Wróć Do Mnie 56.

2.6K 124 11
                                    

________________________________________________________________________________

Środa, 01. Październik

XAVIER

Mój wzrok przyciąga Sofia, gdy wychodzi na zewnątrz. Wiatr rozwiewa jej brązowe kosmyki włosów, a dziewczyna zaczyna się śmiać z czegoś, co mówi Alex. Powolnym krokiem zmierzają w moją stronę, a ja nie potrafię od niej odciągnąć spojrzenia. Wygląda oszałamiająco, zresztą jak zawsze. Gdy jej oczy spotykają wreszcie moje, dziewczyna przygryza delikatnie usta, po czym obdarza mnie jeden z tych swoich pięknych, szczerych uśmiechów. Po chwili macha mi, na co ja unoszę papierową torbę w górę i unoszę znacząco brwi. W odpowiedzi Sofia mruży powieki i marszczy czoło, po czym wskazuje na siebie palcem i unosi pytająco brwi, więc kiwam potakująco głową.
– Proszę – mówię, gdy wreszcie podchodzi na tyle blisko, że mogę wręczyć jej prezent.
– Z jakiej to okazji? – pyta, trochę zaskoczona moim gestem, ale momentalnie zabiera ode mnie torbę i zagląda do niej zaciekawiona.
– Wiesz, z jakiej – mówię, uśmiechając się. – Ale możesz otworzyć dopiero później – tłumaczę, po czym odwracam się w stronę Alexa i witam się z nim, ściskając jego dłoń.
– To co? – odzywa się. – Zostawiam was, gołąbeczki – szczery się chłopak, zarzucając swój plecak na ramię. Na jego słowa Sofia przewraca oczami, po czym próbuje ukryć uśmiech, który mimowolnie rozciąga się jej na ustach.
– Do zobaczenia w domu – mówi dziewczyna, gdy jej przyjaciel wtula ją w siebie.
– Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę z tego, że twój nowy najlepszy przyjaciel jest gejem – oznajmiam, gdy chłopak znika z mojego pola widzenia, po czym splatam palce z Sofią. Słysząc moje słowa dziewczyna parska cichym śmiechem i przez kręci głową.
– To gdzie mnie zabierasz? – pyta w końcu, gdy ruszamy spacerem w stronę parkingu.
– Cóż, nie zaplanowałem nic wielkiego na dziś, jakby nie było, dowiedziałem się dopiero dziś w nocy, że są twoje urodziny, ale wydaje mi się, że ci się spodoba. Więcej ci nie powiem.
Na moje słowa przewraca oczami, ale po chwili parska śmiechem i kręci głową z niedowierzeniem.
– Po co ja w ogóle pytam, skoro wiem, że mi nie powiesz? – pyta.
– Nie mam pojęcia – wzdycham, po czym i ja parskam śmiechem.
Pomimo tego, że jest jesień, dzisiejsza pogoda jest w sam raz. Nie ma upału, ale da się odczuć promyki słońca, a lekki wiatr nie jest zbyt chłodny.
Muskam grzbiet dłoni Sofii delikatnie kciukiem, gdy dziewczyna zagląda ukradkiem oka do torby, którą jej wręczyłem wcześniej.
– No dobra, zgaduj. Widzę, że chcesz wiedzieć – mówię, gdy wchodzimy na parking.
Sofia podnosi wzrok na mnie i mruga kilka razy. Jej oczy migoczą uradowanie w słońcu, gdy w końcu rozciąga usta w uśmiech i mruży powieki.
– Szczerze, to nie mam pojęcia. – Wzdycha po czym przechyla głowę lekko w bok. – Wydaje się to dość duże. No i nie jest to lekkie. Więc trudno mi powiedzieć. Musiałabym to obmacać.
– Nie ma oszukiwania – oznajmiam, śmiejąc się.
– Hm. Może to coś, co mogę postawić w swoim mieszkaniu? Jak na przykład wazon, lub lampka?
– Nie.
Dziewczyna wzdycha i zaciska usta w cienką kreskę w poddaniu.
– To ja nie wiem.
– Niedługo się dowiesz – mówię, ściskając jej dłoń mocniej, gdy podchodzimy do auta. Zatrzymujemy się, a ja otwieram dziewczynie drzwi od strony pasażera. Sofia uśmiecha się do mnie szeroko i zarzuca mi ręce na szyję, intensywnie wpatrując mi się w oczy. W odpowiedzi uśmiecham się do niej szeroko i składam delikatny pocałunek na jej wargach.
– Ja też mam dla ciebie prezent – mówi nagle.
Ściągam brwi.
– Co masz na myśli? Jaki prezent? Ja nie mam urodzin przez następne kilka miesięcy – mówię.
– Wiem – odpowiada, po czym składa całusa na moich ustach. – I chciałabym ci powiedzieć więcej, ale ty mi nigdy nie mówisz, więc trzymanie cię w niewiedzy wydaje się fair – śmieje się.
– Teraz, to mnie zaciekawiłaś – mówię, mrużąc powieki.
Nagle zauważam jak jej wzrok ucieka od moich oczu i ląduje gdzieś w tle za mną. Sofia momentalnie zabiera ręce i bierze krok w tył.
– To jak? Jedziemy? – pyta.
Choć jestem trochę zdezorientowany jej reakcją, kiwam głową potakująco, po czym zamykam za nią drzwi, gdy wsiada do środka. Obchodząc auto dookoła, rozglądam się, próbując zrozumieć, co spowodowało to dziwne zachowanie. Na moje nieszczęście niemal natychmiast wszystko układa się w jedną całość. Mój wzrok przyciąga Lukas, przemierzający powolnym krokiem w stronę parkingu. Ze wzrokiem utkwionym we mnie, chyba nawet nie słucha tego, co w tym momencie mówią do niego koledzy. Wyczuwam wrogość w jego spojrzeniu, więc wyzywająco unoszę brwi i tak jak myślałem, chłopak odwraca po chwili wzrok. Biorę głęboki wdech i wsiadam do środka, po czym przekręcam kluczyk w stacyjce, prawdopodobnie trochę zbyt agresywnie, ponieważ Sofia wzdryga się i kieruje swój wzrok na mnie.
– Sory – mamroczę i posyłam jej mały uśmiech, po czym koncentruje się na wyjechaniu z parkingu.
W drodze wszystko jest niby tak, jak powinno; Sofia śpiewa do piosenek w radiu i tańczy na miarę miejsca. Zachowuje się normalnie. Jednak myśl o jej reakcji na widok Lukasa nie odpuszcza i bałagani w mojej głowie. To nie jest pierwszy raz, kiedy tak robi. Przez cały tydzień nie mieliśmy dużo czasu dla siebie, ale gdy już znalazłem kilka minut, żeby ją zobaczyć na kampusie, sztywniała na jego widok, gdy tylko on pojawiał się na radarze. Boli mnie to, ponieważ wreszcie nie musimy się ukrywać, wreszcie mogę cieszyć się tym, że jest moja, a jednak najwidoczniej nie do końca. Choć może mi się tylko wydaje i wszystko wyolbrzymiam. Sam nie wiem. Jestem trochę zdezorientowany. Ale za dwa dni wszyscy wybieramy się do domku letniskowego na weekend, więc wszystko powinno się wyjaśnić. Najprawdopodobniej jestem po prostu zazdrosny, i tyle. Przecież Sofia nie zgodziłaby się na weekendowy wypad, tylko po to, żeby ukrywać to, że jesteśmy razem...

* * *

– Nie poddawaj się – śmieję się, gdy zdyszana dziewczyna zatrzymuje się i opiera ręce o kolana.
– Nie moja wina, że nie mam takiej kondycji jak ty – wzdycha, prostując się. – Ale tak szczerze, daleko jeszcze?
– Nie. Jakieś trzysta metrów – tłumaczę. Wpatruję się z rozbawieniem w Sofię, która kręci niedowierzająco głową, po czym zaczyna cicho się śmiać pod nosem i łapie mnie za rękę.
– Niech ci będzie.
Idziemy pod górkę w ciszy, otoczeni drzewami. W powietrzu słychać cichy szelest liści.
Gdy w końcu dochodzimy na sam szczyt, Sofia rozgląda się dookoła i wzdycha. Po chwili siada na tyłku i próbuje uspokoić nierówny oddech.
– Jak ty znajdujesz te wszystkie miejsca? – pyta, śmiejąc się.
W odpowiedzi wzruszam ramionami.
– Lubię biegać w takich miejscach. Lub po prostu się przejść, żeby oczyścić umysł. – Odkładam torby na ziemię i siadam na trawie koło Sofii. – A to miejsce znalazłem w ten sam dzień, w którym cię zobaczyłem na kampusie po raz pierwszy. Nie mogłem pozbierać myśli. – Gładzę swój kilkudniowy zarost w zamyśleniu. – Gdy tylko ostatnia lekcja dobiegła końca, wsiadłem w auto i jechałem przed siebie. Myślałem, że oszaleje. I jakoś znalazłem się tu – wzruszam ramionami i kieruję swój wzrok na dziewczynę siedzącą koło mnie. Dziewczyna już mi się przypatruje, mrużąc delikatnie powieki. Na jej ustach czai się mały uśmiech, gdy jej brązowe oczy migoczą tak, jakby pływały w nich odrobinki złota. Nie ważne, ile godzin spędzę na przyglądaniu się jej, zawszę czuję niedosyt. Unoszę powoli rękę i gładzę delikatnie jej policzek, gdy dziewczyna wtula go mocniej w moją dłoń, zamykając oczy. Gdy je ponownie otwiera, spogląda na mnie spod firanki swoich ciemnych rzęs. Nachylam się nad nią powoli i wpijam się delikatnie w jej wargi, gdy dziewczyna zarzuca mi ręce na szyję. Jednym ruchem unoszę ją i sadzam sobie na kolanach, nie przestając jej całować. Od czasu do czasu to wszystko nadal wydaje się mi takie nierealne. Czasem nawet boję się, że to tylko sen, z którego się obudzę, tylko po to, żeby wrócić do szarej rzeczywistości, w której nie ma jej przy mnie.
Dziewczyna wplata swoje palce w moje włosy i pociąga za nie delikatnie, gdy pogłębiam pocałunek, wpraszając się językiem. Próbuję pochłonąć każde jej westchnięcie, cichy jęk i dotyk ciepłych dłoni, gdy to nieopisywalne uczucie zaczyna płonąć w mojej klatce piersiowej ponownie. Nigdy nie wierzyłem w „tą jedyną", ale po tym, jak Sofia zniknęła z mojego życia, czułem ból, którego chyba dotąd nie czułem. Pustka była tak ogłuszająca, że nawet nie wiedziałem jak miałbym spróbować ją czymś wypełnić. Wszystko wydawało się nic nie warte, gdy nie było jej przy mnie. Gdy myślałem, że już nigdy jej nie zobaczę... 


________________________________________________________________________________

Hello <3 

Obiecany rozdział z perspektywy Xaviera <3 Mam nadzieję, że się podoba <3 

Niedługo wyjazd na weekend o.O Będzie się działo!! 

XoXo Sandra 

Druga Szansa 1&2 Wróć Do MnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz