Wróć Do Mnie 49.

2.8K 155 14
                                    

________________________________________________________________________________

Jak się okazało, gdy miałam iść się rozpakować z Xavierem przed kolacją, mój stary pokój nadal stał pusty, po tym jak Margharet z Henrykiem postanowili oddać mi wszystkie meble które w nim były. Margharet zaproponowała, że może pojechać do sklepu po jakiś dmuchany materac, ale w tedy Xavier zaproponował, że po prostu mogę spać u niego w łóżku. Na początku nie byłam przekonana, co do jego pomysłu, ale gdy dodał, że sam prześpi się na podłodze, w końcu się zgodziłam. Po kolacji Xavier powiedział, żebym była gotowa na wyjście za godzinę, po czym wyszedł z domu bez żadnego wyjaśnienia. Pomimo małej frustracji spowodowanej jego tajemniczością, wzięłam kąpiel i ubrałam się w satynową, czarną koszulkę na ramiączkach, którą kupiłam z Amie, czarne jeansy i narzuciłam na siebie swoją czerwoną marynarkę. Na koniec podmalowałam jeszcze oczy. Teraz, już gotowa, schodzę na dół po schodach. Mam jeszcze jakieś dwadzieścia minut, a ten czas z przyjemnością spędzę z Margharet. 

– Hej. – Mówię, siadając naprzeciwko kobiety na fotelu w salonie. Kobieta natychmiast unosi wzrok znad laptopa i rozciąga usta w uśmiech. – Gdzie Henryk i Mia?
– Henryk czyta małej na dobranoc. – Odpowiada, zamykając laptopa. – Jak się czujesz po podróży? – Pyta.
Wzruszam ramionami, chwilę zastanawiając się nad odpowiedzią.
– Dobrze. Mam swój pierwszy lot za sobą. – Uśmiecham się na myśl o spędzonym czasie z Xavierem w samolocie. – Choć zanim się dowiedziałam, dokąd twój syn mnie zabiera, nigdy bym nie zgadła, że zabierze mnie właśnie tu.
Margharet parska śmiechem.
– Nie powiedział ci od razu?
– Nie. – Kręcę przecząco głową. – Tak samo jak nie powiedział mi, jakie mam plany na wieczór. Powiedział tylko, że mam być gotowa na czas.
Po chwili obie parskamy śmiechem.
– Cały Xavier. Uwielbia być tajemniczy. – Kobieta pochyla głowę lekko na bok i wzdycha. – Sama bym w życiu nie zgadła, że to właśnie z tobą przyleci do domu. Chociaż gdybym się dobrze zastanowiła, to był tak ucieszony i podekscytowany, gdy powiedział mi, że przyleci z dziewczyną, że mogłam się domyślić. Oh, nadal nie mogę uwierzyć, że trafiliście na ten sam uniwersytet.
– No, sama nie potrafiłam w to uwierzyć, gdy go zobaczyłam po raz pierwszy. Myślałam, że halucynuje. – Mówię, marszcząc nos.
– Domyślam się, że nie było łatwo... – Kobieta przygląda mi się, uśmiechając się smutno. – ...z przeprowadzką z dnia na dzień, nową tożsamością w nieznanym miejscu...
– No łatwo na pewno nie było. – Mówię, po czym cichnę, gdy wspomnienia z pierwszych dwóch tygodni do mnie wracając. – Chyba nigdy w życiu tyle nie przepłakałam. – Przyznaję się.
– Nawet nie wiesz, jaka jestem z ciebie dumna. – Kobieta wskazuje na mnie ręką. – Jakby nie było, dałaś sobie radę.
– Twoje słowa grały w tym wielką rolę. – Uśmiecham się smutno, próbując ubrać myśli w odpowiednie słowa. – Gdybym trafiła do kogoś innego, nie wiem, czy dałabym sobie radę tak samo. Choć może to by w tedy tak bardzo nie bolało.
Kobieta prostuje się i nachyla w moją stronę tak, aby móc położyć swoją dłoń na mojej.
– Jakby nie było, jesteś teraz tutaj. Znowu. I nawet nie wiesz, jak bardzo ucieszył mnie twój widok. Nie było dnia, w którym choć raz nie przeszła mnie myśl o tobie i o tym, jak sobie radzisz. Sofia, nie mieszkałaś tu długo, ale przez ten krótki czas zdążyłam zobaczyć, jaka jesteś twarda. – Kobieta ściska moją dłoń mocniej. – Wiesz, gdy się zgodziłam wziąć cię pod swój dach, wiedziałam wszystko o tobie i o tym co przeszłaś. Gdy cię zobaczyłam po raz pierwszy... Nie dało się ukryć krzywdy, jaka była ci wyrządzona. I z całego serca pragnęłam ci pomóc pójść dalej, ale ponieważ sama doświadczyłam znęcania się fizycznego i psychicznego od osoby mi bliskiej, nie byłam pewna, czy dam radę. Są rzeczy które zostawiają po sobie ślad na zawsze. Pójście dalej zajęło mi wiele miesięcy. Na początku myślałam, że nigdy nikomu już nie zaufam. Że nikomu nigdy nie pozwolę się zbliżyć do mnie i mojego syna. I tak było na początku. Każdy był w moich oczach zagrożeniem. Nawet Henryk, gdy go poznałam, pomimo tego, że było to już kilka lat później. – Margharet cichnie na chwilę i marszczy czoło. – A nie minęło nawet kilka dni, gdy zaczęłam zauważać twoją zmianę. Widziałam, jak otwierasz się na świat, pomimo strachu. Widziałam, jak zaczynasz ufać ludziom, pomimo tego, że twoja przeszłość nie dała ci żadnych podstaw do tego. Wiem, że czułaś się niepewnie na każdym kroku i wszystko było jak wyzwanie. Ale Sofia, szłaś dalej jakbyś była nieustraszona. I w tedy do mnie dotarło, że ze wszystkich ludzi, ty dasz sobie rade. Nie wiem do dziś, jak to jest możliwe, ale ty jesteś tego żywym przykładem.
Nie wiem co odpowiedzieć, więc obdarzam kobietę wdzięcznym uśmiechem, za jej słowa, które po raz kolejny dodają mi nie tylko otuchy, ale sprawiają że czuję się tak, jakbym rzeczywiście mogła zrobić i dokonać wszystkiego. I może nie doświadczyłam tego w swoim dzieciństwie, ale i tak wiem, że tak właśnie działa matczyna miłość.
Nagle kobieta wzdycha i puszcza moją dłoń, po czym osuwa się na kanapie.
– A teraz powiedz mi, jak ci się układa na studiach. No i z Xavierem, oczywiście. – Margharet unosi znacząco brwi, przez co moje policzki oblewa rumieniec. Wzdycham i ocieram dłonie o spodnie.
– Studiuję psychologię i nie jest łatwo, to na pewno. Czasem myślę, że utonę w zadanych mi lekcjach. Ale jest to tego warte. Pochłaniam każde słowo, wypowiedziane na zajęciach. Ostatnio skończyliśmy przerabiać traumę, w tym traumę dziecięcą, jak i jej skutki w dalszym życiu. Pomogło mi to zrozumieć wiele rzeczy o samej sobie. A po za tym, to mam wspaniałych przyjaciół. A co do Xaviera... To jesteśmy przyjaciółmi. – Zaciskam usta w cienką kreskę i marszczę czoło, nie wiedząc co więcej powiedzieć. – Trudno jest go nie kochać... – Przyznaję nagle. – Ale duża część mnie boi się tego. I trochę dziwnie mi to mówić, biorąc pod uwagę, że mowa o twoim synie...
– Przestań. – Kobieta macha ręką. – To żaden sekret, że zawalił wszystko po całemu. Uwierz mi, wiem to. – Kobieta wzrusza ramionami. – Dlatego ostrzegałam cię na samym początku. Może i nie wiedziałam o wszystkim, ale nie jestem idiotką. Jestem jego mamą, a mamy wiedzą, gdy coś jest nie tak. Wiedziałam, że są rzeczy z którymi Xavier nadal walczy. Nigdy bym się nie domyśliła, że są tą rzeczy tak wielkie i mogłyby mieć tak ogromne konsekwencje wobec ciebie... Ale dziś, siedząc tutaj, mogę ci powiedzieć z ręką na sercu, że sprawa wygląda inaczej na dzień dzisiejszy. Zmieniłaś go... – Kobieta wzdycha. – Nie wiem jak, ale ci się to udało. Choć może „zmieniłaś" to złe słowo. Pomogłaś mu. – Tłumaczy, na co ja marszczę czoło, nie rozumiejąc do końca znaczenia jej słów.
– Pomogłam?
– Tak. Twój wyjazd postawił Xaviera w sytuacji, w której musiał zmierzyć się ze swoimi demonami. Nie miał możliwości odwrócić wzroku, tak jak robił to za każdym innym razem. I zamiast uciekać, postanowił dać sobie pomóc i tak właśnie trafił na letni obóz dla uzależnionych nastolatków, który prowadzi Henryk. Są tam prowadzone różne warsztaty, rozmowy z psychologami, rozmowy w grupie i wiele innych rzeczy. Próbowałam go do tego namówić przez ostatnie kilka lat, bez skutku. Ale gdy dotarło do niego, jakie jego czyny miały wpływ na ciebie, osobę, która pod żadnym względem na to nie zasługiwała, zdecydował sam.
Chwilę przyglądam się kobiecie siedzącej naprzeciwko mnie, próbując pojąc wszystkie informacje, które właśnie dostałam. Nie wiedziałam, że Xavier był na obozie dla uzależnionych. Ale to wyjaśnia, czemu zniknął pod sam koniec roku szkolnego. No i jak teraz tak o tym myślę, to ma to sens. Byliśmy już na wielu imprezach razem i na wszystkich albo nie pije, albo pije z umiarem. Odkąd znów trafił do mojego życia, ani razu nie widziałam go w takim stanie, jaki pamiętam z początków naszej znajomości. Zaintrygowały mnie również „demony", o których napomniała Margharet. Wiem, że nie miał łatwego dzieciństwa. Wiem, że również został skrzywdzony. Ale jest w tym tyle, o czym nie mam pojęcia. A to upewnia mnie tylko w myśli, że jest jeszcze tak wiele, o czym nie wiem. A bardzo chcę się dowiedzieć i to nie przez zwykłą ciekawość, a ciekawość jego. Chciałabym o nim wiedzieć wszystko. Chciałabym poznać najciemniejsze zakamarki jego umysły, tylko po to, żeby móc na niego spojrzeć i powiedzieć mu, że nie ma rzeczy, która sprawiłaby go niemożliwym do kochania. A w końcu wszyscy tego się w jakimś stopniu boimy, prawda? Że są części, nawet odłamki nas, tak ciemne, że nikt nie byłby w stanie ich pokochać. A wszyscy chcemy być kochani w stu procentach za osobę, którą jesteśmy... 


________________________________________________________________________________

hello moi kochani<3 Możliwe, że jeszcze dziś będzie kolejny rozdział, ale jeśli zrobi się za późno, to dodam go jutro <3 

Co myślicie, o zdarzeniach z ostatnich kilku rozdziałów? <3 Mam nadzieję, że was nie zanudzam. Jeśli tak, to musicie mi powiedzieć, napewno wpadnę na coś... *Mrużę oczy i uśmiecham się podejrzliwie*... nie tak nudnego xD 

XoXo Sandra 

Druga Szansa 1&2 Wróć Do MnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz