nóż

1.8K 211 23
                                    

Rozdział 120

Dokumenty Arthura Weasley'a wywróciły wszystko. Aberforth Dumbledore podał wykonawców planu, patriarcha rodu Weasley'ów dostarczył planów rozmieszczenia bomb w Wiltshire, dokładnie w okolicach dworu Malfoy'ów. Opracowywanych również przez jego osobę. Oczywiście aurorzy od razu ruszyli by sprawdzić teren, zadanie złapania mugolskiej grupy zostało powierzone śmierciożercom. Działanie było na tyle szybkie, że o całej akcji już następnego ranka pisały gazety.

WYBUCHOWY ZAMACH NA MINISTRA MAGII W PORĘ UDAREMNIONY! ARTHUR WEASLEY NAWRÓCONYM? (więcej na stronie 2)

Z dalszej części Proroka Codziennego można było się dowiedzieć o szczegółach samobójstwa Weasley'a, dokumentach przy nim znalezionym i błyskawicznej akcji aurorów, którzy rozbroili teren, w porozumieniu z mugolskimi służbami, z części już rozstawionych bomb, oraz o sprawnej akcji aresztowania irladzkiej grupy terrorystycznej. Aberforth Dumbledore nie był w ogóle wymieniony, Voldemort powiedział Hesper, że lepiej będzie jeśli nikt nie dowie się o jego wkładzie w sprawę.

- O matko! - wykrzyknęła Pansy po przeczytaniu całego artykułu - Jak bliźniacy, przecież tu piszą, że Fred to widział!

Wszyscy siedzieli właśnie w Wielkiej Sali na śniadaniu, a po pytaniu brązowowłosej na Hesper spoczęło kilka spojrzeń Ślizgonów.

- Napisałam do nich listy, jeszcze nie odpowiedzieli. - powiedziała dosyć sucho.

Była w pewnego rodzaju szoku, nie sądziła, że coś takiego mogłoby się stać, nie przewidziała, że Dumbledore może posunąć się do zamachu bombowego. Jej szok nie równał się jednak z tym, co przeżywał Draco. Był bledszy niż zwykle, ręce mu się lekko trzęsły. Potter nie była zdziwiona, w końcu o mały włos, a jego rodzina by nie żyła.

- To było... sprytne - prychnęła Hesper pod nosem - Chociaż jak widać zbyt brutalne dla niektórych...

W tłumie ptaków wypatrzyła czarnego kruka, Antares, z dwoma listami przywiązanymi do nóżek. Gdy tylko do niej przyleciał zabrała się za czytanie. Oboje z bliźniaków w swoich listach wyrażali raczej pogardę w stosunku do zmarłego ojca, wypominając mu uległość wobec matki, naiwność, oderwanie od rzeczywistości i ślepotę, oskarżając o krótkowzroczność w swoich poglądach. Żaden z nich nie kochał ojca i raczej z kpiną odnosili się do jego ruchu, uważając go za o wiele spóźniony. Hesper przyłączała się do tej krytyki. Trójka starszych braci bliźniaków była bardziej przejęta samobójstwem Arthura Weasley'a, chociaż nadal ich współczucie było raczej ograniczone.

- Dumbledore jest już naprawdę szalony - usłyszała pogardliwe prychnięcie Dracona Malfoy'a - Myślałem, że nie da się bardziej sięgnąć dna.

Hesper przytaknęła głową, spoglądając na odlatującą Antares. Szczerze mówiąc miała już serdecznie dość Dumbledore'a i jego żałosnych prób, w jej głowie kiełkowała myśl, by pozbyć się go raz na zawsze jak najszybciej. Musiała porozmawiać o tym z Voldemortem, ale osobiście skłaniała się do jak najszybszego rozwiązania tej kwestii.

- Patrzcie na nową Złotą Trójcę - zawołał Blaise - Bezcenne miny.

Rzeczywiście, gdy Hesper spojrzała w tamtą stronę to ujrzała Ginevre, Ronalda i Hermionę tępo wpatrzonych to w gazetę, to rzucający sobie spojrzenia przesiąknięte emocjami. Nawet z tej odległości widziała, że policzki i oczy rudowłosej błyszczały od łez, Ron był wściekły, a Granger nie mogła wyjść z szoku.

- Jestem ciekawa kogo oskarżą, mnie czy bliźniaków... - mruknęła Hesper ironicznie, pod nosem.

- Albo okrzyknął go po prostu zdrajcą - wykpił Dracon - Przy ich kompletnym bezmózgowiu dość prawdopodobna opcja.

venus  • tomarry ♀️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz