T H I R T E E N

5.4K 269 16
                                    

________________________________________________________________________________


Gdy dzwonek dający znać o rozpoczęciu się przerwy obiadowej dzwoni, wszyscy w pośpiechem pakują swoje rzeczy i wybiegają z klasy. Gdy wchodzę do stołówki, o moje uszy obija się głośna gadanina, śmiechy i krzyki. Trochę za głośno jak dla mnie, ale znów, im szybciej się przyzwyczaję, tym lepiej. 

Siadam z resztą do jednego z wolnych stolików i wyciągam swój lunch, którym są dwie kanapki z szynką i pomidorem, i jabłko. Reszta zaczyna gawędzić o jakiejś imprezie, która ma się odbyć w ten weekend, i zakładać się o to, jaki dramat będzie tematem przez następny tydzień. Matilda z Milasem obstawia, że któryś z chłopaków z drużyny szkolnej obie drugiemu twarz, a Cecilia z Emily zakładają, że Steffanie odbije. 

Po raz pierwszy od rozpoczęcia się ich rozmowy się odzywam.
- Co to za Steffanie?
Ciekowość wzięła górę. Choć jestem pewna, że nie mówią o dziewczynie Xaviera, to jest to jedyna Steffanie o jakiej dziś słyszałam, którą kojarzę.
- Oh kochana, trzymaj ty się od niej z daleka – śmieje się Matilda.
- Steffanie, krwiopijca w ciele modelki. Osoba, o która należy do grupy, o której cię ostrzegałam i dziewczyna jednego z drużyny koszykarskiej. – Tłumaczy Emily.
- Xaviera? – dopytuję.
- Znasz go? – Cecilia wpatruję się we mnie zaskoczona, co mnie trochę dziwi i niepokoi. Kiwam potakująco głową, na co pada pytanie od wszystkich jednocześnie: Skąd?
Oglądam się dookoła, upewniając się, że nie ma Xaviera w pobliżu, i że głośny ton moich nowych znajomych nie przyciągnął uwagi całej stołówki.
- Xavier to mój... daleki kuzyn, jakoś tak. To właśnie jego mama mnie przygarnęła, po tym jak moi rodzice zmarli.
I tak oto nastaje cisza przy naszym stoliku. Wręcz widzę po ich minach jak ich myśli pędzą 100 kilometrów na godzinę próbując ogarnąć moich kilka słów.
- Ojej, nigdy bym nie zgadła, że to właśnie z Xavierem mieszkasz, po naszej rozmowie. – Odzywa się w końcu Emily, na co ja wzruszam ramionami.
- Jest aż tak zły? – próbuję wyciągnął jak najwięcej informacji. Od kiedy jestem tak ciekawską osobą?
- On sam w sobie nie. Ale Steffanie u jego boku to toksyczna mikstura. Xavier jest... Cóż, jest tym typowym bad'boyem w szkole, którego wszyscy chłopacy respektują, a wszystkie dziewczyny robią do niego maślane oczy. A Steffanie jako zdobywczyni tytułu jego dziewczyny ostro broni swojej posiadłości. No i ogółem ma straszny charakter.
- Cóż, gdy ją dziś poznałam, wydawała się dość miła – mówię.
- Ona zawsze jest miła na pierwszy rzut oka. Ale w środku jest zgniłą resztką człowieka. To królowa upokarzania innych, więc ogółem radziłabym z nią nie zadzierać – tłumaczy Matilda.

Chwilę siedzę w ciszy, próbując pojąc wszystko czego się dowiedziałam. Ogółem ma to sens. Steffanie wydała mi się groźna, ale nie przez zachowanie, lecz jej pewność siebie, co na początku wydawało mi się za coś dobrego. Ale sama chodziłam do szkoły i wiem jak okropne potrafią być takie dziewczyny jak ona. Sama miałam szansę się przekonać na własnej skórze, do czego niektórzy są zdolni. Diana ze starej szkoły szybko wypuściła plotki o tym, że się tnę, ponieważ próbuję zwrócić na siebie uwagę, po tym jak bliżej mi się przyjrzała w przebieralni. Cóż, myliła się co do tego, z jakich powodów miałam blizny na swoim ciele, ale jej słowa były górą. Jej kłamstwo zwyciężyło, bo skoro ja nie potrafiłam dać ludziom wyjaśnienia na temat mojej sytuacji, to jej słowa musiały być prawdą. 

Ale zastanawia mnie to, czemu Xavier, którego miałam okazję trochę bliżej poznać, który jest na ogół miłą osobą, jest z kimś takim jak Steffanie, jeśli to co mówi reszta, jest prawdą.
Krótko po tym, rozmowa ponownie wróciła do imprezy, a ja miałam okazję pogłówkować nad wszystkim, czego dziś się dowiedziałam. 

Gdy ostatni dzwonek dał znać o końcu dzisiejszych lekcji, trochę mi ulżyło. Dzisiejszy dzień okazał się lepszy niż mogłam sobie wyobrazić. Emily i jej znajomi są bardzo mili, i zdecydowanie uratowali mnie od siedzenia w samotności cały dzień, jako ta nowa. Żaden z okropnych scenariuszy które miałam w myślach się nie sprawdził, za co jestem bardzo wdzięczna. Ale to nie zmienia faktu, że na dziś mam dość wrażeń. Tak więc wychodzę ze szkoły i staję przed autem Xaviera z papierosem pomiędzy wargami, próbując się nacieszyć promieniami słońca padającymi na moją twarz i lekkim wietrze rozdmuchującym moje włosy, zanim pojawi się mój niebieskooki... kuzyn. Jakoś nie potrafię się przyzwyczaić do tego, że Ashley ma kuzyna i jest nim właśnie Xavier.



________________________________________________________________________________


Podobno was rozpieszczam xD Więc nie wiem czy dodać później kolejny rozdział czy nie hmm. Zależy od tego czy bardzo chcecie xD

<33

Pozdrawiam, Sandra 

XoXoXo

Druga Szansa 1&2 Wróć Do MnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz