T W E N T Y O N E

5.4K 279 19
                                    

________________________________________________________________________________


Dzień w szkole był... Przeciętny. Jechałam razem z Xavierem, rozmawiając o wszystkim i o niczym, ale nie padło nic na temat ubiegłej nocy, co chyba jest dobrym znakiem. Może rzeczywiście nie miało to dla niego żadnego znaczenia, poza tym, że miałam koszmar. Więc może powinnam przestać o tym myśleć. Po wejściu do szkoły minęło kilka minut, zanim Steffanie ponownie rzuciła się na Xaviera. Nie potrafię opisać tego, jak Xavier się zmienia, gdy ona jest blisko. Wydaje się... Spięty? Nie, nie spięty. Po prostu inny.
Na pierwszej lekcji miałam matematykę, wraz z Emily i Xavierem. No i Steffanie. Jak to jest, że wcześniej nie zauważyłam, że mam lekcję z nią? Nie wiem. Może nie zauważałam jej, dopóki nie siedziała przede mną wraz z Xavierem i chichotała przez całą lekcję. Jeśli zawsze tak jest, to nie dziwię się, czemu Xavier jest w tył z materiałem.

Później miałam włoski, ale Xaviera nie było, więc jak założyłam, był na treningu. Ale dosiadł się do mnie chłopak, Will, który okazał się być bardzo miły. Po lekcji spędziliśmy przerwę na tarasie w bibliotece, odrabiając lekcje i jedząc lunch.

Reszta lekcji minęła mi szybko, a po lekcjach pojechałam z Emily na moją pierwszą lekcję samoobrony. I jeśli mam być szczera, to było lepsze niż się spodziewałam. Grupa składała się z samych dziewczyn, a trenerką również była kobieta. Prowadziła fajne motywujące rozmowy, na temat bycia pewnym siebie i czuciem się silną. No ale nie będę kłamać, dostałam w kość od Emily ćwicząc na koniec. No i wracając do domu czułam się tak, jakby przebiegła maraton. Koniec z końcem Margharet zaproponowała mi, żebym zaprosiła Emily na kolację, tak więc zrobiłam. Więc po treningu pojechałyśmy do mnie. 

–Będę z tobą szczera, Ashley – mówi rudowłosa dziewczyna, rozkładając się na moim łóżku jak żaba. Odwracam się więc na bok, tak żebym mogła na nią patrzeć.
–Myślę, że jesteś do tego stworzona.
Na jej słowa zaczynam się śmiać.
–Naprawdę. To był twój pierwszy raz i byłam pod wrażeniem. Mi nie szło w ogóle tak dobrze za pierwszym razem. Ani drugim, ani piątym. Daję ci dwa tygodnie i będziesz lepsza ode mnie.
–Tak, tak. Nie przesadzaj już – mówię. Choć w jednym ma rację, to było naprawdę coś, do czego czułam, że jestem stworzona. Czułam się silna, trenując. Nie fizycznie, ale i psychicznie. Czułam, jak mój strach zamieniał się w siłę i odwagę. 

W końcu decyduję się zmienić temat. 

–Mam do ciebie pytanie, może się wydawać trochę dziwne, ale czemu się mną tak dobrze zajęłaś pierwszego dnia? – opieram się na łokciu. – Chodzi mi o to, że mogłaś mnie oprowadzić, a potem zostawić na pastwę losu.
Na moje słowa Emily zaczyna się śmiać.
–No cóż, mogłam. Ogółem to chyba dlatego, że jesteś bardzo ładna i miła. A ja jestem biseksualna i nie będę kłamać, spodobałaś mi się. Ale krótko po tym okazało się, że w ogóle mnie nie pociągasz w ten sposób, co nie zmienia faktu, że jesteś supermiła i fajnie mi się z tobą rozmawia. 

Przetwarzam chwilę to, co powiedziała Emily. 

–Nigdy nie zgadłabym, że to właśnie dlatego. – Śmieję się. – Ale jestem trochę urażona tym, że nie jestem w twoim typie. – Żartuję.
–I właśnie za to cię lubię. – Mówi dziewczyna.
–Za co?
–Za to jaka jesteś. Większość dziewczyn słysząc coś takiego, przeraziłoby się i zrobiłoby się niezręcznie. A ty przyjmujesz to wiadomości, jak gdyby nigdy nic.
- No a jak miałabym zareagować? Przecież powiedziałaś, że nie jestem w twoim typie. No i nigdy do mnie nie zarywałaś w jakiś dziwny sposób. 

–Uwierz mi, mogłaś zareagować na milion innych sposobów. Cecilia, gdy dowiedziała się, że jestem biseksualna, unikała bycia ze mną sam na sam przez cały miesiąc. A nigdy nie próbowałam wysyłać jakiś dwu znaczących sygnałów. Potem okazało się, że bała się, że zacznę z nią flirtować. Co mnie trochę zabolało, bo to, że jestem do dziewczyn, jak i do chłopaków, nie znaczy przecież, że pociągają mnie wszyscy wokół. Tak samo jak heteroseksualna osoba potrafi przyjaźnić się z przeciwną płcią, tam samo potrafię i ja. No dajmy przykład: Zakładam, że nie pociągają cię wszyscy chłopacy seksualnie, tylko dlatego, że są to chłopacy. 

–Zdecydowanie nie. – śmieję się. Właściwie to chyba nie pociągają mnie żadne osoby. Czytałam o tym w książkach. Ale nigdy sama tego nie zaznałam. Moja seksualność nie istnieje przez to, co zrobił mi Jackson. Mój psycholog powiedział, że z odrobiną pracy nad samą sobą, z czasem mi przejdzie. Ale jakoś nie jest to jeden z moich priorytetów, jeśli chodzi o rzeczy, nad którymi pracuję. Po chwili Margharet woła z dołu, że kolacja jest gotowa, więc schodzimy na dół.

Kolacja mija nam przyjemnie. Margharet z Henrykiem polubili Emily bardzo szybko, czemu w ogóle się nie dziwię. Emily tryska pozytywną energią. Jest przemiła, ale ma też pazur. Nie da się jej nie lubić. Do rozmowy przyłącza się nawet Xavier. Nie widziałam, żeby wcześniej ze sobą rozmawiali, a tu proszę, dogadują się świetnie. 

–Nigdy nie widziałam Xaviera od takiego strony – mówi Emily, gdy wracamy do mojego pokoju.
–Czyli jakiej? – pytam zaciekawiona.
–Miłej – odpowiada rudowłosa. 


________________________________________________________________________________


No to proszę bardzo, jeszcze jeden xD Możecie pisać w komentarzach swoje zachcianki co do tej historii, może którejś się poszczęści xD <3 

Pozdrawiam, Sandra

XoXoXo

Druga Szansa 1&2 Wróć Do MnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz