otarcie łez

2.2K 214 128
                                    

Rozdział 80

Samhain było dla Syriusza Blacka dniem całkowicie pechowym. Tego dnia Voldemort zabił jego najlepszego przyjaciela i jego żonę, jego drugi przyjaciel-zdrajca, wrobił go w tą zdradę zabijając przy okazji tuzin niczemu niewinnych osób. Tego dnia został osadzony w Azkabanie, został rozdzielony ze swoim ukochanym i ze swoją chrześnicą. Doprawdy był paskudny, Wizengamont postanowił w tamtym roku zrobić Blackowi wybitnie na złość. Nie dość, że obrady trwały od nieludzkiej, rannej godziny i skończyły się dopiero popołudniem, to jeszcze projekt ustawy chroniącej Bank Gringotta, którego był współtwórcą, został uwalony przez jakąś małą nieścisłość. Tym sposobem znalazł się z Mary Greengrass w środku mugolskiego Londynu.

Lubił ją nawet, za czasów szkolnych była Krukonką, nawet się w nim podkochiwała, co wyjawiła z uśmiechem przy jednej z ich rozmów. Miała na prawdę zdrowe poglądy i otwartą głowę. Na spotkaniach Wizengamontu często rozmawiali o różnych absurdach tej organizacji. 

Nagle, gdy już mieli wchodzić do biura prawnika, usłyszeli trzask aprotacji, zobaczyli grupę zamaskowanych osobników, mieli na sobie czarne szaty. Zaczęli ich od razu atakować, Syriusz natychmiast wyjął różdżkę.

- Expeliarmus! Drętwota! - rzucał jak mantrę.

Niestety mieli przewagę liczebną, więc próbował deportować się z Mary, zdążyli jednak postawić barierę uniemożliwiającą ten czyn. Zaczął walczyć jeszcze zacieklej, posunął się nawet do klątw Blacków, widząc, że to nie zabawa, a prawdziwi agresorzy.

- Brachiabindo! Confringo!

Zdołał uwiązać jednego z napastników i wywołać małą eksplozję w ich szeregach. Nie trwało to jednak długo, po chwili wszyscy wrogowie byli w pełni gotów do kontrataku. Przypominała mu się wojna, jego mózg przestawił się na tryb bitewny.

- Avada Kedavra!

Jego zielony błysk chybił jedynie o o kilka cali. Mary została ciśnięta z wielką prędkością w ścianę budynku przez dwóch napastników, Syriusz nawet się nie obejrzał, dalej ciskał klątwami w napastników.

- Depulso! Diffindo! Protego Due!

Był coraz bardziej zmęczony, dyszał. Był w końcu sam, teraz wszystkie zamaskowane postacie atakowały jego. Udało mu się poważnie zranić jednego z atakujących, choć nadal stał on o własnych nogach. Zaklęcia miotano w niego z taką częstotliwością, że tarcze nie starczały, musiał się przed nimi uchylać powodując, ze budynek za nim był systematycznie niszczony.

- Jebane tchórze z was! - warknął rozeźlony - Expeliarmus! Truicoer!

Pierwsze zaklęcie zostało zablokowane, drugie trafiło w jednego, sprawiając, że w wyniku zniszczenia serca i układu krwionośnego padł martwym. W tym momencie prosto w pierś Syriusza trafiło kilka zaklęć na raz, a on upadł na ziemię. Coś przecięło mu szyję, a jego głowa uderzyła w coś twardego. Ostatnim co słyszał był dźwięk otwierania drzwi i trzask deportacji.

...

Hesper Potter nigdy specjalnie nie lubiła dnia trzydziestego pierwszego października. Kojarzył jej się ze śmiercią rodziców, czyli również i zostawieniem jej u Dursley'ów, co Petunia wypominała jej wielokrotnie. Nie okazywała tego jednak, na uczcie normalnie siedziała i rozmawiała z przyjaciółmi. Też w tak zwaną Noc Duchów poznała swoich pierwszych przyjaciół Freda i Georga, nie było to więc takie zero jedynkowe. 

Dyrektora nie było na sali, to nie było dziwne, ostatnio znikał dość często. McGonagall w jego zastępstwie wygłosiła krótkie przemówienie, a potem gdzieś ukradkiem zniknęła, brakowało również Snape'a. Nie pojawili się do końca uczty, to Flitwick odesłał ich do dormitoriów.  Wyszli ładnie całym Slytherinem, prowadziła on i Draco, potem mieli mieć spotkanie Klubu Ślimaka. Zostali jednak zatrzymani na korytarzu przed Wielką Salą przez McGonagall i Snape'a

venus  • tomarry ♀️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz