawda była inna, gdy dostrzegła fascynację George'a dziewczyną, która była sto razy ładniejsza od niej i na pewno zdolniejsza poczuła jak żółć podchodzi jej do gardła, a złość, która przyszła do niej znienacka była uczuciem, które nigdy wcześniej nie towarzyszyło jej w takim wymiarze.-Wychodzę. Niedługo mam spotkanie z Moodym.-zaczęła zbierać rzeczy, ignorując dwuznaczne spojrzenie brązowookiej.

(Allison)-Oj Danielle, oj Danielle...-zaśpiwała, gdy zielonooka zaczęła odchodzić.-Już wiem na co jest ta twoja "alergia".

(Danielle)-Cicho!-wymierzyła w nią palcem, a następnie opuściła salę szybkim krokiem.

Przeciwna~George WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz