Wróć Do Mnie 43.

3.1K 157 51
                                    

Tłumaczenie piosenki na dole <3  

________________________________________________________________________________

  Po wejściu do auta, Xavier puszcza cicho muzykę, po czym rusza. 

– A ty czasem nie piłeś alkoholu? – Pytam nagle.
– Wziąłem łyka szampana, o później podmieniłem sobie alkohol na wodę. Nie jestem idiotą. – Odpowiada, unosząc znacząco jedną brew, jednocześnie uśmiechając się do mnie lubieżnie.
– Oh. – To jedyne, co wychodzi z moich ust w odpowiedzi.
Przygryzam delikatnie dolną wargę i odwracam wzrok w stronę widoku za szybą. Jeszcze przez chwilę przyglądam się domu bractwa, aż w końcu znika z mojego pola widzenia. Nagle wydymam usta i marszczę czoło w zastanowieniu.
– Co? – Pyta Xavier, spoglądając na mnie kątem oka co chwilę.
Odwracam głowę w jego stronę.
– Jak Victoria wróci do domu?
– Normalnie.
– Nie mieszkacie czasem razem?
– Mieszkamy.
– Nie będzie zła, że zniknąłeś i to na dodatek ze mną?
– Czemu miałaby?
Mrużę powieki, nie potrafiąc go rozgryźć. Jak i całej tej sytuacji.
– Nie chodzicie ze sobą?
– Skąd ci to przyszło do głowy, jeśli mogę wiedzieć?
– Sama nie wiem. Zawsze jesteście razem. – Wzruszam obojętnie ramionami. – Mieszkacie razem... Założyłam, że jesteście parą.
– Sofia, czy widziałaś kiedykolwiek, żebym patrzał się na nią, w sposób w jaki patrzę na ciebie?
Jego pytanie wpędza mnie w zakłopotanie. Moje wspomnienia z dzisiejszego wieczoru, jak i z przeszłości w której dzieliłam z nim dom, momentalnie wracają. Ponownie przygryzam dolną wargę, nie wiedząc co powiedzieć.
– Nie wiem, o czym mówisz.
Słysząc to, Xavier parska śmiechem.
– W to akurat ci nie wierze. – Xavier prostuje się na siedzeniu i wbija wzrok przed siebie. – Z resztą, z tego co pamiętam, to napisałem ci, że zawszę będę cię kochał. Lubię dotrzymywać słowa. A jeśli kocham ciebie, to byłoby nie fair, jeśli wszedłbym w nowy związek z inną osobą, wiedząc, że rzuciłbym wszystko na ziemię w mrugnięciu oka dla ciebie. Nie uważasz?
Odtwarzam sobie jego słowa w głowie jeszcze kilka razy, nie pojmując uczuć, które to we mnie wywołało. Odwracam więc wzrok, gdy on spogląda na mnie, nie chcąc, żeby mój wzrok coś zdradził. Doskonale pamiętam jego list. „Zawsze będę cię kochał."
– Biorę to za „tak". – Głos Xaviera przerywa ciszę. – No więc nie. Nie chodzimy ze sobą. Poznaliśmy się w wakacje i od tamtej pory trzymamy się razem. Nic poza tym.

Zerkam na niego kątem oka i kiwam delikatnie głową, próbując wszystko sobie poukładać. Mała, bardzo egoistyczna część mnie cieszy się, a wręcz raduje, wiedząc, że nie są razem. Ale tą część szybko odpycham od siebie, ponieważ pomimo wszystkiego, co się dziś wydarzyło, jestem z Lukasem.Po kilkunastu minutach jazdy, Xavier wjeżdża w polną drogę i zatrzymuje samochód na samym środku niczego.
– Co robisz? – Pytam zdezorientowana.
– Cóż, tamta impreza była do bani, więc pomyślałem, że urządzimy sobie własną imprezę. – Xavier pogłaśnia muzykę i wychodzi z auta, po czym otwiera mi drzwi. Chwilę siedzę i przyglądam mu się z niedowierzeniem, ale w końcu wychodzę z samochodu.
– Co teraz?
– Teraz, moja droga...– Xavier wsiada na chwilę ponownie do auta, żeby jeszcze bardziej pogłośnić muzykę. – Teraz, zatańczymy.
Wyciąga dłoń w moją stronę, więc ja podaję mu swoją. Prowadzi mnie kilka metrów dalej, aż w końcu zatrzymujemy się naprzeciwko auta, gdzie światło lamp rozświetla małą część pola. Gdy Bruno Mars śpiewa pierwsze wersy „When I was your man", chłopak przyciąga mnie bliżej siebie, a ja pozwalam się mu poprowadzić. Parskam cichym śmiechem, gdy okręca mnie, a gdy stanowczo przyciąga mnie z powrotem do siebie, coś się zmienia. Powietrze robi się cięższe jak i atmosfera pomiędzy nami, a sam fakt, że jesteśmy na środku niczego, otoczeni ciemnością, idzie w niepamięć. Jesteśmy tylko my, tańczący ze sobą do pięknej piosenki. Xavier przyciąga mnie jeszcze bliżej siebie, zamykając tym samym resztkę przestrzeni pomiędzy nami. Opieram więc głowę o jego ramię, gdy powoli się kołyszemy do muzyki. Powietrze jest chłodne, ale jego bliskość rozpala mnie od środka, jak i jego ciepła dłoń na moich nagich plecach.
– My pride, my ego, my needs, and my selfish ways caused a good strong woman like you to walk out my life.*– Xavier szepcze mi słowa piosenki do ucha, doprawiając mnie o gęsią skórkę po raz kolejny. – Now I never, never get to clean up the mess I made, and it haunts me every time I close my eyes.*
Unoszę nagle głowę do góry, łapiąc z nim tym samym kontakt wzrokowy. Czas się zatrzymuje, a moje serce znów zapomina, w jakim rytmie powinno bić. Xavier przechyla delikatnie głowę na bok przyglądając mi się, a jego usta rozciągają się w mały uśmiech. Nagle unosi jedną dłoń i zaczesuje mi jeden niesforny kosmyk włosów za ucho, tak, jak robił to już milion razy. Moje serce chyba przestaje bić, a powietrze przestaje docierać do płuc, zostawiając mnie w bezdechu. Jego wzrok błądzi pomiędzy moimi wargami i oczami.
– Nawet nie wiesz, ile bym dał, żeby cofnąć się w czasie, chociażby po to, żeby móc cię pocałować jeszcze jeden raz. – Głos Xaviera jest niski i ochrypły. Jego spojrzenie jest intensywniejsze, niż kiedykolwiek wcześniej. Patrzy się na mnie spod swoich ciemnych rzęs, odbierając mi mowę. Nie wiem, co bardziej odczuwam. Szczęście, spowodowane chociażby tym, że jeszcze raz mam okazję poczuć jego dotyk, że słyszę jego głos, wypowiadający piękne słowa... Czy ból, który zaciska się wokół mojego serca jak wąż, spowodowany rzeczywistością. Rzeczywistością, w której już nie jesteśmy razem. Rzeczywistością, w której to co robimy teraz, to tylko skradzione momenty. Skradzione sekundy. W rzeczywistości jesteśmy znajomymi, którzy udają, że dopiero co się poznali, ja mam chłopaka, a możliwość bycia z nim wydaje się tak odległa, pomimo tego, że stoi tu, przede mną.
Nagle Xavier pochyla się, zbliżając się do moich ust. Powinnam go zatrzymać, powinnam coś powiedzieć, wciąć krok w tył, ale moje ciało odmawia mi posłuszeństwa. W końcu składa delikatny pocałunek w kąciku moich ust, po czym mówi:
– Już raz cię zawiodłem. Nie zrobię tego po raz kolejny.
Ściągam lekko brwi, próbując wyczytać cokolwiek z jego oczu.
– Co masz na myśli?
– Wiem, że coś do mnie jeszcze czujesz. – Chłopak łapie delikatnie moją twarz w swoje dłonie. – To co mieliśmy, nie umiera od tak. – Przybliża swoją twarz do mojej, zostawiając nasze usta zaledwie milimetry od siebie. – Mógłbym cię teraz pocałować i pokazać ci, jak bardzo cię pragnę. Mógłbym ci pokazać, czego głęboko w środku ci brakuje. Ale to by było za łatwe. Jeśli kiedykolwiek będę cię jeszcze całować, chcę, żeby to było twoja decyzja. Tylko twoja.
– Xavier... Ja... – Nie potrafię pozbierać myśli, ani ułożyć słów w nic sensownego. Przez chwilę przyglądam się chłopakowi, nie wiedząc co odpowiedzieć. Jego słowa zaskoczyły mnie. Pochłonęły mnie. Sama myśl o jego wargach na moich wpędza mnie w euforię. Jednak cichy głos rozsądku w mojej głowie mówi mi, a raczej przypomina, że jest gdzieś ktoś, kto pomimo głupiego zachowania dzisiejszego wieczoru, zasługuje na odrobinę szacunku z mojej strony.
– Jestem z Lukasem... – Mówię cicho, chyba bardziej do samej siebie, niż do Xaviera.
– Wiem. – Xavier puszcza moją twarz i bierze krok w tył, po czym bierze głęboki wdech. – I wiem też, że go nie kochasz.
– Oczywiście, że go kocham. – Odpowiadam natychmiast.
– Nie. – Xavier rozciąga usta w mały uśmiech, unosząc wzrok na rozgwieżdżone niebo. – Kochasz poczucie bezpieczeństwa, kochasz to, że nie musisz się ukrywać. Więc może go kochasz, ale nie tak jak kochałaś mnie.
– A to złe? To, że kocham fakt, że nie muszę się ukrywać? Że kocham to bezpieczeństwo?
– Dla ciebie tak.
Ściągam brwi, oczekując wytłumaczenia.
– Ty, Sofia, uwielbiasz dreszczyk emocji. Nawet jeśli cię on przeraża.
– Po tym wszystkim, co przeżyłam w swoim życiu, chyba wiem najlepiej, czy potrzebuje poczucia bezpieczeństwa, czy nie. – warczę, krzyżując ręce na piersi.
– Oszukujesz samą siebie. – Odpowiada. – Bo właśnie przez to, co przeszłaś, masz potrzebę czucia, że żyjesz w każdy możliwy sposób. Przez to, co przeszłaś, nie jesteś stworzona do cichego, nudnego życia. – Xavier podchodzi do maski auta, siada na niej, po czym ruchem ręki zachęca mnie do zrobienia tego samego. Wzdycham i wdrapuję się na maskę auta, a Xavier kontynuuje. – Czytając artykuł napisany o tym, co ci się przydarzyło, ryczałem jak dziecko, szczególnie dlatego, że wiedziałem, że nawet najdrastyczniejsze opisy i tak nigdy nie opiszą piekła, w którym żyłaś. – chłopak odwraca się w moją stronę. – Ale to właśnie dlatego, że tyle twoich lat spędziłaś próbując przetrwać każdy dzień, teraz czujesz potrzebę życia na sto dziesięć procent. Wisisz to samej sobie. Świat ma do zaoferowania więcej, niż potrafisz sobie wyobrazić. Są smaki, których nie próbowałaś, miejsca, których nie widziałaś, uczucia, których nigdy nie zaznałaś... To wszystko ci się należy, ale nie zaznasz tego z Lukasem. Nie zaznasz tego, trzymając się uparcie wygody, które ci się myli z bezpieczeństwem. Bo przy nim najzwyczajniej w świecie jest ci wygodnie.
W pierwszym momencie chcę temu wszystkiemu zaprzeczyć, lecz im dłużej o tym myślę, im więcej razy odtwarzam sobie jego słowa w głowie, tym bardziej dociera do mnie, że Xavier ma rację. On jako jedyny, potrafił sprawić, że czułam, że naprawdę żyje w każdej sekundzie, z każdym uderzeniem mojego serca. Spędziliśmy ze sobą więcej czasu, niż kiedykolwiek z kimś spędziłam. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. I pomimo tego, że przed całkowitą prawdą dzieliły nas kłamstwa w których żyłam i niewypowiedziane słowa, to wszystko pomiędzy było prawdziwe, nie było udawane, nie było kłamstwem.
Nagle unoszę wzrok, napotykając tym samym jego oczy.
– Co teraz? – pytam.
W odpowiedzi Xavier wzrusza ramionami, po czym opiera się o szybę samochodu.
– Teraz możemy pooglądać gwiazdy, jak za starych dobrych czasów. – Mówi.
Doskonale sobie zdaję sprawę z tego, że on wie, że nie o to mi chodziło, nie o to pytałam. Wiem również, że jego „nie odpowiedź", jest odpowiedzią. On nie wie, co teraz. I tak jak już powiedział wcześniej, chcę żebym to ja podjęła decyzję, nawet jeśli mnie ona przeraża.
– Może uda ci się znowu znaleźć zaczarowane ufo. – Droczę się, na co Xavier parska głośnym, szczerym śmiechem.
W końcu sama opieram się o szybę i kieruję swój wzrok na niebo, które rozświetlają setki gwiazd, pozwalając ciszy pomiędzy nami powiedzieć wszystko, czego ja jeszcze nie potrafię.



________________________________________________________________________________

Moja duma, moje ego, moje potrzeby i moje samolubne sposobyspowodował, że dobra, silna kobieta, taka jak ty, wyszła z mojego życia.

Teraz nigdy, nigdy nie będę w stanie posprzątać bałaganu, który zrobiłemiprześladuje mnie to za każdym razem, gdy zamykam oczy.

Helloł <3 Jak wam mija dzisiejszy dzień? Ja mam jeszcze rysunek do skończenia :> 

A tak przy okazji, znalazłam sposób, żebyście mieli możliwość zakupienia książki na terenie polski w sklepach takich jak np. Empik... Tyle, że ponoszę całe ryzyko jak i koszty, więc nic typu "zostanę milionerką" xD Dlatego chciałabym się dowiedzieć, ile z was w rzeczywistości chciałoby mieć tą książkę w wersji papierowej u siebie na półce, gdyby miało taką możliwość? 

jeśli chcecie usłyszeć o tym więcej, i żebym wytłumaczyła co dokładnie wymysliłam to dajcie znać. 

Jeśli chcecie sie ze mną skontaktować na priv to możecie wejść na moje insta xblvckbevryx :) Feel free to slideeee into my DM's xD

A tak poza tym, to mam nadzieję, że rozdział wam się podobał i był wart czekania <3 I zauważyliście, że dodaję coraz dłuższe rozdziały?? xD

XoXo Sandra 



Druga Szansa 1&2 Wróć Do MnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz