T H I R T Y S I X

4.8K 251 9
                                    

Strona 193-197


________________________________________________________________________________

Środa, 4. Maj.

Perspektywa Elizabeth


Po wczorajszym – niedoszłym – incydencie pomiędzy mną a Xavierem panuję dziwna atmosfera. Przy kolacji nie zamieniliśmy ani jednego słowa ze sobą, ani po. Xavier uparcie unikał mojego wzroku, co zbiło mnie całkowicie z tropu. Co ten chłopak ze mną robi? Siedzę na lekcji angielskiego i nie potrafię zebrać swoich myśli na tyle, żeby uważnie słuchać nauczyciela. Gdy wreszcie dzwonek daje znać o przerwie, zamykam książkę i wkładam ją pośpiesznie do plecaka. Mam wielką potrzebę zapalenia, więc zakładam swoją torbę na ramię i wychodzę z klasy.
– Ashley! – Nagle woła za mną Emily, więc zatrzymuję się w połowie korytarza i odwracam. Rudowłosa pośpiesznie kroczy w moją stronę. – Co ci jest?
– Mi? Nic, a co miałoby mi być? – Pytam zdziwiona.
– Jesteś pewna? Od samego rana jesteś w swoim małym świecie, nie odzywasz się i ogółem jesteś dziś jakaś nieobecna.
– A, o to ci chodzi. Opowiem ci wszystko, ale pierw muszę zapalić. Chodź. – Mówię, po czym ciągnę dziewczynę za sobą.
Na przerwie opowiadam jej o wczorajszym dniu, nie pomijając żadnych detali. Emily wsłuchuję się uważnie, a gdy mówię o niedoszłym incydencie, dziewczyna otwiera buzię w zaskoczeniu. Dopytuję się jeszcze co o tym sądzę i jak się z tym czuję, no i co mam zamiar z tym zrobić. Na każde z jej pytań odpowiedź brzmi „nie wiem." Bo właśnie tak jest. Nie mam pojęcia, jak mam się teraz zachowywać. Udawać, jakby nigdy nic się nie stało? Nie mogę, przecież to nie był już tylko wymysł mojej wyobraźni, czy źle przeczytany sygnał. To się stało. Prawie. Jak się z tym czuję? Nie wiem. Czuję wszystko naraz. Czuję się zagubiona, zdezorientowana, ale również podekscytowana i szczęśliwa. Dziwna mieszanka uczuć.
– Moim zdaniem powinnaś mu również wysłać jakiś sygnał, żeby wiedział, że też tego chcesz. – Emily zasiada w przedostatniej ławce, więc siadam obok.

– A kto powiedział, że ja tego chcę? – Szepczę, nachylając się ku dziewczynie.
– Xavier jest mega przystojny, można by porównać go do greckiego boga. Traktuję cię jak księżniczkę. Podobno jest czadowy w łóżku i najwyraźniej cię chcę. Musiałabym być ślepa, żeby nie zauważyć jak się na niego gapisz. Więc tak, dwa plus dwa równa się cztery.
Piorunuję dziewczynę wzrokiem, choć ma ona rację. Xavier ma coś w sobie, czego jakaś część mnie chce. Ale jest jeszcze ta druga część, która dla mojego bezpieczeństwa zamknęłaby mnie w klatce. I obie są uparte jak osły.
– Przecież wiesz, że ja mam dwie lewe ręce, jeśli chodzi o chłopaków. Jeszcze kilka tygodni temu, nie wyobrażałam sobie, że w życiu pozwolę komukolwiek się do mnie tak zbliżyć.
– We flirtowaniu często chodzi o kontakt wzrokowy, on sprawia, że jeśli jest jakaś chemia pomiędzy dwojgiem ludzi, to pojawiają się motylki w brzuchu a reszta to jak domino. A wy najwyraźniej macie chemię, więc spraw, żeby poczuł cholerne zoo w żołądku i sprawa załatwiona. Nie będzie miał siły, żeby się powstrzymać.
– Tak, albo skończy się to tak, że ja się na niego rzucę, jak wygłodniała hiena, a on się przestraszy i ucieknie.
Na moją odpowiedź Emily dźga mnie łokciem w bok. Spoglądam na nią pytająco, a dziewczyna wzrusza obojętnie ramionami.
– Musisz się nauczyć wyluzować i brać niektóre rzeczy tak jak przyjdą, a nie rozmyślać i główkować nad tym co, gdyby, a jeśli, i tak dalej. Wdech, wydech, Ash.
Ash? Unoszę jedną brew pytająco, ale Emily nie zauważa, udając, że koncentruje się na tym, co mówi profesor Marley. Od kiedy, Emily nazywa mnie „Ash"? To brzmi jak imię dla chłopca, więc nie wiem, czy powinnam to wziąć jako komplement czy nie. Cóż, nieważne. Jak kazała Emily, nie mogę nad wszystkim się zastanawiać.
Nagle wibruje mój telefon, więc wyciągam go z kieszeni jeansów. Na ekranie wyświetla się jedna nieprzeczytana widomość od 'XAV J'. Nie pamiętam, kiedy zapisywałam sobie jego numer telefonu, dziwne. Otwieram zaciekawiona wiadomość od chłopaka.

XAV J: Mój test zaczyna się za 5. Umieram. Chyba jeszcze nigdy nie stresowałem się tak przez żadnym testem.

JA: Nie masz czym się stresować, zobaczysz, dobrze ci pójdzie. Trzymam za ciebie kciuki : )

Zanim zdążę schować telefon, on ponownie wibruje.

XAV
J: W takim razie MUSI mi pójść dobrze. Widzimy się na przerwie obiadowej?

JA: Jasne, bystrzaku.

Chowam telefon do plecaka jak najszybciej, żeby tylko nauczyciel nie zauważył mojej chwili słabości, i próbuję koncentrować się na jego słowach jak i tablicy, na której zaczyna brakować miejsca, ale moje myśli to nie sługa. Wręcz przeciwnie, żyją sobie swoim życiem w najlepsze. Analizują twarz Xaviera, która utknęła w moich myślach już chyba na zawsze. Odtwarzam wczorajszy niedoszły incydent w kółko, a uczucie z poprzedniego wieczoru wracają z prędkością światła. I jak ja mam sobie z tym radzić? 


________________________________________________________________________________


Jeśli Polsat byłby prawdziwą osobą, byłabym nim ja, haha. Wybaczcie, ale za chwile dojdzie jeszcze jeden. Wreszcie skończyłam pisać pisemne w tym tygodniu... Umieram, ale jeszcze żyję, haha. Mam nadzieję, że nie tęskniliście za bardzo xD

Pozdrawiam, Sandra 

XoXoXo

Druga Szansa 1&2 Wróć Do MnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz