F O R T Y O N E

4.7K 317 12
                                    

Strona 217-222

________________________________________________________________________________


Tak idealny moment, o którym dotąd tylko czytałam w książkach  , musiał jednak się skończyć. Nic w końcu nie może być zbyt łatwe.
– Xavier! – Z oddali dobiega nas głos Steffanie, w którym słyszę wyraźnie nutę desperacji.
Odchodzę więc kilka kroków do tyłu.
– Będzie chyba lepiej, jeśli pójdziesz. Ktoś wyraźnie za tobą tęskni. – Rzucam oschle. Choć może się wydawać, że moje słowa są wypełnione żalem do chłopaka, to tak nie jest. Są wycelowane we mnie, za to, że opuściłam na chwilę swoje mury i o mało co nie miałam swojego pierwszego pocałunku, z chłopakiem który już ma dziewczynę. Czuję jeszcze przez chwilę jak wzrok Xaviera wwierca się we mnie, ale nie unoszę wzroku, tylko wbijam go w piasek. 

Nagle chłopak odchodzi bez słowa, co mówi więcej niż tysiąc słów. To co znowu prawie zaszło pomiędzy nami, nie może się stać. Nie tylko dlatego, że on ma dziewczynę. W jego głowie jestem jego kuzynką, więc nigdy nie udałoby nam się zbudować normalnego związku. Jeden pocałunek niczego nie zmieni, choć bardzo bym tego chciała. Nie mogę mu mieszać w głowie, a jednak robię to raz za razem, gdy pozwalam swoim uczuciom wziąć górę. Bo doskonale wiem, że największym problemem w tej sytuacji jest moja przeszłość i kłamstwa z nią powiązane, które wychodzą z moich ust na każdym kroku. 

Stoję i spoglądam chwilę na księżyc odbijający się w wodzie, a potem na rozgwieżdżone niebo, gdy wiatr bawi się moimi włosami. Wdech, wydech. Odwracam się w końcu i powoli drepczę w stronę domu, w którym impreza nadal trwa w najlepsze. Nagle rzucają mi się w oczy kontury osób na tarasie. Z daleka rozpoznaję Xaviera, stojącego naprzeciwko jakiejś dziewczyny, zapewne Steffanie. Dziewczyna wymachuję agresywnie rękami, co daje mi do zrozumienia, że nie jest zadowolona. Przez chwilę współczuję Xavierowi, ale to uczucie szybko mija, gdy uświadamiam sobie, że to jego wybory. Najwidoczniej widzi coś w niej, czego ja nie dostrzegam. Czyli nie może być tak źle. 

Otulam się ramionami, gdy oboje znikają w środku domu. Uczucie samotności powoli zakrada się do mojego serca. I po raz pierwszy w moim życiu, nie jest to związane z moją przeszłością, tylko teraźniejszością. Po raz pierwszy w życiu zaznaję uczucie odrzucenia przez kogoś, komu sama pozwoliłam się zbliżyć. Uczucie nieodwzajemnionej miłości. Tak, wreszcie się do tego przyznaję. 

Gdzieś pomiędzy rozmowami, śpiewaniem w aucie, oglądaniem telewizji, śmianiem się razem i nocami spędzonymi blisko Xaviera, wpadłam. Gdzieś pomiędzy tym wszystkim zakochałam się w kimś, kogo nigdy nie będę mogła mieć. I choć jest to okropne uczucie, które teraz rozprzestrzenia się po moimi ciele, to jest w tym coś podobnego do euforii. Kiedyś myślałam, że nie jestem w stanie kochać, a teraz wiem, że się myliłam. Moja przeszłość nie spieprzyła mnie aż do tego stopnia. 

Gdy dochodzę do tarasu, ze środka wyłania się Emily. Uśmiecha się do mnie smutno, gdy się zatrzymuję, po czym zbiega po schodkach i wtula się we mnie. Odwzajemniam uścisk zamykając oczy na chwilę. I jak za dotknięciem magicznej różki, moje uczucia wydają się wyraźniejsze. Nie jest to już jedna wielka mieszanka wszystkiego. Dziewczyna wypuszcza mnie w końcu z uścisku.
– Widziałam ich oboje i domyśliłam się, że coś poszło nie tak. – Mówi, głaszcząc mnie po ramieniu.
Wzruszam obojętnie ramionami.
– Cóż, mówi się trudno. Wreszcie do mnie doszło, że nawet jeśli udam, że moja przeszłość i kłamstwa nie stanowią problemu, albo chociaż to, że w jego oczach jestem jego kuzynką, to i tak nic z tego nie będzie, ponieważ ktoś inny gości w jego myślach. – Mówię, po czym łapię przyjaciółkę za rękę i ciągnę z powrotem w stronę wody, z daleko od muzyki. – I pomimo tego, że Xavier jest pierwszą osobą, w której się zakochałam, to nie mogę użyć tego, jako wymówki, żeby zniszczyć drugiej osobie związek. Nawet jeśli jest mowa o krwiopijnej hienie.
Obie chichotami.
– Pamiętaj, co ma być, to będzie. – Emily siada tyłkiem na piasek, niedaleko brzegu, więc robię to samo. – Moja babcia zawsze mi mówiła, że czasem w życiu miłość przychodzi w złym momencie, przez co nie jesteśmy w stanie nic zrobić. Ale podobno zawsze wraca i w tedy jej przyszłość leży w naszych rękach. Więc nie możemy się użalać nad czymś z byt długo, bo w tedy możemy przeoczyć coś wspaniałego.
Chwilę siedzimy w ciszy, gdy ja myślę nad tym, co Emily właśnie powiedziała. Odchylam głowę i biorę głęboki wdech.
– Masz rację. – Uśmiecham się do przyjaciółki. – Może i nie poszło mi z Xavierem tak, jak w głębi duszy miałam nadzieję, że pójdzie, ale jesteś tu ty. I to wszystko co się liczy w tym momencie. – Wstaję i otrzepuję swoje spodnie z piasku. – Czuję się odważna. Co powiesz na coś szalonego?
Dziewczyna unosi brwi w podziwie i zaczyna się śmiać.
– Jak mogłabym odmówić?
Ściągam więc swoją koszulkę i buty.
– Jeśli dostanę zapalenia płuc, to jest to tego warte. Kąpiel w morzu?
Dziewczyna śmieje się i wstaje podekscytowana, po czym również ścigą z siebie ciuchy.
Stojąc w samej bieliźnie spoglądamy na siebie i znowu zaczynamy się śmiać. Boże, co my robimy?
– Gotowa? – Pyta.
– Bardziej niż nigdy. – Odpowiadam, po czym łapiemy się za ręce i zaczynamy biec w stronę brzegu. Wbiegamy do lodowatego morza piszcząc i śmiejąc się, po czym obie się zanurzamy. Gdy się wynurzam, moja skóra niemal pali.
– Nigdy nie czułam, że żyję, tak jak teraz. – Mówię, odchylając się do tyłu, pozwalając wodzie unieść swoje ciało. Emily robi tak samo i w ciszy przyglądamy się niebu.
– Wiesz, że to pierwszy raz w moim życiu, kiedy kąpię się w morzu?
– Co? Naprawdę? – Emily niedowierza.
– Naprawdę. Nigdy nie miałam takiej możliwości jako dziecko, a potem zbyt bardzo wstydziłam się swojego ciała, które jest pokryte bliznami, żeby to zrobić. No i nigdy nie umiałam pływać, dopóki Xavier mnie nie nauczył.
– Cóż, czuję się w takim razie zaszczycona, robiąc to z tobą pierwszy raz. – Śmieje się Emily, poruszając znacząco brwiami w górę i w dół. Chlapię dziewczynę wodą, karząc ją za jej niepokorne myśli.
– Żarty na bok. – Odzywa się wreszcie. – Jestem dumna z dziewczyny, którą się stajesz. Gdy po raz pierwszy rozmawiałyśmy, widziałam to w twoich oczach. Strach, ból, którego nie rozumiałam. A gdy mi opowiedziałaś o swojej przeszłości, powiedziałaś żebym ci nie współczuła. Ale nigdy ci nie współczułam, naprawdę. Byłam zbyt zdumiona tym, z jaką lekkością o tym mówiłaś. Tym, jak przez to przeszłaś. A teraz jestem zdumiona, widząc jak się zmieniasz.

Nie odpowiadam jej, ponieważ nie ma słów, które opisały by to, jak bardzo jestem jej wdzięczna za te słowa. Więc się tylko uśmiecham, wiedząc, że Emily rozumie.

________________________________________________________________________________

Co narazie o tym sądzicie? <3 

XoXo 

Druga Szansa 1&2 Wróć Do MnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz