S E V E N T E E N

5.1K 271 11
                                    


________________________________________________________________________________


Nauczycielka włoskiego wchodzi do klasy równo z dzwonkiem. Zakładam, że jest koło czterdziestki. Ma ciemno brązowe włosy i jest ubrana w ołówkową spódnicę pod kolor marynarki. Wydaje się być przyjazna. 

Siedzę sama w trzeciej ławce przy oknie, gdyż Emily ma w tym czasie francuski. Wpatruję się w podręcznik, zeszyt w bladoróżowej okładce i ołówek które mam przed sobą, zastanawiając się czy przerabiali już jakiś materiał, którego ja nie przerabiałam w starej szkole. Gdy nauczycielka sprawdza obecność i dochodzi do mojego imienia, wita się ze mną i przedstawia mi się jako Amber. Tuż po tym dowiaduje się, że właśnie zakończyli temat, który przerabiałam ostatnio i ostatnim razem zaczęli nowy, czyli nie ominęło mnie dużo. 

Zaczynamy czytać jeden z włoskich tekstów i go tłumaczyć, gdy nagle drzwi do klasy się otwierają dość drastycznie. Do klasy wpada nie nikt inny jak Xavier, rzuca nauczycielce szybkie „przepraszam za spóźnienie" pędząc w moją stronę. Nawet na mnie nie patrząc zajmuje miejsce obok mnie, tym samym zwracając na nas uwagę wszystkich uczniów. Amber odchrząkuje, tym samym odciągająć uczniów uwagi ode mnie, po czym kontynuuje lekcje.
– Nie było cię w domu. – Xavier rzuca oschle, bawiąc się moim ołówkiem, nadal na mnie nie patrząc. Jego oznajmieniem mnie lekko dezorientuje. 

– A miałam być? – szeptam, mając nadzieje, że nauczycielka niczego nie usłyszy. Nie chcę, żeby jej pierwsze wrażenie mnie było, że jestem gadułą. Wzrok Xaviera pada nagle na mnie.
– A nie? Przyjechałem rano, żeby cię podwieźć do szkoły. Umówiliśmy się, że będziemy jeździć razem. Nie wiedziałem co mam myśleć. Nie mam nawet twojego numeru telefonu, więc nie mogłam napisać. Więc jechałem powoli mając nadzieję, że gdzieś cię złapię po drodze.
– Xavier, zachowaj pogaduszki na przerwę. Skoncentruj się. – Nagle odzywa się Amber.
– Tak, proszę pani. – chłopak odpowiada krótko i zwięźle. 

Cóż, to miłe z jego strony, że chciał mnie podwieźć, pomimo tego, że nie spał w domu. Nie chcąc narazić się na wkurzenie nauczycielki kontynuacją rozmowy z Xavierem, postanawiam siedzieć cicho. Nie mija więcej niż trzydzieści sekund, gdy chłopak siedzący obok mnie szturcha mnie łokciem. Gdy odwracam się w jego stronę, unosi brwi, doczekując się wyjaśnień. Otwieram więc zeszyt na samym końcu i piszę: „Byłam w pracy." Po czym podsuwam mu go subtelnie. Widzę, jak Xavier marszczy brwi czytając moją wiadomość. Zabiera mi mój ołówek i zaczyna pisać. Po dłuższej chwili podsuwa mi zeszyt z powrotem. 

Totalnie zapomniałem... Miałem cię zawieść, przepraszam." 

Unoszę wzrok na Xaviera i wzruszam ramionami posyłając mu uśmiech, dając mu do wiadomości, że to nie szkodzi. Nie musi się mną niańczyć, nie chcę być problemem. Piszę na kartce „Jestem już dużą dziewczynką." I podsuwam mu ponownie zeszyt. Czytając to jego usta rozciągają się w uśmiech, a gdy ponownie unosi na mnie wzrok, kręci głową, po czym odchyla się do tyłu w ławce. 

Resztę lekcji spędzam na koncentrowaniu się – a przynajmniej próbowaniu. Xavier co jakiś czas albo szturcha mnie łokciem, albo piszę jakieś żarty na temat klasy i nauczycielski i mi je podsuwa. Gdy dzwonek oznajmia koniec pierwszej lekcji i wszyscy podnoszą się z ławek, ja robię to samo. Pakuje swoje przybory do torby i wychodzę z klasy tuż za Xavierem.
– Nie wiedziałam, że mamy jakiekolwiek lekcje razem. – odzywam się, gdy podchodzimy do mojej szafki.
– Mamy ich dość wiele. Czasem nie ma mnie na niektórych, bo jestem na treningu. Taki plus bycia w szkolnej drużynie.
– Chciałeś chyba powiedzieć „bycia kapitanem szkolnej drużyny".
– Skąd o tym wiesz?
– Cóż, lepszym pytaniem jest chyba, czemu mi o tym nie powiedziałeś sam. – mówię wkładając podręcznik od włoskiego do szafki, po czym wyjmuję podręcznik z angielskiego. Xavier wzrusza obojętnie ramionami.
– Nie widziałem powodu.
– Okay. – mówię zamykając szafkę, po czym opieram się o nią, wtulając do piersi książkę. Mój wzrok napotyka niebieskie oczy Xaviera, który nie odpuszcza i patrzymy mi się prosto w oczy. W końcu wymiękam.
– No co? – śmieję się.
Chłopak mruży delikatnie powieki, nadal mi się przyglądając i już, gdy ma mi odpowiedzieć, dołącza do nas Steffanie. Jak i pierwszym razem, gdy ją widziałam, rzuca się mu w ramiona i łączy swoje usta z jego wargami w pocałunku. Czując się odrobinę niezręcznie stojąc i się na nich patrząc, rzucam więc wzrok na podłogę. 

W końcu dziewczyna odrywa się od Xaviera i odwraca się przodem do mnie.
– Mam nadzieję, że wam nie przeszkodziłam. – Jej usta rozciągają się w łuk, który jak na mój gust jest przesadnie szeroki.
– Nie, no coś ty. Właściwie to już się żegnałam z Xavierem, bo idę się spotkać z Emily przed szkołą... Więc, do zobaczenia później. – Rzucam patrząc na Xaviera, który się już nie uśmiecha, po czym odchodzę. Steffanie wydaje się miła, ale nie jest to mój typ koleżanki. Wydaje się być sztucznie miła, a to nigdy nie kończy się dobrze. Może się mylę, ale wolę być pewna. 


________________________________________________________________________________


Mam nadzieję, że nie czekało wam się za długo, haha. Miałam dużo pracy w ten weekend i się nie wyrobiłam. 

Ale I tak mnie kochacie :> 

Pozdrawiam, Sandra

XoXoXo

Druga Szansa 1&2 Wróć Do MnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz