F I F T Y O N E

4K 172 3
                                    


________________________________________________________________________________

strona 279-283

Po wczorajszym pocałunku i naszej rozmowie, nic więcej się nie wydarzyło pomiędzy mną a Xavierem. Dziś odwiózł mnie do szkoły jak za zwyczaj. Pomimo moich porannych humorków zdołał sprawić, że uśmiech pojawił się na mojej twarzy podczas śpiewania w aucie i został tam przez wszystkie lekcje. Posyłał mi spojrzenia, gdy inni nie patrzyli. No i te swoje łobuzerskie uśmieszki. A potem ponownie widziałam go w domu, jak i na kolacji. Atmosfera wydawała się przedziwnie lekka. Tak, jakby wszystko było tak, jak powinno. 

Ale czy tak właśnie jest? Bo jeśli dobrze zinterpretowałam naszą rozmowę wieczorem, to mamy... umowę? Sekret. To chyba lepiej opisuje to, co mamy. Mamy sekret. Sekret, o którym nikt nie może się dowiedzieć. Bo co by było, gdyby ta prawda wyszła na jaw? Nawet nie chcę o tym myśleć. Ale go mamy. A pomimo tego wszystko wydaje się takie... dobre. Takie jasne. 

Rozmawialiśmy przy kolacji z resztą jak chyba nigdy przedtem. O szkole, pracach domowych, zbliżających się egzaminach, o moich treningach. Po prostu o wszystkim i o niczym. I było wspaniale. A teraz mam z nim gdzieś iść i nie mam pojęcia, gdzie. Xavier uparcie odmawiał mi wyjawienia, gdzie mnie zabiera. Powiedział tylko żebym się wygodnie ubrała i niczym nie martwiła.

No więc tak zrobiłam. Ubrałam się wygodnie w legginsy i dużą bluzę, a włosy związałam szybko w niesfornego koka. Teraz wyglądam trochę jak bezdomny, ale to nic. Ma być wygodnie. Ale jeśli jednak okaże się, że jedziemy się spotkać z ludźmi, to go uduszę. A co do martwienia się, to przecież nie leży to w mojej naturze. Chyba zawsze się trochę martwię. Spoglądam w lustrzane odbicie ostatni raz, po czym schodzę na dół i ubieram buty.
– Xavier czeka już w aucie. – Margharet wychyla się zza drzwi do kuchni.
– Okay, dzięki. – Posyłam jej uśmiech i otwieram drzwi wejściowe.
– Miłego oglądania! – Słyszę jeszcze, zanim zatrzaskuję drzwi. Oglądania? Czego? Podbiegam do auta i wsiadam na miejsce pasażera.
– Jakie oglądanie? – Pytam zapinając pasy.
– Że co? – Pyta zakłopotany Xavier.
– Twoja mama życzyła nam miłego oglądania. – Tłumaczę.
– Ona to zawsze musi się wygadać. – Chłopak przewraca oczami, po czym zaczyna się śmiać. W końcu zerka na mnie, pewnie chcąc się upewnić, że zapięłam pasy, jak robi to zawsze i zapala silnik.
– Wytrzymasz jeszcze trochę w niewiedzy. A przez ten czas możemy pośpiewać. – Oznajmia, pogłaśniając radio, w którym leci właśnie jakaś piosenka Rihanny.
– Niech ci będzie. – Mówię, śmiejąc się.
– Gdybym ufała każdemu tak, jak tobie i dawała się zabierać, gdzie tylko popadnie, to nie wiem jakby się to dla mnie skończyło. – Śmieję się, niedowierzając samej sobie. Kto by pomyślał, że mężczyzna, który podjechał wtedy pod dom, gdy wyjeżdżałam z Margharet, będzie właśnie nim. Osobą, której będę ufać, nie mając może tak naprawdę podstaw. Osobą, która będzie potrafiła mnie rozśmieszyć w każdym momencie i sprawić, że moje serce będzie biło odrobinę szybciej.
– Uhmm, zacznijmy od tego, że mam nadzieję, że nie ufasz tak innym facetom. I lepiej, żeby odpowiedź na moje pytanie była pozytywna, bo inaczej przez ciebie spać nie będę mógł w nocy, albo co gorsza będę cię wszędzie woził lub miał na sznurku. 

Xavier wydaje się mówić całkowicie poważnie, co chyba rozbawia mnie jeszcze bardziej. Nie odpowiadam mu jednak. Jestem przekonana, że zna odpowiedź na to pytanie. Dlatego właśnie po prostu zaczynam śpiewać So Close, które właśnie rozbrzmiewa w radiu, gdy wyjeżdżamy na drogę. Następnie puszczają jakąś piosenkę Ariany Grande, której już nazwy zapomniałam.
– Wiesz, to chyba nie twoja piosenka. Brzmisz jak umierający kot. – Mówi Xavier, na co oburzona ja wciska mu palec wskazujący w żebra.
– Ała! – Krzyczy, po czym dalej śmieje się w najlepsze.
– Że niby co? A co, myślisz, że ty brzmisz lepiej? Mogę być umierającym kotem, ale ty brzmisz jakbyś miał niekończącą się mutację głosu.
– Słucham? Wypraszam sobie. Mój głos znakomicie trafia w wysokie tony. Jestem do tego stworzony.
– Chciałbyś. – Śmieję się.


________________________________________________________________________________


Helloł <3 Wiem że rozdział nie jest najdłuższy, ale jeszcze dziś udostępnię jego kontynuację. <3 

Zgadniecie gdzie i na co się wybierają? 

Pozdrawiam, Sandra 

XoXoXo

Druga Szansa 1&2 Wróć Do MnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz