Wróc Do Mnie 11.

3K 145 14
                                    


________________________________________________________________________________

Poniedziałek, 20. Czerwca

Perspektywa Ashley


We wtorek, dzień po tym, jak wprowadziłam się do nowego mieszkania, obudziłam się uderzając ciałem o twardą podłogę, po tym jak zsunęłam się z leżącego na podłodze materaca, próbując przewrócić się na drugi bok. Byłam wyczerpana. Wyczerpał mnie sen, w którym nawiedzała mnie przeszłość. Mrugając próbowałam przyzwyczaić wzrok do światła wpadającego przez okna w pokoju i tym samym wymazać wspomnienia, które nękały mnie w postaci koszmarów. Usiadłam po turecku na posadzce i rozejrzałam się po pustym pokoju. Nie czułam się jak w domu. Prędzej jak w jakimś motelu czy hotelu, w którym zatrzymałam się tymczasowo. Tyle że nie tak wyglądała rzeczywistość. To nie był tymczasowy pobyt. W końcu wiedziałam, że jeśli wszystko pójdzie „gładko" i nikt kto nie powinien nie pozna prawdy, to nie będę musiała ponownie zmieniać imienia, jak i całego swojego życia. Myśl o tym, że to jest teraz mój dom na stałe, lub chociażby dłużej niż tymczasowo, zepsuł mi humor. 

Jak się szybko okazało, nie było w mieszkaniu najważniejszego. Kawy ani chociażby czajnika elektrycznego. To zmusiło mnie do wyjścia na zewnątrz, choć może to i dobrze, bo inaczej nie udałoby mi się zmusić samej siebie do wyjścia na świeże powietrze przez kolejny tydzień.
Byłam również zmuszona szybko przegrzebać kartony z dokumentami, żeby znaleźć swoją nową kartę płatniczą.
Z tłustymi włosami i workami pod oczami wyszłam z mieszkania w poszukiwaniu kawy rozpuszczalnej i czajnika elektrycznego. Jak się okazało, jakieś dziesięć minut drogi od mieszkania, znajdował się supermarket, w którym znalazłam obie rzeczy. Postanowiłam również kupić zapas zupek chińskich i innego przetworzonego jedzenia, które może się trzymać całą wieczność. No i jak to nazwał Xavier; magiczny materiał, z magicznej krainy. Czyli papier toaletowy.
Zaparzyłam sobie kawę i biorąc pierwszy łyk zatęskniłam za ekspresem do kawy, który należał do Margharet. Z kubkiem w ręku chodziłam z dobry kwadrans z jednego końca pokoju, do drugiego, uważnie przyglądając się kartonom, próbując zebrać się w garść, żeby je wreszcie przejrzeć.
W końcu usiadłam po turecku na zimnych panelach i wzięłam się za czytanie i segregowanie papierów. Czytałam przez ponad pięć godzin, gdy zorientowałam się, że byłam tylko w połowie. Łzy wylewały się z moich oczu i spływały po policzkach, po czym lądowały na białych kartkach papieru, gdy szorstka rzeczywistość mnie po raz kolejny zapewniła, że to nie sen, z którego mogę się obudzić. To moje nowe życie. Tak mnie to wszystko przygnębiło, że w końcu postanowiłam nie wychodzić ponownie z domu, tylko zamknąć się w czterech ścianach i odciąć od reszty świata. 

W nocy tęsknota nie pozwalała mi zasnąć, a gdy wreszcie zasypiałam, budziłam się z krzykiem, płacząc. Koszmary stawały się coraz gorszę, co pogarszało tylko moje samopoczucie, jak i tęsknotę za domem, za Xavierem. Następnych kilka dni minęło podobnie. Płakałam bezustannie. Gdy udało mi się uspokoić, zaczynałam ponownie płakać po kilku minutach. Najgorsze było chyba to, jak zaczęłam płakać siusiając. Wpadałam w histerię i miałam kilka napadów paniki, a po ocknięciu się czekała na mnie szara i samotna rzeczywistość, przez co zataczałam koło uczuć. 


________________________________________________________________________________


Przekonałyście mnie xD więc oto jeszcze jeden rozdział xD

XoXo Sandra

Druga Szansa 1&2 Wróć Do MnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz