F I F T Y N I N E

3.5K 155 13
                                    


Jak narazie jesteśmy gdzieś pomiędzy stroną 330/340 xD

________________________________________________________________________________


Xavier parkuje samochód na podjeździe po czym spokojnie otwiera drzwi i wychodzi. Odpinam więc pas bezpieczeństwa, gdy nagle drzwi od mojej strony się otwierają. Spoglądam na chłopaka, który wyciąga swoją rękę w moją stronę. Podaję mu więc swoją dłoń i wychodzę. 

Chłopak splata nasze palce, gdy powoli w ciszy drepczemy w stronę wejścia. Dom tonie w ciemności, ale Xavier nie śpieszy się z zapalaniem świateł. Ściąga powoli buty, więc ja robię tak samo. Idę za nim ostrożnie po schodach, ale mój wzrok szybko przyzwyczaja się do ciemności. 

Otwiera drzwi do swojego pokoju i czeka, aż wejdę do środka. Przez chwilę się waham, ale przypominam sobie jego słowa i biorę krok do przodu. 

Ledwo zdążam przekroczyć próg drzwi, gdy chłopak łapie mnie jedną ręką w pasie, a drugą zamyka za nami drzwi. W jednej sekundzie przybija mnie do ściany całym swoim ciałem, a w drugiej wpija się namiętnie w moje usta. Tym razem nie musi nawet prosić o pozwolenie. Tym razem to mój język prosi. Wręcz błaga. Xavier łapie moją twarz w swoje dłonie i uchyla delikatnie wargi, jednocześnie gładząc moje policzki kciukami. 


– Mówiłem ci już, co myślę o tobie w tej sukience? – Jego oddech jest ciężki, a głos zachrypnięty, gdy na chwilę odrywa się od moich ust. Kręcę przecząco głową, a chłopak kontynuuje.
– Musisz mi wybaczyć. Ale chyba straciłem głowę widząc cię na parkiecie. Wyglądasz jak pieprzona bogini. Przez cały wieczór nie mogłem nasycić się twoim widokiem. – Xavier wplata swoje dłonie w moje włosy i delikatnie za nie pociąga, odchylając tym samym moją głowę delikatnie do tyłu. – Przez cały wieczór marzyłem o tym, żeby ją z ciebie zerwać. Pozwól mi pokazać, co możesz mieć, gdy tylko zapragniesz. Pozwól mi pokazać co masz.
– Okay. – Szepczę, czując jak mój żołądek zaczyna wariować, nie wiedząc czego się spodziewać.
– W każdym momencie możesz mnie zatrzymać, okay?
– Okay. 


I po tym słowie jak bestia spuszczona ze smyczy Xavier łapię mnie za uda i podnosi, więc owijam swoje nogi wokół jego talii, po czym jedną ręką amortyzuje uderzenie, gdy przybija mnie ponownie do ściany. Tak zachłannie przywiera ustami do moich warg, pozbawiając mnie tlenu, że zanim się orientuję, wzdycham z przyjemności. Ten dźwięk musiał mu się podobać, ponieważ reaguję wręcz cichym jękiem i całuję mnie jeszcze namiętniej. Zatapiam swoje palce w jego burzy włosów, gdy jego dłonie zaciskają się mocniej na moich udach. 

Przybita do ściany czuję  k a ż d y  napierający mięsień jego ciała na moje. Gdy zaczyna obsypywać moją szyję pocałunkami i lekko zagryzać delikatną skórę, z moich ust wydobywa się jęk. Xavier odstawia mnie na ziemię nie przestając mnie całować, gdy ściągą swoją marynarkę tylko po to, żeby rzucić ją w jakiś kąt pokoju. W ciągu ułamka sekundy obraca mnie i przyciska mnie do ściany od tyłu. Odgarnia moje włosy z karku i ponownie obsypuje wrażliwe miejsce pocałunkami. Czuję się tak, jakby moje całe ciało płonęło. 

Jedną ręką trzyma mnie w pasie, przyciągając jeszcze bliżej siebie, jakby chciał żebyśmy stopili się w jedno, a drugą sięga do zamka sukienki. Powolnym, ale zdecydowanym ruchem odpina ją, po czym sięga dłońmi do ramiączek i delikatnie zsuwa suknie z mojego ciała, aż do ziemi. Biorę krok w bok i stopą odsuwam leżącą na podłodze sukienkę, po czym obracam się w stronę Xaviera. Chcę go. Pragnę go całą sobą. Nie boję się, bo wiem, że nie mam czego. Wiem, że on by mnie nigdy nie skrzywdził tak, jak zostałam skrzywdzona w swoim życiu. Czuję to pożądanie rosnące w moim podbrzuszu i nie umiem nad nim panować. Nie teraz. 

Druga Szansa 1&2 Wróć Do MnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz