F I F T Y E I G H T

3.5K 173 11
                                    







________________________________________________________________________________


– No I?! Jak było? – Pyta Emily, gdy wychodzimy na zewnątrz „zaczerpnąć świeżego powietrza", a raczej ukryć się gdzieś, żeby zapalić.
– No poczekaj. – Mówię, gdy przechodzimy koło grupki osób. W końcu odchodzimy na tyle daleko, że nikt nas nie usłyszy, i raczej nie zobaczy.
– No więc? – Emily nie daje za wygraną, gdy ja podpalam papierosa. Pozwalam trującemu dymowi dopaść każdy skrawek moich płuc i dopiero gdy całe moją płuca płoną, daję mu upust.
– Było fajnie. – Mówię, nie wiedząc co dokładnie jej powiedzieć. Nie chcę jej opowiedzieć wszystkiego. Jeszcze nie. Niektóre części chcę zostawić dla siebie i samolubnie się nimi napawać. 
– Fajnie? Serio? Tylko tyle? Więc w takim razie czemu tak szybko odeszłaś?
Na jej pytanie wzruszam obojętnie ramionami, po czym zaciągam się po raz kolejny.
– Bo... Skończył się nam czas. Mieliśmy jedną piosenkę. Jedną piosenkę, w ciągu której wszystko mogło być idealne. A po jej zakończeniu wracamy do rzeczywistości, w której każdy myśli, że jesteśmy kuzynostwem.
– Okay, coś jest nie tak. Coś więcej. Słyszę to w twoim głosie. Więc lepiej gadaj, albo to z ciebie wycisnę jak sok z cytryny.
Przygryzam wargę na samą myśl. Zły ponownie czają się za moimi powiekami. Ale w końcu odpuszczam.
– Nie czuję się okay, ponieważ mam dość. Mam dość czegoś, co ledwo się zaczęło!
– Uhm... Ash...
– Nie. Nie mam dość Xaviera. Chodzi mi po prostu o to, że mam dość ukrywania się. Ukrywania tego wszystkiego. Nienawidzę sekretów i kłamstw, a jakoś uzbierałam ich milion. Mam dość tego, że muszę ukrywać to co do niego czuję. Czemu? Bo mu to wszystko jakoś łatwo przychodzi. Nie wygląda jak ktoś, komu trudno cokolwiek ukrywać, bo gdyby tak było, to nie ukryłby przede mną faktu, że przyjdzie na dzisiejszy bal ze Steffanie. Czekał aż samo wyjdzie na jaw. Niespo-kurwa-dzianka! Udajmy nawet przez chwilę, że to część przykrywki. Najwidoczniej nie jest mu ciężko tańczyć z nią, gdy ja stoję gdzieś obok. Ale zgadnij co! Ja bym tak nie potrafiła, wiedząc, że go tym zranię.

– Ashley... Poczekaj...
– Nie, nie. Nie poczekam, bo jeśli tego z siebie nie wyrzucę, to to mnie zeżre od środka. Więc odpowiem na twoje pytania za chwilę. Więc jak już mówiłam, mam dość. Najzwyczajniej mam dość. Nie pozwolę mu całować się i dotykać, gdy jesteśmy sami, a potem patrzeć, jak kręci się koło niego ta zołza. Albo oglądać jak razem sobie tańczą. Wiesz czemu? Bo przed chwilą posmakowałam tego, co moglibyśmy mieć. Na samym środku sali przy wszystkich tańczyliśmy do romantyczniej piosenki. W s z y s t k i c h. Posmakowałam tego, jak mogłoby być, gdyby nie to, że wszyscy myślą, że jesteśmy pieprzonym kuzynostwem. Ale tak nie może być. Nie w moim życiu. Byłoby za łatwo, prawda?

Zaczynam machać rękoma i czuję, że drży mi głos od płaczu, więc robi się ciekawie. W tym momencie mam zero kontroli nas wszystkim. Moje myśli i uczucia po prostu zdecydowały wyjść sobie na spacer.

– Mam dość. Nie mogę być jedną z dwóch dziewczyn, bo jest to niestosowne. Albo mamy sekret, ale zachowujemy jakiś szacunek do siebie, albo nie. No nie wytrzymam, jeśli zobaczę go z nią jeszcze raz. Nie wytrzymam, bo ja tego nie mogę mieć. Ona nie jest w nim zakochana, ja jestem. Ale to właśnie ja nie mogę go mieć. Ma to sens? Chyba zaczynam się powtarzać. – Przykładam sobie rękę do czoła i biorę głęboki wdech.
– Chyba trochę mnie poniosło... Co chciałaś powiedzieć? – Pytam Emily, która spogląda to na mnie, to gdzieś za mnie. Marszczę brwi nie rozumiejąc jej zachowania, gdy dopiero po chwili dociera do mnie, że ktoś stoi za mną. Błagam, żeby to tylko nie był...
– Xavier. – Mówię, gdy nasze oczy się spotykają. Jego oczy wydają się czarne. Nie wiem, ile słyszał z mojej paplaniny, ale po wyrazie twarzy wydaje mi się, że dość dużo.
– Ashley. – Wypowiada moje imię krótko i zwięźle, po czym unosi brwi. – Możemy porozmawiać?
Skołowana spoglądam to na niego, to na przyjaciółkę, która wydaje się tak samo zszokowana jak i ja. W końcu ona oznajmia, że dam nam trochę przestrzeni i że znajdę ją w środku przy ponczu z alkoholem.
Odprowadzam przyjaciółkę wzrokiem, po czym powoli obracam się w stronę Xaviera, który już mi się przygląda spod zmarszczonych brwi. Stoimy tak w ciszy, aż w końcu zbieram sobie siły żeby się odezwać.
– Jesteś zły? – Nie no, super, Ashley. Tylko na tyle cię stać? Jesteś zły? Serio?

Druga Szansa 1&2 Wróć Do MnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz