Wróć Do Mnie 13.

3K 167 44
                                    

________________________________________________________________________________


Pomimo tego, że moje przemyślenia były bolesne, pozwoliły mi zrozumieć i uwierzyć, że krzywda, jaką wyrządził mi Jackson nie była moją winą. W żaden możliwy sposób. Sposób w jaki się ubierałam czy odzywałam nie miał żadnego wpływu na jego zachowanie. Mydliłam sobie oczy, myśląc, że jeśli zrozumiem czemu mi to robi, to będę potrafiła zmniejszyć szkody, bo to dawało mi nadzieję. Nadzieję, że wytrwam w tym piekle. Nadzieję na lepszą przyszłość. Aż w końcu sama uwierzyłam w te kłamstwa. I właśnie w taki sposób znalazłam się na samym dnie. Trzymając żyletkę w dłoni, przecięłam skórę z taką łatwością, że aż trudno uwierzyć. Tego dnia moja decyzja przyszła mi z łatwością. Bez oporu, bez zastanowienia. I pomimo tego, że to była moja ucieczka, nie żałuję tego co zrobiłam. Kto wie, może nadal siedziałabym z Jacksonem, pozwalając mu się krzywdzić. A może zrobiłabym to w inny dzień, a w tedy pomoc nie przyszłaby na czas. Może nie dostałabym drugiej szansy.


Moje przemyślenia łamały mi serce, ale były wręcz konieczne. Inaczej tkwiłabym zamknięta w czterech ścianach z bólem, z którym nie dało się żyć. Ból nie zniknął, ale stał się odrobinę mniej odczuwalny. Stał się bólem, z którym da się żyć.
Nadszedł piątek i rano dostałam wiadomość od Franka, że meble będą w sobotę przed jedenastą, jak też się stało. Pod budynek przyjechało wielkie auto towarowe z moimi meblami. Mężczyźni nalegali, żebym poczekała, aż sami wszystko wniosą, ale nie mogłam się powstrzymać od pomocy. Byłam zbyt podekscytowana. Po raz pierwszy w tamtym tygodniu poczułam namiastkę szczęścia, która pozostawiał po sobie ogromny niedosyt. Biegałam w dół i w górę po schodach na trzecie piętro, tachając ze sobą rzeczy, które byłam w stanie unieść. Gdy zostały ostatnie dwie rzeczy, postanowiłam zrobić to, czego mój lęk tak uparcie mi zabraniał, czyli wejść na górę i zaparzyć mężczyznom kawę w podziękowaniu za pomoc. Okazało się to bardzo dobrym pomysłem, bo moja gościnność ucieszyła ich. Siedzieliśmy przez jakiś czas w kuchni i rozmawialiśmy. Gdy przeprosiłam ich za to, że nie mam nic innego po za kawą, czym mogłabym ich poczęstować, no chyba że zupkami chińskimi, wszyscy się roześmiali. Potem jeden z nich spytał co mnie sprowadza do Nowego Orleanu, przez co zeszliśmy na temat studiów i kierunku, który planuję wybrać. Krótko po tym podziękowali mi za gościnę, życzyli powodzenia w egzaminach końcowych i pojechali, zostawiając mnie samą z masą mebli. 

Nie spadł mi nawet włos z głowy. Nikt mnie nie skrzywdził. Nikt nie naruszył mojego poczucia bezpieczeństwa. I choć może się to wydawać małą rzeczą, poczułam się dumna z samej siebie. Dumna, że zrobiłam na przekór lękom, które żywiły się moim strachem i udowodniłam sobie po raz kolejny, że nie muszę bać się wszystkich mężczyzn. I miałam z tego chwilę spędzone w miłym towarzystwie.
Natychmiast zabrałam się za przemeblowywanie mieszkania i ustrajanie go, w nadziei, że w końcu poczuję się jak w domu.
Teraz układam ubrania w szafie. Gdy wreszcie kończę rozglądam się po pokoju. Łóżko jak i nocną szafkę przesunęłam na środek pokoju pod okna. Szafa i komoda stoją po prawej stronie, a biurko po lewej.

Prawie jak w domu...myślę, co powoduje u mnie mały uśmiech.
Margharet podarowała mi dosłownie wszystko, co znajdowało się w moim starym pokoju. Kremowa narzuta okrywa teraz łóżko, a na niej leży masa białych poduszek.
Kieruję swój wzrok na ostatni karton i przygryzam dolną wargę.
„Drobiazgi i wspomnienia, które może chciałabyś zatrzymać."
Nie wiem, co zawiera ten karton i boję się, że jego zawartość może zawierać coś co mogłoby na nowo otworzyć rany, które ledwo co zaczęły się goić. Decyduję się więc schować go do szafy. Zaplanowałam zbyt wiele rzeczy na dziś i następnych kilka dni, żeby rozkleić się i spędzić następnych dni ponownie opłakując to, co straciłam. 

Podnoszę więc karton i chowam go w głąb szafy, po czym siadam przy biurku i otwieram laptopa. Muszę poszukać ogłoszeń o pracę w pobliżu i napisać dobre CV.
Zajmuje mi to niecałe dwie godziny, po czym osuwam się na krześle i odchylam głowę myśląc. Frank powiedział, że mogę znaleźć sobie współlokatora. Na początku wydawał mi się ten pomysł zły, ale po tygodniu mieszkania samej, nie mając do kogo się odezwać, zaczynam myśleć, że może nie aż tak zły. Może znalazłaby się jakaś dziewczyna, z którą mogłabym mieszkać pod jednym dachem. Może nawet byśmy się zaprzyjaźniły. W taki sposób udałoby mi się również odłożyć część pieniędzy. Mogłabym w tedy kupić telewizor do mieszkania, nowe meble do salonu lub nowy stół do kuchni. A co ważniejsze, nie musiałabym główkować nad tym co mogę kupić, czego nie, na co mnie stać, a na co nie. 

Natychmiast poprawiam się na krześle i wchodzę na internet, próbując znaleźć informacje na temat tego, co wiąże się z posiadam współlokatora, po za dzieleniem rachunków. Szybko znajduję listę rzeczy, o których muszę pamiętać. Numerem jeden na każdej z nich jest „Ustal zasady", więc natychmiast zabieram się za pisanie.
Przed osiemnastą wystawiam ogłoszenie na jakiejś stronie. Wpatrując się w ekran laptopa, korci mnie, żeby sprawdzić jeszcze maila, który wysłałam Emily, ale powstrzymuję się. Jeśli chcę, żeby udało mi się nagiąć zasady, to muszę zrobić to w pewności, że robię wszystko co mogę, żeby ukryć ten sekret. W końcu czegoś się nauczyłam, żyjąc w kłamstwie. No i wyciągnęłam również co nieco z błędów, które popełniłam. Odkładam więc laptopa i wyciągam książki, żeby pouczyć się przed pierwszym egzaminem, który ma się odbyć już w środę. Na początku byłam trochę zdołowana myślą, że to nie przez moją wiedzę jak i poświęcenie dostanę się na studia, tylko przez sytuacje, w jakiej się znajduję, ale teraz trochę mnie to cieszy. Oczywiście i tak mam zamiar dać z siebie wszystko, dla własnego samopoczucia. Jednak myśl o tym, że nawet jeżeli spędziłam zbyt wiele czasu na płakaniu, zamiast się uczyć, to i tak nie pokrzyżuje mi to moich możliwości na przyszłość, jest uspokajająca. 


________________________________________________________________________________

Moi kochani <3

Już zauważyłam spekulacje co do przyszłych wydarzeń i nieźle się uśmiałam czytając, że Xaviera znajdzie w szafie xDDDD 

10 pkt za wyobraźnie xDD Sama bym na to nie wpadła xD hahhaa 

A co do Xaviera, to mam duże plany xD Ale jeszcze większe do Sofii. Mam napisane jakieś 70 stron A5... Chciałabym dobić minimum 350 stron w tej książce, ale nie lubię przeciągać nudami, lubię jak coś się dzieje cały czas, więc zobaczymy jak mi się uda xD 

Co myślicie narazie? 

XoXo Sandra 

Druga Szansa 1&2 Wróć Do MnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz