Wróć Do Mnie 2.

3.5K 165 26
                                    


________________________________________________________________________________


...Perspektywa Xaviera, kontynuacja poprzedniego rozdziału.


Mój płacz przeradza się w histerię, gdy odkładam telefon. Nie potrafię tego pojąć przez chwilę, ale wszystko szybko układa się w jedną całość. Domyślałem się, że ktoś ją kiedyś skrzywdził, ale nigdy bym nawet nie pomyślał, że w tak okrutny sposób. Nagle dociera do mnie, czemu słyszałem, jak krzyczy i płacze w środku nocy. Właśnie zrozumiałem, czemu czasem tak dziwne reagowała na niektóre rzeczy, takie jak dotyk, bliskość, czy chociażby tematy rozmów. Nie potrafiłem połączyć faktów, myśląc, że jej rodzice zginęli w wypadku samochodowym, ale teraz wszystko ma sens. 

Gdy znalazłem jej paszport, razem ze stertą papierów z sądu, nie pomyślałem nawet o tym, żeby na nie zerknąć. Zobaczyłem tylko zdjęcie i przeczytałem imię. Tyle wystarczyło, żeby ogarnęła mnie złość. Byłem przekonany, że Ashley okłamywała mnie z wybory. Nie potrafiłem zrozumieć, czemu by mnie okłamywała przez tyle czasu. W mojej głowie krążyły momenty, w których dziewczyna wciskała mi kłamstwa, ale nawet przez sekundę nie przeszło mi przez myśl, że może mieć do tego takie powody. Próbuję w głowie przeanalizować naszą kłótnię, co tylko pogarsza mój płacz. Powiedziałem jej, że jest pieprzoną kłamczuchą i niczym, poza tym. Wykrzyczałem jej, że żałuję, że pozwoliłem sobie samemu się do niej zbliżyć. Co było i jest kłamstwem. Czułem się oszukany, zraniony i w złości chciałem, żeby poczuła chociażby namiastkę tego co ja, ale zrobiłem coś o wiele gorszego. Zraniłem ją, jak nigdy nikogo dotąd. Ze wszystkich osób, zraniłem właśnie ją... 

Moje ciało zaczyna się trząść z powodu płaczu. Łapczywie próbuję nabrać powietrza w płuca, gdy z histerią upadam na kolana i kulę się na podłodze, płacząc.
Nagle dociera do mnie coś co rozdziera mnie na strzępy od środka. Mama podbiega do mnie, gdy zaczynam krzyczeć z bólu, który czuję w środku i próbuje mnie uspokoić, ale nie ma takich słów na tej ziemi, które jakoś złagodziłyby ogromne poczucie winy i ból w tym momencie.
– To przeze mnie jej nie ma. – Łkam, gdy rodzicielka wtula mnie w siebie. – To ja o tym dowiedziałem się pierwszy. To przeze mnie się wszystko wydało.
Gdy znaczenie moich słów dociera do mamy, kobieta puszcza mnie i prostuje się, wpatrując się we mnie ze ściągniętymi brwiami.
– Co masz na myśli?
– Znalazłem jej stary paszport. Wkurzyłem się, bo myślałem, że okłamywała mnie z wyboru. Kochałem ją, mamo. Ja ją kochałem, dlatego to tak bolało. Nie potrafiłem zrozumieć, czemu by ukrywała przede mną prawdę. Chciałem ją znienawidzić, ale nie potrafiłem, więc pojechałem do chłopaków się napić. Myślałem, że pomoże mi to stłumić moją złość, ale się myliłem. Więc gdy Steffanie zaproponowała mi jakieś prochy, zgodziłem się, mamo. Przepraszam cię, ale zgodziłem się i reszty wieczoru nie pamiętam. Nie pamiętam nic, ale skoro Steffanie się dowiedziała, to musiała się tego dowiedzieć ode mnie.
Kobieta sztywnieje, słysząc moje słowa. Łzy napływają jej do oczu, gdy kręci przecząco głową.
– Proszę, powiedz, że to jakiś chory żart. Błagam cię Xavier.
– Przepraszam cię, mamo! – Krzyczę, gdy kobieta się podnosi i odchodzi ode mnie. Staje nagle w drzwiach do swojej sypialni i odwraca się w moją stronę.
– Nie przepraszaj mnie. To nie moje życie się rozpadło po raz kolejny. To nie mnie wywożą na drugi koniec kraju i nie mi dadzą kolejny raz nowe imię, do którego będę musiała się przyzwyczaić. To nie ja straciłam dom i przyjaciół, Xavier. Nie ja, tylko Ashley.
– Chciałem ją przeprosić. Dzwoniłem, ale ma wyłączony telefon.
– Ona nie ma wyłączonego telefonu. Po prostu już jej pewnie zmienili kartę sim. – Tłumaczy rodzicielka.
– Jak to, zmienili? Czemu mieli by to zrobić?
– Żeby zatrzeć wszelkie ślady jej istnienia. Żeby nikt, kto mógłby ją skrzywdzić, jej nie znalazł. Xavier, sytuacja w jakiej znajduje się Ashley jest poważna. A ty najwidoczniej nadal nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo. – Mama ociera załzawione oczy rękawami swetra, po czym wzdycha. – Założę się, że już nie ma śladu po niej.
– Co ty próbujesz przez to powiedzieć?
– Najprawdopodobniej jej już nigdy nie zobaczymy. – Mówi, po czym wchodzi do sypialni i zamyka za sobą drzwi, tym samym zostawiając mnie samego z poczuciem winy ciążącym na moim sercu i bólem.

Kochałem Ashley tak, jak jeszcze nie kochałem nikogo. Sprawiała, że chciałem być lepszy. Chciałem dać jej wszystko, czego by sobie zapragnęła. Ufałem jej bardziej niż samemu sobie. A jednak mój problem z gniewem zwyciężył. Założył mi klapki na oczy i wszystko zrobiło się czarne. Obiecałem Ashley, że już nigdy nie tknę narkotyków, a jednak było to pierwsze, co zrobiłem w złości.

To jednak nie może być prawda. To wszystko nie może zakończyć się w ten sposób. Nie po naszej kłótni. To nie mogą być ostatnie słowa, jakie usłyszała. Wyciągam ponownie telefon i dzwonię ponownie, ale komórka jest nadal wyłączona, więc piszę do niej wiadomość.

JA: Ashley, przepraszam cię za wszystko. Proszę, odezwij się. Kocham cię i nie mówiłem tego wszystkiego na serio. Byłem po prostu zły. Nic z tego nie rozumiałem, choć myślałem, że rozumiałem wszystko. Błagam cię, wybacz mi. Odezwij się. Powiedz, gdzie cię zabierają, przyjadę. Nie możemy tego zakończyć w taki sposób. Co ważniejsze, nie możemy tego zakończyć. Kocham cię...

Wciskam wyślij, a po chwili mój telefon wibruję, a widok ekranu łamie mi serce.

Podany numer nie istnieje.

Opadam całkowicie na zimną posadzkę, czując się tak, jakby coś łamało wszystkie moje kości.
Co ja, kurwa, zrobiłem?


________________________________________________________________________________

Druga Szansa 1&2 Wróć Do MnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz