F I F T Y F O U R

3.8K 164 20
                                    

Nie ma to jak kwarantanna... Ale hej, czas na pisanie! 


Strona 292-299 (!!!) 

________________________________________________________________________________


Zatykam sobie uszy, gdy Emily zaczyna piszczeć.
– Ojejku! Nawet nie wiesz, co ja teraz czuję! Jestem taka podekscytowana!
Patrzę na przyjaciółkę, która próbuję... tańczyć? Czy coś, a jednocześnie prowadzić. Czy to jest bezpieczne? To już się okaże.
– No ale skoro to sekret, to czemu ja o tym wiem? – Pyta dziewczyna, poruszając brwiami w górę i w dół.
– No bo nikt nie może się dowiedzieć. Ty się oczywiście nie liczysz. Ty musisz wiedzieć.
– Wiedziałam, że mnie kochasz.
– To bardziej dlatego, że muszę się komuś wygadać. Inaczej bym sfiksowała. – Drażnię się, na co Emily tylko macha ręką.
– Mów, co chcesz. Ja tam wiem swoje. – Pogłaśnia radio śmiejąc się.
W końcu podjeżdżamy pod dom.
– To jak? Szybki prysznic po treningu i przyjeżdżam po ciebie znowu za jakąś godzinę?
– Brzmi świetnie.
– No ja dziś się spociłam, jakbym przebiegła dwa maratony. Ty z resztą też. Mam tylko nadzieję, że moje siedzenia w aucie nie przejdą naszym odorem. – Śmieje się dziewczyna parkując przy krawężniku.
– Dobra, to do zobaczenia za jakąś godzinę. – Mówię, po czym wychodzę z auta. Macham jeszcze przyjaciółce na pożegnanie, gdy odjeżdża, po czym odwracam się na pięcie i ruszam w stronę domu. Nagle zatrzymuję się na chwilę i rozglądam dookoła. Dzisiejszy dzień jest wspaniały. Nabieram głęboko świeżego powietrza, po czym powoli je wypuszczam. Dociera do mnie, że już dawno nie paliłam. Nawet nie wiem, gdzie wrzuciłam moją paczkę fajek. Nie no, paliłam kilka dni temu, gdy ja i Xavier nie rozmawialiśmy ze sobą, ale to i tak coś. Zazwyczaj palę chociaż jedną fajkę dziennie, a ostatnio całkowicie o tym zapomniałam.

W domu pierw rzuca mi się w oczy Mia. Ściągam buty, rzucam torbę na bok i podchodzę do małej, która wyciąga swoje króciutkie rączki w moją stronę. Biorę dziewczynkę na ręce, a ona oświadcza mi, że chce mi pokazać swoją nową lalkę. Tak więc idziemy na górę do jej pokoju, gdzie spędzamy chwilę na zabawie. Później biorę szybki prysznic i ubieram się w czyste ciuchy. Idziemy z Emily, Atlasem, Willem, Cecilią i Milasem do kawiarni nad morzem i spotykamy się o dwudziestej na miejscu. Spoglądam na zegarek. Za piętnaście, czyli moja przyjaciółka powinna już niedługo tu być. Schodzę więc na dół, ubieram buty i zarzucam na siebie kurtkę.
– Wychodzisz? – Słyszę głos Xaviera zza pleców. Odwracam się więc w jego stronę.
– Tak, spotykam się z Emily i resztą paczki. – Uśmiecham się i zarzucam na siebie kurtkę.
– Też niedługo wychodzę, mogę cię podwieźć, jeśli chcesz.
– Nie, dzięki. Emily po mnie przyjeżdża. – Z dworu dochodzi nas dźwięk klaksonu. – To pewnie ona... – Spoglądam na chłopaka stojącego przede mną i przez ułamek sekundy korci mnie, żeby pocałować go, ale tego nie robię. Posyłam mu kolejny uśmiech, po czym wychodzę.
Jak się okazuje, to ta sama kawiarnia, do której zabrał mnie Xavier, gdy mnie oprowadzał po okolicy. Gdy Emily zamawia dla nas koktajle, ja wychodzę na taras, gdzie siedzi już reszta i witam się z każdym po kolei.

Po kilki minutach dołącza do nas Emily i w mgnieniu oka rozbrzmiewają śmiechy i chichoty. Dyskutujemy o zbliżających się egzaminach i planach po liceum.
– No ale serio, wyobraźcie to sobie. Pół roku ciężkiej pracy, z ograniczonymi wydatkami, a potem pół roku zwiedzania świata. Wylegiwanie się na plaży, spacery w górach, wielkie imprezy w różnych częściach świata, poznawanie nowych kultur. – Tłumaczy Atlas. – Nie wmówicie mi, że to nie brzmi zajebiście.
– Nie no, brzmi świetnie, ale pół roku pracy nie wydaje się wystarczająco długo, żeby odłożyć wystarczającą ilość pieniędzy. – Mówi Cecilia.
– Niby czemu nie? Bilety lotnicze są mega tanie, gdy kupujesz je dzień lub dwa przed na tej stronie, bo to są bilety które należały do kogoś, kto jednak nie mógł lecieć. Hotele nie muszą być pięciogwiazdkowe, mały pokój w motelu wystarczy. Tam bym tylko spał, o ile w ogóle będę spał. – Atlas porusza brwiami w górę i w dół, na co większość z nas reaguję śmiechem.
– Atlas, ja uważam, że to wszystko brzmi świetnie. Sama bym to zrobiła, ale raczej nie w tym życiu. Nie odważyłabym się sama podróżować po świecie, bez planu, bez jakiegoś zabezpieczenia. – Mówię w końcu.
– Ale ja to totalnie rozumiem, choć osobiście właśnie w tym dla mnie leży cała frajda. Całe nasze życie trzyma się jakiegoś planu, tak? Przedszkole, szkoła średnia, liceum, collage albo uniwersytet, praca i tak do emerytury. Więc nie mieć żadnego planu przez jakiś okres czasu i po prostu dać się porwać życiu tam, gdzie cię zaprowadzi to jest właśnie to. – Oznajmia stanowczo Atlas.

Nie słyszę jednak reszty, gdy moją uwagę przyciąga coś całkowicie innego... Na taras wychodzi Xavier z kilkoma kolegami i nikt inny jak Steffanie i jej koleżanki. Niemal natychmiast czuję, jak coś zaciska się szczelnie wokół mojego serca. Nikt z nich nie zwraca na nas uwagi, nie zauważają nas, są zbyt zajęci dyskutowaniem o czymś. Uważnie obserwuję ich każdy krok. Siadają po drugiej stronie tarasu przy okrągłym stole ze swoimi napojami i śmieją się z czegoś co właśnie powiedział jeden z chłopaków. Krew zaczyna mi się gotować w żyłach. Nic się nie dzieję, próbuję sobie tłumaczyć, ale sama jej bliskość tak na mnie działa. Czemu ona w ogóle jest jeszcze częścią tej grupy? Nie była czasem częścią tej grupy tylko dlatego, że chodziła z Xavierem? Czy to oznacza, że nadal ze sobą chodzą? A co z naszym sekretem? Czy to nic, poza sekretem? Czy to jakaś gra, którą prowadzimy, która nigdzie nie zmierza?
Nagle czuję jak Emily pochyla się i szepcze mi do ucha:
– Chcesz stąd iść?
Odwracam się w jej stronę i przyklejam sobie uśmiech do twarzy.
– Nie. Nie będę uciekać.
– Wiesz, nie siedzi mu na kolanach jak to robi zazwyczaj, więc może po prostu są tam z powodu wspólnych znajomych.
– Możliwe. Sama nie wiem. Chyba jestem jakaś przewrażliwiona. Albo jestem uczulona na Steffanie. Można mieć alergiczne reakcje na osobę? – Pytam, na co Emily wybucha śmiechem i otula mnie ramieniem.
– Musisz z nim po prostu pogadać. Musisz wiedzieć na czym stoisz i masz do tego prawo.
– Wiem, wiem. Chyba najzwyczajniej boję się najgorszego. – Wzdycham.
– O czym tak dyskutujecie? – Wcina się Milas.
– O tym, że muszę siusiu. – Odpalam bez namysłu i wstaję. Rozmowa przy naszym stole toczy się dalej, gdy odchodzę od stołu. Idąc w stronę wejścia nie udaje mi się opanować i mój wzrok kieruje się w stronę Xaviera. Jego oczy już na mnie spoczywają. Chłodny wiatr rozwiewa mi włosy i dodaje gęsiej skórki. Chłopak wydaje się zaskoczony moim widokiem. Przesuwam swój wzrok na bok, na Steffanie, po czym zaciskam usta i wchodzę do środka.

               Reszta wieczoru mija nam przyjemnie. Cóż, mi trochę mniej, ponieważ przez większość czasu próbuję opanować swoją chęć do odwrócenia się i popatrzenia na Xaviera, ale udaje mi się.
– Do zobaczenia jutro, Ash! – Krzyczy Emily przez otwarte okno w aucie, gdy odchodzę. Odwracam się więc i macham przyjaciółce na porzegnanie. Jest dość późno, ale Margharet z Henrykiem jeszcze nie śpią. Siedzą na sofie w salonie i oglądają jakiś film. Życzę więc im dobrej nocy, po czym idę do swojego pokoju.

                  Po dość długiej kąpieli wychodzę z łazienki w swojej jasnoniebieskiej piżamie i włosami owiniętymi ręcznikiem. Niemalże gorąca woda pomogła mi ukoić nerwy. Nic takiego się nie wydarzyło, więc nic nie jest jeszcze pewne. Ale Emily ma rację, muszę porozmawiać z Xavierem, bo inaczej zwariuję. Muszę wiedzieć co się między nami dzieje dokładnie, i dokąd to prowadzi. Problem w tym, że nie tylko obawiam się najgorszego, lecz mam takie uczucie gdzieś głęboko w środku, jakby to najgorsze nadchodziło. A może po prostu już zwariowałam. Kto wie?
Rozsiadam się na łóżku z notesem przed nosem i ołówkiem i próbuję wycisnąć z siebie jakieś słowa na papier. I właśnie tu jest problem. Jedyne, co przychodzi mi do głowy w tym momencie to Xavier. Mam ochotę pisać o uczuciach, które we mnie budzi. O jego uśmiechu, oczach, dotyku...

Kto by pomyślał, że dziewczyna, która tu się wprowadzała zaledwie miesiąc temu, zasmakuje zwykłych życiowych problemów. Cóż, nie tak zwykłych, gdyż są one spowodowane tym, że nie mogę ujawnić o sobie prawdy. Przynajmniej nie powinnam. Prawdy o swojej przeszłości, na której samą myśl robi mi się niedobrze. Biorę więc głęboki wdech, po czym koncentruję całą swoją uwagę na papierze.


________________________________________________________________________________



Helloł kochani! Nie było mnie tak długo ponieważ dostałam się do SAS Airlines jako Cabin Crew. Szkoła, lekcje plus kursy = ZERO czasu na cokolwiek. Ale wszystko legło w gruzach z powodu CoVid19 więęęęęc czas na pisanie. 

Jeszcze raz przepraszam za te długie przerwy... Ale jakoś tak zawsze wychodzi. 

PS. Doszłam właśnie do 300 stron, a akcja jeszcze się nie rozkręciła na maksa, i teraz tak rozmyślam czy zrobić z tego jedną bardzo dużą książkę, czy dwie... 

W każdym razie, pomysłów mi nie brak, więc niedługo zrobi się gorąąąco xD 

XoXo Sandra 

Druga Szansa 1&2 Wróć Do MnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz