T W E N T Y

5.2K 277 21
                                    


________________________________________________________________________________


Czwartek, 28. Kwiecień.


Moje ciało rozpiera leniwe uczucie. Otwieram zaspane oczy, żeby ujrzeć świecące przez niezasłonięte okna słońce. Te pierwsze sekundy po obudzeniu się są wspaniałe. Nie ma się przeszłości i nie ma żadnej przyszłości. Jest tylko tu i teraz. No właśnie, tu i teraz... 

Wytrzeszczam oczy, gdy zdarzenia z dzisiejszej nocy do mnie wracają. Natychmiast kieruję swój wzrok na bok, gdzie na moje nieszczęście – a może szczęście, jeszcze nie doszła do zgody sama ze sobą – widzę śpiącego Xaviera.

 Momentalnie podnoszę się do pozycji siedzącej i podciągam kołdrę pod brodę, po czym przyciągam do siebie kolana i opieram na nich czoło. Ale przypał. Po pierwsze, Xavier był świadkiem jednego z moich koszmarów. Czy usłyszał, co krzyczałam? No i co krzyczałam przez sen? Tak naprawdę nie wiem, co się ze mną dzieje, gdy śni mi się koszmar. Wiem tylko tyle, że gdy moje ciało zapada w sen, to nie istnieje nic po za nim. A skoro Xavier mnie usłyszał, to czy inni też mnie słyszeli? 

Spoglądam na mój telefon, zaciekawiona godziną. Mam tylko nadzieję, że nie zaspaliśmy do szkoły. Na moje szczęści budzik zadzwoni dopiero za piętnaście minut. Spoglądam ponownie na śpiącego Xaviera i wykorzystuję sytuacje, żeby się chwilę na niego pogapić. W końcu kręcę z pokorą głową i wychodzę z łóżka, zostawiając niebieskookiego chłopaka samego, pędząc do łazienki. Jak mogłam pozwolić sobie koło niego zasnąć? 

Przecież ledwo go znam i w rzeczywistości nie jest moim kuzynem. Jest obcym chłopakiem. I potrafię sobie wyobrazić, że w jego mniemaniu nie stało się nic złego, ale gdyby Margharet – która zna prawdę – weszła do pokoju, mogłaby to bardzo źle zrozumieć. A ja nie chcę narobić problemów sobie ani jemu. Biorę szybki prysznic, wciągam na siebie dżinsy i koszulkę, na co narzucam jeszcze czarną bluzę. Gdy wychodzę, zastaję wyciągającego się leniwie w moim łóżku Xaviera. Niestety kołdra nie zakrywa nagości jego skóry i natychmiast rzucają mi się w oczy jego mięśnie. Boże, to takie złe, a za razem takie dobre. 

Mrugam szybko kilka razy, ochrzaniając samą siebie w głowie. Ashley zdecydowanie nie ma pohamowań. Tak, zdecydowanie czuję się lepiej sama ze sobą, gdy zrzucam całą winę na Ashley.
– Dzień dobry – mówi Xavier uważnie mi się przyglądając.
Rzucam szybkie „hej" i biorę się za rozczesywanie włosów.
– Wszystko okay? – pyta chłopak.
– Tak. – odpowiadam, ale po chwili zmieniam zdanie. – Nie. To znaczy tak, tylko dręczy mnie trochę myśl o tym, co twoja mama by sobie pomyślała, gdyby weszła rano do pokoju i zobaczyła nas razem w łóżku.
Na moje słowa Xavier zaczyna się śmiać, więc odwracam się i piorunuję go wzrokiem.
– Dobrze, ale mamy po osiemnaście lat. Ta znaczy ja prawie. Ale chodzi mi o to, że można by to źle zrozumieć.
– Słuchaj, moja mama by sobie nie pomyślała nic złego. Koniec z końcem, to jesteśmy rodziną, więc to chyba oczywiste, że nic złego nie robiliśmy. A poza tym weszłaby i zastałaby widok ciebie śliniącej się na mnie.
Zajmuje mi chwile zrozumienie co dokładnie Xavier miał na myśli.
– Nie ślinię się – odpowiadam oburzona.
– W cokolwiek chcesz wierzyć... Ale mój mokry brzuch mówił w nocy sam za siebie.

Przewracam oczami na jego odpowiedź i kontynuuje przygotowywać się do szkoły. W lustrzanym odbicie widzę, jak Xavier podnosi się z łóżka i powolnym krokiem kieruje się w moją stronę, więc odwracam wzrok. Chłopak decyduje się na stanięcie za mną, co sprawia, że nie wiem jak mam zareagować. Po chwili się odzywa.
– Ashley, za dużo myślisz – puszcza mi oczko, po czym kontynuuje. – A teraz pozwól, że skorzystam z twojej łazienki.

Gdy chłopak znika za zamkniętymi drzwiami, ja wykorzystuję okazję, żeby zejść na dół i udawać, że nic nienormalnego nie miało miejsca. W kuchni zastaję Henryka i Margharet, więc witam się z nimi i włączam maszynę do kawy. 

– Wcześnie dziś wstałaś – mówi Margharet.
– Tak, tak. Byłam wczoraj wykończona i szybko zasnęłam. Na drugie imię Ashley powinna mieć Kłamczucha.
– Rozumiem, pierwsze dni w nowej szkole pewnie potrafią dać w kość. – Śmieje się Henryk, po czym kontynuuje rozmowę z Margharet o tym, na jakie zajęcia po szkole będzie szła Mia i o której ją odbierze.
– Dobra, pójdę obudzić Xaviera, bo zanim on wywlecze się z łóżka, to minie trochę czasu. – Oznajmia Margharet, co powoduję u mnie lekki zawał serca.
– Nie trzeba, Xavier już wstał. – Oznajmiam bez zastanowienia się. Margharet unosi brwi.
– Naprawdę? Tak wcześnie?
– Tak. Schodząc na dół widziałam, że drzwi są otwarte, a on ścielił łóżko, czy coś podobnego.
Nie zmieniam zdanie, Ashley na drugie powinna mieć „Zła kłamczucha."

Na moje szczęście po kilku sekundach do kuchni wchodzi Xavier, ratując mi tym tyłek, gdyż uwaga dorosłych skupia się na nim, tym samym dając mi czas na delektowanie się moją czarną kawą. 


________________________________________________________________________________


Jeśli wam się poszczęści to udostępnię coś jeszcze :D 

Pozdrawiam, Sandra 

XoXoXo

Druga Szansa 1&2 Wróć Do MnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz