T W E N T Y N I N E

5.3K 389 18
                                    

XAVIER

________________________________________________________________________________

Gdy kończymy zajadać się jajecznicą na bekonie, siedząc na sofie, jednocześnie oglądając telewizję, decyduję się ją lepiej poznać.
– Co powiesz na grę? – Pytam.
Zaciekawiona dziewczyna przekierowuję swój wzrok z telewizora na mnie.
– Jaką?
– Pytania. Będziemy zadawać pytania na zmianę. A żeby było trochę ciekawiej, trzeba wytłumaczyć czemu się odpowiedziało w taki a nie inny sposób.
– Hm, okay. Ale nie wiem czy dokładnie rozumiem.
– No dobra, zadaj mi pytanie.
Dziewczyna wydyma usta zastanawiając się.
– Ulubiona przekąska?
– Corndogi. Bo mama zawsze mi je kupowała, gdy zabierała mnie do parku w dzieciństwie.
– Okay, kumam. Twoja kolej. – Mówi Ashley, podciągając kolana pod brodę.
– Jak dobrym kierowcą jesteś w skali od jednego do dziesięciu?
– Dwa. Kiedyś myślałam, że jestem mocną piątką. A potem wsiadłam do auta z tobą.
Śmieję się z jej odpowiedzi.
– Nadal jesteś pod wrażeniem mojego parkowania?
– Zdecydowanie. – Uśmiecha się. – No dobra, jakie jest twoje ulubione wspomnienie z dzieciństwa?
– Jest to na pewno ten dzień, w którym Henryk zadzwonił i kazał mi zerwać się z lekcji, po czym pojechaliśmy do szpitala. Tego dnia przyszła Mia na świat i nigdy nie zapomnę, jak mama pozwoliła mi ją potrzymać po raz pierwszy.
– Aww, to przesłodkie.
– Cały jestem słodki, tylko o tym jeszcze nie wiesz. – Wyrywa mi się, zanim zdążę się zastanowić nad znaczeniem tych słów. Boże, nie mogę odruchowo flirtować z moją kuzynką. – A twoje ulubione wspomnienie z dzieciństwa? – Próbuję uratować własny tyłek zmieniając temat. Ashley pogrąża się w myśleniu, a jej uśmiech znika z twarzy. Boże, nie powinienem o to pytać. W końcu dziewczyna się odzywa.
– Nowa reguła, można nie odpowiedzieć na trzy pytania podczas całej gry. Więc nie odpowiem. – Mówi, uśmiechając się. Nie potrafię jej rozszyfrować. To znaczy potrafię zrozumieć, że rozmawianie o dzieciństwie może być dla niego trudno, po tym co stało się z jej rodzicami nie tak dawno, ale mam wrażenie, że Ashley coś ukrywa. I pragnę dowiedzieć się co.
– Niech będzie. To w takim razie, co najlepiej pamiętasz z dzieciństwa, czego nigdy nie zapomnisz.
Wydaję mi się, że stąpam po kruchym lodzie, ale nie potrafię odpuścić.
– Pewnego dnia, gdy płakałam z jakiegoś powodu, mama kucnęła przy mnie i powiedziała mi, żebym zamknęła oczy, gdy będzie działo się coś, czego nie będę lubiła. I że gdy je ponownie otworzę, będzie po wszystkim i świat ponownie będzie piękny. I tak też robiłam. W dniu, którym ją znala... zobaczyłam, po wypadku w szpitalu, ponownie zrobiłam tak, jak mnie nauczyła. Ale gdy otworzyłam oczy, ona nadal była martwa, a świat nie był znowu piękny. I to był ostatni raz, gdy to zrobiłam. I raczej nigdy tego nie zapomnę. 

Przyglądam się jej przez dłuższy moment. W jej oczach tkwi tęsknota i ból, ale nie taka, którą się odczuwa po czymś, co stało się niedawno. To coś innego, czego nie potrafię zrozumieć. I wiem, że Ashley jest silna, ale wydaje mi się to aż dziwne, może trochę przerażające, że z takim spokojem w głosie i bez uronienia nawet jednej łzy, potrafiła mi o tym opowiedzieć.
– Przykro mi. – To jedyne, co mówię. Nie wiem jak inaczej zareagować i ubrać swoje uczucia w słowa.
– Życie. – Wzdycha. – A twoje?
– Dzień, w którym pierwszy raz zobaczyłem, jak ojciec podnosi rękę na mamę. Najważniejszą osobę w moim życiu. Tak, tego nigdy nie uda mi się wymazać z pamięci.
Nie wiem, czemu jej o tym opowiadam. Nigdy nie rozmawiam z innymi o moim ojcu. Nie rozmawiam o nim nawet z mamą, ale teraz czuję, że mogę.
– Rozumiem. – Mówi, z takim przekonaniem, że przez ułamek sekundy przechodzi mi przez myśl, czy jej ojciec kiedykolwiek podniósł rękę na jej mamę. Ale nie zapytam o to. To by było zbyt wiele. Ale to nie zatrzymuję mnie od dalszego węszenia.
– Jak opisałabyś swojego ojca? – pytam.
– To drugie pytanie, na które nie odpowiem. – Mówi. Kiwam jedynie głową na jej odpowiedź, nie chcąc naciskać. Ale w głowie i tak dopasowuje brakujące elementy do siebie.
– W takim razie, ile miałaś lat, gdy nauczyłaś się jeździć na rowerze? – pytam.
– Nie umiem jeździć na rowerze. – Śmieje się. Unoszę ze zdziwienia brwi. – Nie umiem też pływać.
– Okay, jeżdżenie na rowerze jeszcze potrafię zrozumieć, ale pływać?
Dziewczyna wzrusza ramionami, po czym wybucha śmiechem.
– To wiem, czego muszę cię niedługo nauczyć.
– Jeżdżenia na rowerze? Bo nie namówisz mnie na to. Nie wygląda to bezpiecznie. – Śmieje się.
– Nie, pływać. Można przeżyć bez umiejętności jeżdżenia na rowerze. Ale mieszkasz teraz w Seattle, zbliża się lato, czyli ten okres, w którym wszyscy będą chodzić nad morze i pluskać się w wodzie.
– Pluskać się w wodzie, to ja potrafię.
– Ale nie pozwoliłbym ci pójść nad morze, gdzie fale czasem mają po kilka metrów, gdybyś tylko potrafiła się pluskać. Nie masz nic do gadania. Ty pomożesz mi w nadrobieniu materiału, a ja cię nauczę pływać.
– Nie wiem, czy mi się uda ciebie czegokolwiek nauczyć.
– A to niby czemu? Myślisz, że ze mnie taki idiota?
– Nie! – Śmieje się. – Po prostu widziałam na czym się skupiasz na lekcji, siedząc ze Steffanie. Więc potrafię sobie tylko wyobrazić, ile materiału przegapiłeś.
W tym samym momencie przypomina mi się, jak Steffanie oblała Ashley wczoraj w nocy. A ja nawet nie próbowałem stawić się w jej obronie. Wspaniale!
– I wiszę ci jeszcze przeprosiny za Steffanie.
Na moje słowa Ashley machnęła ręką, jakby to nic nie znaczyło. Fakt, zareagowała na to wczoraj, jak nikt inny dotąd. Ale nadal.
– Powinienem był stawić się w twojej obronie, a nie kiwać się na boki gdzieś w tle.
– Nie wzięłam tego do siebie. Byłeś tak napity, że dziwi mnie to, że cokolwiek pamiętasz. A co do Steffanie, to twoja dziewczyna pokazała, że nie lubi gdy ktoś się jej sprzeciwia.
– Taa, Steffanie potrafi być nieznośna. – Mówię.
– Ale i tak ją kochasz. – Mówi, choć brzmi to bardziej jak pytanie.
– Kocham? Nie wiem czy ją kocham. Lubię, tak. To znaczy zeszliśmy się dwa lata temu, zawsze mi się podobała, ale nie wiem, czy powiedziałbym, że ją naprawdę kocham.
– Jesteście ze sobą i nie mówicie sobie „kocham cię?".
– Mówimy, to chyba taka normalna rzecz, którą się robi będąc z kimś w związku. Ale jeśli mam być szczery, to nie nazwał bym tego, co do siebie czujemy miłością.
– A jak byś to nazwał?
Wzruszam ramionami, zastanawiając się nad tym moment.
– Pociąganiem? Wygodą? Przyzwyczajeniem? Sam nie wiem.
Na moją odpowiedź Ashley się krzywi.
– Dobra, zmiana tematu. To opisz to, co czułaś do swojego ostatniego chłopaka.
– Nigdy nie miałam chłopaka. – Odpowiada. Unoszę brwi, próbując wyciągnąć z niej więcej informacji, ale nie udaje mi się.
– Mówisz serio?
– Jak najbardziej.
– Czyli co, jesteś typem, który woli jednonocne przygody, czy może jesteś do dziewczyn?
– Nie i nie. Po prostu, nie miałam chłopaka. Nigdy nie było to moim jakimś marzeniem, żeby znaleźć księcia z bajki i nigdy nie poznałam nikogo, kto by mi się spodobał na tyle, żebym chociaż o tym pomyślała.
– Nigdy? – Pytam, utrzymując kontakt wzrokowy. Zapada cisza, a napięcie odrobinę wzrasta. Choć może mi się wydawać.
– Tak jakby. – Mówi niepewnie. Mój wzrok opada na jej wargi i przez krótki moment zastanawiam się, jak smakują.
– Opowiedz mi o swoim pierwszym pocałunku. – Mówi, jakby czytając mi w myślach. Unoszę ponownie wzrok.
– Miałem chyba czternaście lat. Graliśmy ze znajomymi w butelkę i padło na mnie. Musiałem pocałować jedną z dziewczyn. Nawet nie pamiętam, jak ma imię.
– To najgorszy pierwszy pocałunek, o jakim słyszałam. – Ashley wybucha szczerym śmiechem.
– Skoro to takie śmieszne, to opowiedz o swoim. – Mówię.
– Ale ja już ci mówiłam, że nigdy nie miałam chłopaka.
– No ale nie trzeba mieć chłopaka, żeby mieć swój pierwszy pocałunek, moja historia chyba powinna o tym dowodzić. Nie wiem, na imprezie, z przyjacielem?
Dziewczyna kręci głową.
– Nigdy?
Dziewczyna dalej kręci głową.
– Nie wiem, czy powinienem ci wierzyć, czy mnie wkręcasz. No bo ostatnio, gdy powiedziałaś, że nie utrzymujesz kontaktów ze starymi znajomymi po tym wszystkim, to teoretycznie mogłabyś mi wkręcić cokolwiek, a ja i tak nie dowiem się, jeśli kłamiesz.
– Ogarnij się, Xavier. – Ashley wywraca oczami.
– Hej! Już ci mówiłem, że tak nieładnie!

Ashley ponownie wybucha śmiechem, więc łapię za poduszkę i rzucam nią w chichrającą się dziewczynę, trafiając ją prosto w twarz. Poduszka upada na ziemie, a zaskoczona dziewczyna przygląda mi się w ciszy. Po chwili łapię sama za poduszkę i wymierza ją we mnie, ale nie trafia. 

– Rzucać też muszę cię chyba nauczyć. – Droczę się.
– Nie podskakuj. Zaczęłam chodzić na samoobroną i już nauczyłam się paru chwytów. Więc nie myśl, że nie potrafiłabym ci skopać tyłka.
Tym razem to ja wybucham śmiechem. 

Nie pamiętam, kiedy ostatnio się tak dobrze bawiłem, siedząc w domu przed telewizorem. Ashley ma coś w sobie. Coś czego pragnę.


________________________________________________________________________________

Druga Szansa 1&2 Wróć Do MnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz