blizny

2.2K 232 84
                                    

Rozdział 112

Podczas kilku dni jakie Hesper spędziła w szpitalu zdarzyło się naprawdę wiele. Za watahą Fenrira Greybacka wydano międzynarodowy list gończy, w każdym zakątku świata aurorzy byli wyczuleni na jej członków. Sam Fenrir zginął w dość makabrycznych okolicznościach, gdyż wiedząc, że nie ma drogi ucieczki, rozdrapał się swoimi wilczymi pazurami na śmierć. Przez to niestety nie udało się od niego wydobyć żadnych informacji. Zakon Feniksa pozostawał nadal nieuchwytny, praktycznie wszyscy rozpłynęli się w powietrzu. Hesper jedynie przewróciła oczami na tą informację.

Bar brata Dumbledore'a pusty, choć podobno on sam zachowywał się podejrzanie. Przyjąłbym tezę, że byli tam, jednak przestraszyli się i ukryli w mniej oczywistym miejscu.

Tak powiedział jej Voldemort, który cały czas kontaktował się z nią podczas jej pobytu w szpitalu. Nie było go w szpitalu osobiście, Hesper wiedziała, że miał teraz mnóstwo obowiązków. Musiał wprowadzić nowych śmierciożerców, zająć się odpowiednio tym atakiem. Hunter Vance oczywiście momentalnie została aresztowana, a Audrey Haskell została pouczona i zdegradowana w Ministerstwie. Hesper dowiedziała się również, że od tej pory w Hogwarcie będzie na stałe przebywał oddział aurorów, mający za zadanie zabezpieczać bezpieczeństwo.

Przydzieliłem do poszukiwań Moody'ego Bellatrix, jestem przekonany, że jak go znajdzie, to odpowiednio się nim zajmie.

Prychnęła w myślach. Ona słyszała wiele historii o okrucieństwie Lestrange, a nawet nie znała jej wcześniej, Syriusz ledwo ją tolerował. Z drugiej strony przynajmniej kobieta miała jak się wyżyć na odpowiedniej do tego osobie.

Była też mało przyjemna konsekwencja ataku, którą odczuł również Bill. Ona w dolnej części pleców, on na klatce piersiowej i twarzy mieli rozległe blizny po pazurach i według uzdrowicieli z Munga miały one zostać na zawsze. Oczywiście nie zostali zarażeni likantropią, na ich szczęście w Yule nie było pełni księżyca. Hesper jedynie westchnęła na tą wiadomość. Miała na swoim ciele wiele blizn, od tej najsławniejszej, przez bliznę na lewym przedramieniu zrobioną przez Pettigrew, po kilka zostawionych przez Vernona. Jedna więcej nie miała dla niej znaczenia

Po wyjściu ze szpitala postanowiła, że zrealizuje jeszcze coś, co jej wpadło do głowy jeszcze w nim. Na plecach wciąż brakowało jej dwóch kręgów, magii i duszy. Teraz gdy miała już pełną wiedze na temat swojej duszy mogła wreszcie to zrobić. Jeszcze w szpitalu poradziła się Voldemorta, jakie runy on ma wyryte i skończyło się na tym, że ich główne kręgi miały ten sam rdzeń. Bolało to okropnie, jednak Hesper uważała, że było warto. Mimo tego, że przez następne dni chodziła od szyi do bioder owinięta bandażami.

...

Nadszedł Sylwester. Jej znajomi oczywiście organizowali imprezę, jednak Hesper dostała wręcz kategoryczny zakaz pojawienia się na niej. Pansy wysłała jej list mówiący, że ma odpoczywać i nie wychodzić z domu. Tak też powtarzał jej dosłownie każdy. Hesper należała jednak do osób przekornych, więc postanowiła kompletnie olać te porady. Jej szczęście polegało na tym, że Syriusz z Remusem również spędzali tego Sylwestra poza domem. No może nie szczęście, to ona sama poradziła Blackowi, by zabrał Lupina na romantyczny wypad do jednej z wakacyjnych posiadłości Blacków. Wcale nie zrobiła tego specjalnie.

Jednak by jej plan na spędzenia Sylwestra się powiódł musiała się upewnić, czy jej przypuszczenia są prawdziwe. Dlatego postanowiła zrobić coś ryzykownego. Skontaktować się przez połączenie dusz z Nagini, w podobny sposób w jaki wąż nieświadomie przekazał jej wizję. Udało jej się to. W kilka minut dowiedziała się tego, czego potrzebowała. To jej wystarczyło by działać. Zmieniła opatrunki na swoich plecach i nasmarowała rany specjalną maścią otrzymaną z Munga. Na Grimmauld Place były tylko skrzaty, więc mogła czuć się swobodnie. Założyła na siebie elegancki komplet bluzki i spodni, miały taki plus, że były wygodne i nie uciskały raz, które nadal trochę bolały. Na to założyła jeszcze wyjściową szatę, oczywiście wszystko zachowane było w jej ulubionym kolorze, czarnym. Swoje kruczoczarne fale ułożyła jedynie Ulizanną, makijaż zrobiła dość mocny, jako biżuterie założyła bransoletkę w kształcie uroborosa i to do niego dopasowała jej resztę. Zapakowała starannie swój prezent na jego urodziny i mentalnie przygotowała się na wytłumaczenie mu jego historii. Crux w swojej niezmniejszonej formie wdrapał się na nią, powodując, że niemal upadła.

venus  • tomarry ♀️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz