Wróć Do Mnie 52.

Mulai dari awal
                                    

– Jak dobra jesteś w strzelaniu? – pyta Xavier, gdy przechodzimy koło budek z grami.
– Na pewno lepsza od ciebie – odpowiadam od razu.
– Hah! Teraz to musimy się przekonać – mówi, po czym ciągnie mnie do jednej z budek, gdzie się strzela do papierowych tarczy, w kształcie człowieka.
Chłopak płaci za nas oboje, po czym dostajemy pistolety do rąk.
– Gotowa? Czy chcesz jednak się wycofać? – droczy się ze mną.
– Chciałbyś – uśmiecham się sarkastycznie, po czym bierzemy się za strzelanie.
Dumnie spoglądam na dziurkę w brzuchu, głowie i w klatce, a później spoglądam na tarczę Xaviera, która ma trzy dziurki w piersi, każdy strzał zaledwie milimetry od drugiego.
– Jak? – Wzdycham, odkładając pistolet.
Xavier parska śmiechem i unosi brwi.
– Wiesz, ile razy tu byłem z Mią? Nigdy nie wyszedłem z tego parku, nie zaliczając tej budki chociaż raz.
– Czyli mnie wkręciłeś – mówię, kręcąc niedowierzająco głową.
– Biorąc pod uwagę twoją pewną siebie odpowiedź, zakładam że też nie raz strzelałaś.
– Jeśli mam być szczera to był mój pierwszy raz – wydymam usta. – Po prostu założyłam, że mam w tym naturalny talent.
Xavier patrzy się na mnie śmiejąc się, po czym przenosi swój wzrok na moją tarczę i unosi brwi.
– Muszę przyznać że pierwszy raz, kiedy ja strzelałem, to nie trafiłem tak dobrze jak ty.
– Wiem. Cały sęk leży w tym, żeby sobie wyobrazić kogoś, stojącego tam – wzruszam ramionami. – I proszę.
Po chwili Xavier wybiera misia z którejś z półki, na który starcza mu punktów i odchodzimy od budki. 

– Proszę. Niech będzie to dowód tego, że strzelam lepiej niż ty – mówi, podając mi pluszaka.

– Aww. Jaki słodki – wydymam usta, wtulając go do siebie.
Chwile spacerujemy po parku w cichy, gdy Xavier nagle się odzywa.
– Mówiąc, że wystarczy wyobrazić sobie kogoś stojącego na miejscu tarczy... miałaś na myśli mnie?
– Co? Oczywiście że nie – parskam śmiechem.
– To kogo? – chłopak nie odpuszcza.
Cóż, nie myślałam tylko o jednej osobie. Na sam początek myślałam o Jacksonie. Później pomyślałam o Steffanie i Victorii a na koniec o tych dwóch dziewczynach które zatrzymały się przy budce gdy strzelaliśmy, żeby poślinić się na widok Xaviera.
– Nikogo takiego – mówię, machając ręką. W końcu nie chcę wyjść na szaloną zazdrośnicę.
Nagle mój wzrok przyciąga wielki diabelski młyn, którego dopatrzyłam się z samochodu, gdy przyjechałam tu z Frankiem.
– Co powiesz na to? – zwracam się do Xaviera.
– Jasne – odpowiada, posyłając mi uśmiech.
Kilka minut później dochodzimy do kolejki w której stoimy kolejne dziesięć minut. Gdy w końcu nadchodzi nasza kolej i powoli unosimy się w górę, odruchowo wtulam się w ramie Xaviera.
– Boisz się?
– Trochę – odpowiadam.
– To czemu chciałaś na to wejść? – śmieje się.
– Cóż, gdy z Frankiem, moim agentem, jechaliśmy po autostradzie i wjechaliśmy do miasta, była to jedna z pierwszych rzeczy którą zobaczyłam. Frank powiedział, że są stąd piękne widoki. Uznałam, że musze się sama o tym przekonać.
Xavier przygląda mi się chwilę w ciszy i choć nie rozumiem czemu, nie pytam. W końcu chłopak rozciąga usta w uśmiech i obejmuje mnie ramieniem. Chwilę później jesteśmy prawie na samej górze, a widok zapiera dech w mojej piersi. Frank miał rację, warto jest wejść na ten diabelski młyn. Widać stąd dużą część miasta, którego budynki wydają się maleńkie z tej wysokości. Tysiące migoczących światełek z okien i ulic odbija się w wodzie, co wygląda bardziej jak namalowany obraz, niż prawdziwy widok.
Kieruję swój wzrok na Xaviera, który mi się przygląda.
– Naprawdę piękny widok – wzdycham, uśmiechając się.
– Nawet nie wiesz jak piękny – odpowiada chłopak, patrząc mi prosto w oczy. I tak oto cały świat zamiera. Czas się zatrzymuje, a mój żołądek robi fikołka. Nie wiem, czy to widok z tej wysokości, czy wszystkie dzisiejsze wrażenia z dzisiejszego dnia, czy może słowa Emily, ale w tym momencie wszystko łączy się w jedną całość. Całość, w której pragnę Xaviera jako kogoś więcej, niż przyjaciela. I pomimo strachu i naprzykrzających się myśli, decyduję się odepchnąć to wszystko od siebie. Póki ta chwila trwa, mam zamiar się nią nacieszyć i żyć na sto dziesięć procent.
Unoszę ostrożnie ręce i łapie w dłonie twarz Xaviera, po czym wpijam się delikatnie w jego usta. Na początku chłopak wydaje się zaskoczony, ale po chwili odwzajemnia pocałunek. Jego wargi namiętnie muskają moje, a gdy jego język prosi o pozwolenie, a ja mu pozwalam, Xavier pogłębia pocałunek. Nasycam się jego smakiem, zapachem. Wplatam mu palce w jego burzę włosów, a chłopak przesuwa swoją dłoń na mój kark i przyciska mnie mocniej do siebie, jakby bał się, że gdzieś za chwilę ucieknę.
Nic się nie zmieniło. Całuje tak samo wspaniale, jak kilka miesięcy temu, o ile nie jeszcze lepiej. Jego dotyk wywołuje u mnie tyle samo uczuć, co kiedyś.
Gdy chłopak delikatnie przygryza moją dolną wargę, z moich ust wydobywa się ciche westchnienie.
Nie wiem, ile dokładnie się całujemy, ale całujemy się do samego końca. Dopiero gdy zatrzymujemy się na samym dole, odciągam swoje wargi od jego.
Xaviera oczy wpatrują się we mnie z pragnieniem, a ja nie potrafię nic więcej na tą chwilę, niż napawać się tym momentem. Po chwili pracownik otwiera furtkę, dając nam do zrozumienia, że czas na nas. Xavier posyła mi szybkie spojrzenie, po czym oboje zaczynamy się śmiać i schodzimy z karuzeli. 


________________________________________________________________________________

Helloł moi drodzy <3 

Mam nadzieję że rozdział się wam spodobał o.O 

Czas, żeby coś się zaczęło dziać xD *muhahaha* 

XoXo Sandra 

Druga Szansa 1&2 Wróć Do MnieTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang