83.Strata

1K 80 33
                                    

Danielle w ciszy krążyła w kółko po pokoju, a chłopak, który przez cały czas śledził wzrokiem jej nerwowe ruchy, miał wrażenie, że zaraz wydrąży dziurę w podłodze.

(Danielle)-Mam złe przeczucie.-wymamrotała, przygryzając paznokieć.

Ten nerwowy tik, który zdążył już dawno u niej zaobserwować, tylko potwierdził mu, że jego dziewczyna jest w ogromnym stresie w związku z ostatnim zadaniem, które odbędzie się za kilkanaście minut.
Jakiś czas temu ogłoszono, że trzecia rozgrywka będzie polegała na znalezieniu pucharu trójmagicznego w labiryncie.

(George)-Martwisz się o niego?-zapytał, spoglądając na nią z nieodgadnionym wyrazem twarzy.

Oczywiście, że się martwiła. Byłaby głupia, gdyby przestała się przejmować Cedrikiem. Może nie zamienili słowa od długiego czasu, ale nie przestało jej na nim zależeć, jemu na niej również. Była tego pewna.

Wystawił dłonie w zapraszającym geście, a ona zasiadła na jego kolanach i wtuliła głowę we w głębienie w jego szyi i odetchnęła z ulgą. Pachniał cynamonem i wieczornym letnim powietrzem. Zaciągnęła się zapachem, który tak kochała i zawsze przywracał jej zdrowe zmysły.
Wplątał palce w jej włosy, które zdążyły już odrosnąć do prawie takiej samej długości co przed ścięciem i złożył jej delikatny pocałunek na głowie.

Doskonale wiedział, że Danielle jakiś czas temu zaakceptowała słowa Digorry'ego. Podziwiał ją za to, ponieważ nie miał pewności, czy gdyby on był na jej miejscu to byłby wstanie pogodzić się z odejściem przyjaciela. Właśnie to była jedna z cech, którą u niej bezgranicznie pokochał. Nigdy nie naciskała i jeśli trzeba, stosowała się do zasady, że jeśli kogoś kochasz dasz mu odejść.
Wiedział również, że bardzo kochała Puchona skoro nadal się o niego martwiła. Niewątpliwie był to inny rodzaj miłości niż ten, który żywiła do niego, ale nadal mu na niej zależało. On znał ją o wiele dłużej niż Weasley, w końcu poznali się już wtedy, gdy jej noga poraz pierwszy stanęła w progach magicznej szkoły, był z nią ramię w ramię bardzo długo do tej pamiętnej chwili, która czasem zmywała Scamander sen z powiek. Wtedy wyostrzyła się pomiędzy nimi znaczącą różnica, ona z pokorą akceptowała jego wybory, on w tym przypadku wręcz przeciwnie.

...

Weszli na boisko, które teraz trudno było poznać. Wokół jego krawędzi biegł wysoki żywopłot, a w samym środku, naprzeciw trybun była ciemna i ponura przerwa, która pełniła funkcję wejścia.
Słychać było gwar podnieconych głosów. Niebo było niemal czarne, pojawiły się pierwsze gwiazdy.
Scamander zajęła miejsce wraz z resztą Weasleyów, Hermioną, Lee oraz jej wspólokatorkami. Na ostatnie zadanie zawitała nawet pani Weasley wraz z Billem, który nie ukrywał radości na jej widok. Ona również poczuła się miło, gdy po tak długim czasie mogła go zobaczyć. Przez cały rok mieli możliwość wyłącznie wysyłania sobie listów, które były ich jedynym środkiem komunikacji. Na prawdę za nim tęskniła.
Jak się później okazało Molly już od pewnego czasu wiedziała o związku jej syna z szatynką i odkąd zobaczyła ich razem cały czas ćwierkała miłe słowa o tym jak bardzo cieszy ją ich szczęście. Przez pewien czas zielonooka czuła się w pewien sposób skrępowana, bo myślała, że ich związek pozostanie w tajemnicy jeszcze przez pewien czas. Oczywiście nie chciała tego ukrywać przed żadnym z bliskich, ale jak na razie wystarczało jej to, że jej najbliżsi przyjaciele o tym wiedzą i co jakiś czas rzucają dwuznaczne komentarze, które za każdym razem przyprawiają ją o konsternację. Ona w przeciwieństwie do Georga była wyjątkowo wstydliwa w tym temacie, co zauważył w przeciągu czasu i się do tego dostosował. Puchonka zazwyczaj stroniła od większych zbliżeń w miejscach publicznych, a gdy już byli sami lub wśród swoich otwierała się. Z początku trochę zdziwiło go jej podejście, ale chciał by czuła się komfortowo. Jej doświadczenie w przeciwieństwie do niego było na zerowym poziomie. Nadal się uczyła.

Przeciwna~George WeasleyWhere stories live. Discover now