S E V E N T Y F O U R

2.9K 140 22
                                    


________________________________________________________________________________


Piątek, 10. Czerwca


Gdy godzina dobija szóstej, a ja nadal ani nie zmrużyłam oka, ani nie dostałam odpowiedzi od Xaviera poddaję się i wychodzę z łóżka. Biorę zimną kąpiel, mając nadzieje, że doda mi ona odrobinę energii, ale to na nic. Zmarzłam na marne. Stoję przed lustrem i przyglądam się swojemu odbiciu. Przypominam teraz trochę dziewczynę ze zdjęcia w paszporcie, dzięki sinym workach pod oczami. Decyduję się spróbować je zamaskować makijażem i nawet mi się udaje... Częściowo.
W końcu schodzę na dół zaparzyć sobie kawę. Dziś będzie ona szczególnie mocna i czarna jak noc. Może w taki sposób zrekompensuje ciału nieprzespane godziny.
Gdy biorę pierwszego łyka, do kuchni wchodzi Margharet w szlafroku.
– Dzień dobry. – Wita się ze mną. – A ty co tak wcześnie robisz na nogach?
Wzruszam obojętnie ramionami.
– Nie mogłam spać.
– Oh, to zrozumiałe. Wczorajszy dzień był zapewne bardzo emocjonujący.
– Tak...Był. – Odpowiadam, po czym upijam kolejny łyk kawy.
Margharet również parzy sobie kawę i krząta się po kuchni przez jakiś czas, szykując śniadanie dla Mii.
– Wiesz może, czy Xavier wrócił na noc? – Pyta nagle.
– Nie wrócił. Wiesz może, gdzie jest?
– Chciałabym. – Kobieta uśmiecha się, ale w jej głosie słychać poddanie. – Wrócił wczoraj do domu na chwilę, po czym wyszedł z domu przeklinając pod nosem i głośno zatrzaskując za sobą drzwi. Tak dobrze szło. Zaczął nawet opowiadać mi o szkole... Nie wiem, co mu się wczoraj stało. – Kobieta kręci głową i marszczy czoło, po czym na chwilę wychodzi z kuchni, a gdy wraca trzyma telefon w ręku.
– Spał u kolegi. – Oznajmia, po czym wzrusza ramionami i odkłada telefon na blat kuchenny. Napisał do niej? Może i mi odpisał! Natychmiast wyciągam telefon z kieszeni dżinsów, ale ponownie jedyne co spotykam, to zawód. Nic z tego nie rozumiem... Jestem skołowana. Czy to, że nie dałam mu znać na czas, że nic nie będzie z wczorajszej randki tak bardzo go rozzłościło? Sama nie wiem. Zakładam jednak, że dziś po mnie nie przyjedzie, skoro nie raczy mi nawet odpisać. Dlatego więc piszę do Emily.

JA: Hej. Mam prośbę... Przyjedziesz po mnie w drodze do szkoły?

Odpowiedź przychodzi niemal od razu.

EMILY: Oczywiście, że tak. A czemu nie jedziesz z Xavierem? Pokłóciliście się?

JA: Chciałabym. Opowiem ci wszystko, jak się zobaczymy. A tak w ogóle, co ty robisz na nogach tak wcześnie? Myślałam, że wstajesz o 7.30??

EMILY: Nie mogłam spać Zakładam, że ty też. Będę po ciebie jakoś koło 7.45.

Wkładam telefon z powrotem do kieszeni i informuję Margharet o tym, że położyłam jej wczoraj kartkę z numerem paszportu koło jej portfela, po czym zabieram swój kubek z kawą do swojego pokoju. Chcąc zabić czas włączam sobie kolejny odcinek Sabriny, ale nie potrafię się na nim skoncentrować. Gdy Margharet i Henryk wychodzą do pracy, informują mnie jeszcze o tym, że wrócą dziś dość późno, bo mają masę spraw do załatwienie i żebyśmy nie czekali z Xavierem na nich z kolacją.

* * *

– Co o tym myślisz ty? – Pytam, poddając się.
– Sama nie wiem. – Przyjaciółka marszczy nos, myśląc przez chwilę. – To nie ma sensu. Jakoś sama nie wierze w to, że Xavier by się tak obraził czy zezłościł z powodu randki. A jeśli tak, to coś jest z nim nie tak.
Odchylam głowę do tyłu i wzdycham, wchodząc do klasy. Zajmujemy z Emily miejsca na samym końcu. Nagle przychodzi mi myśl, więc nachylam się i mówię:
– Mam dziś włoski. Więc jeśli Xavier przyjdzie, to go zmuszę to porozmawiania ze mną. Inaczej sfiksuje. Nienawidzę tej ciszy z jego strony.
– Zawsze możesz go pobić. Wyciągnę cię z kicia za kaucją, jak prawdziwa przyjaciółka. – Mówi Emily, na co parskam śmiechem.

Przez resztę historii nie mogę się skoncentrować. Chcąc odciągnąć myśli od Xaviera, pytam Emily o jej tatę. Podobno rozmawiali rano przez telefon i czuje się dobrze. Gdy mówi, że wybiera się do niego po szkole, proponuję jej, że mogę pojechać z nią, co zadowala moją przyjaciółkę.
Rozstajemy się na kolejnej przerwie. Gdy nauczycielka wchodzi do klasy i lekcja włoskiego się zaczyna, po Xavierze nadal nie ma śladu. Z każdym stuknięciem czy jakimkolwiek innym dźwiękiem unoszę wzrok na drzwi z nadzieją, że wejdzie do klasy, ale tak się nie dzieje.
Co nagle przypada mojej uwadze, to to, że miejsce Steffanie jest również puste.

To musi być jakiś chory zbieg okoliczności – myślę, gdy podnosi mi się ciśnienie na samą myśl. Mam ochotę krzyczeć. Krzyczeć z bezmocy. Chcę zrozumieć, co się wczoraj stało, ale nie potrafię. Brakuje mi kawałków, przez co wszystko nie ma sensu.
Bazgram na tyle zeszytu, próbując nie koncentrować się na uczuciu, które rozpiera teraz moją klatkę piersiową. Coś jest nie tak i to po całemu. 

________________________________________________________________________________

3 rozdziały do końca :o 

XoXo Sandra

Druga Szansa 1&2 Wróć Do MnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz