Wróć Do Mnie 4.

3.3K 166 37
                                    


________________________________________________________________________________


Gdy wreszcie się odrobinę uspokajam, wsiadam ponownie do samochodu, po czym ruszamy dalej. Moje łzy nie przestają spływać po moich policzkach nawet na chwilę. Ten ból wydaje się uczuciem, które zacisnęło się wokół mojego serca na dobre.
– Będzie dobrze. Zobaczysz. – Frank próbuję mnie uspokoić słowami otuchy, ale to na nic. Nie wierze w jego słowa. Nie tym razem. Nie wyobrażam sobie dnia, w którym to przestanie boleć. A jeśli kiedykolwiek stanie się bólem, do którego się przyzwyczaję, to tęsknota i tak nie zmaleje. Może ona tylko wzrosnąć.
– Zrobiłaś to raz i zrobisz to drugi. Tym razem będziesz na swoim, tak jak chciałaś na początku. – Mówi Frank.
Odwracam się w jego stronę i wtedy kontynuuje.
– Nie mówię, że będzie łatwo. Bo to nigdy nie jest łatwe. Ale znając twoją historię wiem, że jesteś twarda i dasz radę.
– Tyle że ja już nie chcę być twarda. Nie chcę zasypiać, zastanawiając się, jak wytrwałam kolejny dzień i bać się następnego. To nie życie, Frank. To piekło, które jakimś cudem zawsze znajduje drogę z powrotem do mojego życia.
Frank cichnie po mojej odpowiedzi, najpewniej nie wiedząc co odpowiedzieć. Ja też bym nie wiedziała, co sobie powiedzieć...

* * *

Po drodze w końcu próbuję zasnąć, ale sen nie przychodzi, pomimo tego, że moje ciało jest wykończone. Tak więc siedzimy z Frankiem w ciszy, po tym jak wyłączam radio, ponieważ każda piosenka przypomina mi o Xavierze i o naszych przejażdżkach. Nie chcąc płakać histerycznie przez całą drogę, zważając na mężczyznę, który by musiał tego wysłuchiwać przez resztę drogi po prostu uznałam, że możemy siedzieć w ciszy. 

– Powiesz mi, dokąd mnie zabieracie? – Pytam w końcu, przerywając ogłuszającą ciszę.
– Nie. Jeszcze nie. Wiem tylko tyle, że mam kierować się na południowy wschód, w stronę Louisiany. To koło czterdziestu godzin autem, więc zatrzymamy się na noc w motelu. Jutro powinienem wiedzieć więcej. Biuro musi załatwić ci nowe dokumenty, mieszkanie, jak i studia pod nowym imieniem. Do tego dochodzą procedury których muszą się trzymać i tak dalej...
– Nawet nie pomyślałam o tym, jak dużo pracy będziecie przeze mnie mieli. – Mówię.
– To typowe procedury. Możliwe, że cię to nie ucieszy, ale prawda jest taka, że prawie zawsze prawda wychodzi na jaw w jakiś chory sposób, przez co musimy przenosić naszych koronnych świadków. Przynajmniej raz.
– Cóż, dobrze wiedzieć, że nie jestem jedyną osobą, która was zawiodła. – Wzdycham, osuwając się na siedzeniu.
– Czemu myślisz, że nas zawiodłaś? – Dopytuje Frank.
W odpowiedzi wzruszam obojętnie ramionami, zastanawiając się nad tym chwilę.
– Ponieważ przez moją niezdarność musicie znowu główkować nad tym, co ze mną zrobić? W końcu gdybym jakoś bardziej tego przypilnowała, byłabym nadal u Margharet.
– Nie, to tak nie działa. Tu nie chodzi o utrzymanie jednego kłamstwa w tajemnicy, tylko całą twoją egzystencję i historię. Niektóre sekrety są zbyt duże do utrzymania przez jedną osobę. Może i wręcz niemożliwe. Jakby nie było, tu chodzi tylko o twoje bezpieczeństwo na czas poszukiwań. Dopóki nie zamkniemy ostatnich trzech mężczyzn za kratkami, są oni zagrożeniem, na które nie możemy sobie pozwolić. Dlatego to wszystko jest takie drastyczne. Dlatego wyrywamy cię z życia, które ledwo co zaczęłaś, z powodu jakiegoś postu na internecie, dodanego przez jakąś szma... – Nagle Frank cichnie, choć i tak wiem co chciał powiedzieć. – Wybacz mi moje słownictwo. Po prostu czasem nie potrafię pojąć głupoty i wścibstwa niektórych ludzi. – Tłumaczy, po czym kręci z pogardą głową. 

– Więc mówiąc krótko, tu nie ty popełniasz błąd, bo zadanie, które ci przypisano nie powinno w ogóle istnieć. Ale jest jak jest i naszym priorytetem jest twoje bezpieczeństwo, które ci obiecano. Wszystko inne przychodzi później. – Mężczyzna wzdycha, po czym prostuje się. – W momencie, w którym oni trafią do więzienia i będą w nim gnić, twoje prawdziwe życie się zacznie i będziesz mogła robić co tylko dusza zapragnie. Musisz być tylko cierpliwa i czekać na ten dzień.
– Ile to normalnie trwa? Takie ukrywanie, dopóki nie złapią oskarżonych?
Frank głośno wzdycha i przez chwilę rozmyśla, marszcząc brwi.
– Różnie. Najkrótszy przypadek trwał dwa tygodnie. Najdłuższy z jakim się spotkałem trwał rok i osiem miesięcy. 

Zaciskam usta w cienką kreskę, słysząc jego odpowiedź.
– To kryminaliści, którzy nigdy nie robili nic, po za uciekaniem przed konsekwencjami. Niektórzy są bystrzejsi niż sobie wyobrażasz. Ale mogę powiedzieć ci tyle... Ich gra zawsze dobiega końca. I obiecuję ci osobiście, że tym razem nie będzie inaczej.
Posyłam mu mały uśmiech, słysząc to.



________________________________________________________________________________

Jestem chyba zbyt miła xD 4 rozdział nowej książki w jeden dzień xD 

Ale jakoś lubię się z wami dzielić wszystkim co napiszę i trudno mi mówić nie xD

XoXo Sandra 

Druga Szansa 1&2 Wróć Do MnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz