F O R T Y

4.5K 328 7
                                    

Strona 213-217


________________________________________________________________________________

Piątek, 6. Maj.

Kilkanaście piosenek i dobrych 5 drinków później...

Śmieję się jak wariatka, czując jak powoli braknie mi powietrza w płucach, a łzy napływają mi do oczu. Emily i Atlas wygłupiają się na parkiecie, a ich dziwaczne ruchy sprawiają, że jeśli nie przestaną to zemdleję. Gdy pierwsza łezka spływa mi po policzku, zmuszam się do odwrócenia, żeby chociaż na chwilę przestać się śmiać i zaczerpnąć powietrza. Moja niezdarność po alkoholu daje o sobie znać, gdy natychmiast wpadam na coś twardego. Nadal śmiejąc się otwieram oczy i spoglądam na coś przede mną. A właściwie to kogoś. Xavier, a kto inny mógłby to być?
– Widzę, że dobrze się bawisz. – Mówi, analizując moją twarz uważnie. Kiwam zgodnie głową, gdyż jestem jeszcze zbyt rozbawiona, żeby cokolwiek powiedzieć. Ocieram dłonią mokry policzek i prostuję się, nabierając głęboko powietrza. Mija dokładnie pięć sekund, po czym znów zaczynam się śmiać. Czy ktoś mi dodał czegoś do drinka? Bo ten stan nie jest mi dobrze znany.
– Muszę zaczerpnąć powietrza. – Wyduszam z siebie, nadal chichocząc.
– To chodź, dotrzymam ci towarzystwa. –Mówi, po czym kładzie swoją dłoń na moich plecach i wychodzi ze mną na zewnątrz. Jego dotyk paraliżuje moje myśli i sprawia, że robi mi się gorąco. Niemal potrafię sobie wyobrazić jak moje policzki zamieniają się w dwa dojrzałe pomidory. Gdy zimne powietrze zderza się z moją rozpaloną skórą, dostaję gęsiej skórki.
– Co cię tak rozśmieszyło, jeśli mogę zapytać?
Otulam samą siebie ramionami, schodząc po schodkach z tarasu.
– Emily i Atlas. Musiałbyś zobaczyć co oni wyprawiali. Gdy puścili piosenkę Britney Spears, oboje spojrzeli na siebie, a Emily niemal natychmiast oznajmiła, że każdy ma jakąś piosenkę, która wybudza wewnętrzną striptizerkę, a to jest piosenka jej i Atlasa. I później... – Tak, myśląc o tym co oni wyprawiali znowu zaczynam się śmiać. Kręcę głową. – Nie mogę... – Przyrzekam, to co oni wyprawiali było śmieszne, ale nie mogę o tym mówić, bo zaczynam się śmiać jak głupia. – Nie mogę o tym mówić, to trzeba zobaczyć na własne oczy.
Odwracam się w stronę Xaviera, który wpatruje się we mnie i śmieje się pod nosem, zapewne ze mnie. Uderzam go więc w ramie za karę. 

– Nie oceniaj mnie. Przyrzekam, że jeszcze nie zwariowałam. – Mówię, krzyżując ręce na piersi.
– Wiem. Nie śmieję się z ciebie. Po prostu ci się przyglądam.
– Akurat. – Przewracam oczami. – Widziałam, że się śmiałeś.
– Nie śmiałem się, tylko uśmiechałem.
– Jasne. – Mówię, odwracając wzrok. Nagle Xavier przyśpiesza kroku i staje przede mną, a gdy się zatrzymuję, dzielą nas tylko centymetry.
– Tak po prostu na mnie działasz. – Chłopak unosi rękę i zaczesuje jeden niesforny kosmyk włosów za moje ucho.
Jego słowa odbijają się echem w mojej głowie. Jego dłoń zsuwa się pod mój podbródek i unosi go delikatnie, zmuszając mnie tym samym, żeby patrzeć mu w oczy.
– I co ja mam z tobą zrobić? – Mruczy, spuszczając wzrok na moje usta. – Doprowadzasz mnie do szału, Ashley. Wiesz o tym? – Pyta.
Kiwam delikatnie głową, po czym lekko kręcę, zdezorientowana jego słowami.
– Jak coś, tak nieodpowiedniego może wydawać się tak dobre? – Jego kciuk muska moją dolną wargę, sprawiając, że moje ciało zastyga w bezruchu. Chłopak nachyla się nade mną na tyle, że czuję jego ciepły oddech, a nasze wargi dzielą zaledwie milimetry. Moje myśli wirują z prędkością światła, a jego słowa robią bałagan.
– Ashley, mów do mnie. Każ mi się odsunąć, jeśli tego chcesz. Każ mi odejść, przestać, cokolwiek. Bo sam nie daję rady. – Xavier patrzy mi się głęboko w oczy, co niczego nie ułatwia. Próbuję, wydusić coś z siebie, ale nic sensownego nie wychodzi z moich ust. Powinnam mu kazać przestać, zachować rozsądny dystans, ale nie potrafię. Nie chcę. Pożądanie zagłusza mój strach i rozsądek.
Xavier wsuwa swoją dłoń w moje włosy, a jedyne co jestem w stanie zrobić to odchylić głowę, topiąc się w rozkoszy, jaką sprawia mi jego dotyk. Chłopak przybliża się jeszcze bardziej i opiera swoje czoło na moim. Moje powieki są zamknięte. Słyszę jego przyśpieszony oddech, gdy stoimy tak chwilę w bezruchu, zaintrygowana uczuciami jakie buzują we mnie. Nasycam się zapachem jego cytrusowych perfum, próbuję zapamiętać każdy detal tej chwili. 


– Ashley, odpowiedz mi chociaż na jedno pytanie. – Odzywa się nagle. Kiwam głową w zgodzie.
– Czego tak naprawdę chcesz?
Jedno proste pytanie. Czego chcę? Odpowiedź jest prosta. I może to wina alkoholu, a może po prostu tego, ile się zmieniło, odkąd się przeprowadziłam do Seattle. Ale czuję się odważna.
Otwieram powoli oczy, tym samym napotykając jego ciemne tęczówki. Unoszę bardzo powoli dłoń, jakby bojąc się, że go odstraszę, jeśli zrobię zbyt gwałtowny ruch. A może boję się, że odstraszę samą siebie, gdyż wchodzę na nieznany mi teren.

Przejeżdżam palcem po jego szczęce, aż do brody, po czym muskam jego miękką wargę. Biorę wdech, gdy uświadamiam sobie, że przez chwilę zapomniałam oddychać. To jak reaguje moje ciało, gdy jestem blisko niego mnie aż rozśmiesza, to szalone. Nieodpowiednie, a tak dobre.
– Tego. – Mówię, nadal muskając delikatnie palcem jego dolną wargę. Jego oczy ciemnieją momentalnie i to nie przez mrok, który nas otacza. Xavier natychmiast wypuszcza ciężko powietrze, jakby wstrzymywał oddech przez długi czas. 


________________________________________________________________________________

*REKLAMA* 

HAHA, Kocham was <3 

Pozdrawiam, Sandra

XoXo

Druga Szansa 1&2 Wróć Do MnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz