T H I R T Y E I G H T

4.6K 260 19
                                    

Strona 202-205


________________________________________________________________________________

Piątek, 6. Maj.

Perspektywa Elizabeth

Wychodzę z klasy u boku Emily po tym, jak dzwonek daje znać o końcu dzisiejszych lekcji. Na holu widzę, jak Steffanie rzuca mi mordercze spojrzenie już z drugiego końca. Przewracam oczami na samą myśl o niej i próbuję uspokoić samą siebie myślą o tym, że wreszcie jest weekend. A weekend oznacza dzisiejszą imprezę, no i znów zaczynam się gotować w środku. Emily i Atlas zgodzili się pójść ze mną, więc nie mogę się wycofać. Wszyscy idziemy teraz do Emily, ale może uda mi się ich namówić do pozostania w domu. Może maraton Harry Pottera ich przekupi. A może upiję ich na tyle, że odlecą przed godziną dziewiątą? A może zamknę ich w piwnicy i udam, że nie mogę znaleźć klucza? Tyle możliwości, żeby wymigać się z dzisiejszej imprezy, a tak mało czasu. 

Cóż, nie mam nic przeciwko samej imprezie. Po prostu boję się, że Xavier znów nawciąga się kokainy, albo jego dziewczyna podsunie mu jakieś magiczne tabletki. A nie chcę go widzieć ponownie w takim stanie. To nie dla mnie. No i nie mam siły na głupie komentarze Steffanie, czy jej morderczy wzrok, który mi posyła za każdym razem, gdy tylko wyczuje mnie na swoim radarze. No i tym bardziej na jej dziecinne wybryki typu wylewanie drinka na moje ubrania. Mama Emily musiała prać te body z trzy razy, żeby pozbyć się zapachu wódki. 


– Ashley. – Szturcha mnie nagle Emily. Unoszę więc mój zdezorientowany wzrok na dziewczynę.
– Xavier do ciebie coś mówi.
Xavier? O co chodzi? Rozglądam się i dopiero po chwili zauważam go po drugiej stronie mojej koleżanki.
– Przepraszam, zamyśliłam się. Co mówiłeś?
– A tak w ogóle to cześć. – Śmieje się chłopak. – Pytałem czy nie wpadniecie na mecz. Zaczyna się za dwadzieścia minut. Miło by było mieć kogoś kto trochę pokibicuje.
Mecz koszykówki? Czyli biegający Xavier w samych szortach i obcisłej koszulce? Brzmi wspaniale. Spoglądam więc na Emily, która podekscytowana kiwa głową.
– Okay, jasne. – Mówię.
– Cieszy mnie to. W końcu gram dziś tylko dzięki tobie.
Macham ręką, jakby to nic nie znaczyło i uśmiecham się do niego. Choć skłamałabym gdybym powiedziała, że jego słowa nic dla mnie nie znaczą. Dobrze wiedzieć, że zrobiłam coś dla niego, z czego jest zadowolony.
Tak więc ląduję z Emily na trybunach boiska za szkołą. To miejsce jest zadziwiająco ogromne, jak na boisko należące do zwykłego liceum. Na trybunach prawie wszystkie miejsca są wypełnione. Część to osoby, które rozpoznaję ze szkoły, a reszta albo nie chodzi do szkoły, i przyszła po prostu oglądać mecz, albo kibicuje drugiej drużynie. 


Nagle wszyscy krzyczą, a po chwili orientuję się, dlaczego. Drużyna Xaviera wybiega z szatni. Co mogę powiedzieć? Widok Xaviera w szortach i koszulce przylegającej do każdego mięśnia jego brzucha zapiera dech w piersiach i jest jeszcze lepiej niż sobie wyobrażałam. Mech zaczyna się chwilę po tym, jak druga drużyna wbiega na boisko. Nie znam wszystkich zasad koszykówki, ale szybko orientuję się co i jak. Razem z Emily krzyczymy i dopingujemy naszej drużynie, ile mamy tylko sił w płucach, a za każdym razem, gdy piłka wpada do kosza, skaczemy i piszczymy jak największe fanki koszykówki tych czasów. 


Xavier biega po boisku dryblując piłką z prędkością światła, więc nie dziwi mnie to, że większość piłek wlatujących do kosza przeciwników zawdzięczają mu. Po pierwszej połowie nasza drużyna prowadzi na tyle, że wydaje się to nie możliwe, żeby przeciwnicy zwyciężyli, co okazuje się być prawdą. To co powiedział David, to prawda. Z Xavierem na boisku mieli wygraną w kieszeni od samego początku, ale dopiero teraz widzę jak pewna była ta wygrana i dlaczego było to tak ważne, żeby Xavier dziś grał, skoro wiele ważnych osób i sponsorów również przybyło na dzisiejszy mecz. Xavier jest krótko mówiąc niesamowity w tym co robi. 


Gdy mecz dobiega końca, dochodzi siedemnasta. Gratulujemy chłopakom z drużyny, po czym idziemy w trójkę do Emily, przygotowywać się do imprezy. Przepełniona adrenaliną, szczęściem i pozytywną energią po meczu, wszystkie moje troski poszły w niepamięć i teraz nie mogę się doczekać, aż będziemy świętować dzisiejszą wygraną.  


________________________________________________________________________________

Okay, narazie przeczytaliście 179 stron, gratulacje xD 

Mam nadzieję, że jesteście gotowi na początki akcji, haha. 

Pozdrawiam, Sandra 

XoXo

Druga Szansa 1&2 Wróć Do MnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz