pragnienie serca, a może duszy?

3.2K 165 36
                                    

Rozdział 7

Zbliżało się Boże Narodzenie. W połowie grudnie Hogwart pokryła gruba warstwa śniegu. Bliźniacy Weasley dostali szlaban za to, że rzucali za pomocą zaklęcia śnieżkami w tył głowy Quirrella. Hesper powiedziała im, ze to najprawdopodobniej on zaczarował tłuczek tak, by ją atakował i , że podejrzewa, że to on włamał się na trzecie piętro. I właśnie taki był tego efekt. Oczywiście nie powiedziała im o istnieniu Cruxa, nie ufała im na tyle, by to zrobić. Zmyśliła jakąś historie.

Na święta została w Hogwarcie, ani myślała, by wracać do wujostwa. Fred i George też zostali, więc nie musiała się martwić nudą. Polubiła tych dwóch rudzielców i chcąc nie chcąc mogła ich nazwać swoimi pierwszymi przyjaciółmi. Nie brała udziału w ich zwyczajnych żartach, może czasami coś pomogła. Dla niej chłopcy odkrywali inną część swojej osobowości. Nie byli na pewno poważniejsi, ale pokazywali, że są inteligentni. Razem przesiadywali w bibliotece, szukając informacji o Nicolasie Flamelu, niestety nieskutecznie. W żadnej z dostępnych ksiąg nie było nawet wspomnianego jego nazwiska. Bliźniacy chcieli włamać się do działu ksiąg zakazanych, jednak odwiodła ich od tego pomysłu.

- Nie możemy sobie tak tam po prostu wejść, bo nas przyłapią. Trzeba znaleźć sposób, by być niezauważonym.

Powiedziała im wtedy, studząc zapał. Widziała ich niezadowolone miny, jednak nie mogła na to nic poradzić. W Boże Narodzenie obudziła się w pustym dormitorium. Niemal wszyscy Ślizgoni pojechali do swoich domów. Powoli ubrała się w ubrania kupione u Madam Maklin i zeszła do Pokoju Wspólnego.

- Potter! Prezenty dla ciebie! - powiedział do niej jakiś dużo straszy chłopak.

Podziękowała mu skinieniem głowy. Była zdziwiona i to mocno. W swoim życiu nigdy nie dostała żadnego prezentu i było to bardzo dziwne uczucie. Były to dwie paczki. Odpakowała pierwszą, w której znajdował się mały, ręcznie strugany flecik. Na brązowym papierze, koślawym pismem, odznaczał się napis:

Od Hagrida dla Hesper

Zmarszczyła brwi. Ten olbrzym był na prawdę dziwny i podejrzany. Z drugiej strony miły i zdawał się martwić o nią. To też było dziwne uczucie, nikt nigdy się o nią nie martwił. Dmuchnęła w flecik, jedyne co otrzymała to ogłuszający pisk. Był lekko niedopracowany. Kolejna paczka była dość miękka w dotyku. Odpakowała ją. Srebrna tkanina wypadłą na podłogę, połyskując i mieniąc się. Wypadłą również mała karteczka.

Twój ojciec zostawił ją pod moją opieką, zanim umarł. Już czas, by wróciło do ciebie. Zrób z tego dobry użytek.

Życzę ci bardzo wesołych świąt

To było jeszcze dziwniejsze. Nie było podpisu. Podniosła materiał i ze zdziwieniem zauważyła, że jej ręka zniknęła. Posprzątała szybko swoje rzeczy i pędem ruszyła do dormitorium. Stanęła przed lustrem i okryła się cała peleryną. Zniknęła. Nie było jej widać. To musiała być peleryna - niewidka. Fred i George kiedyś wspominali o istnieniu czegoś takiego. Były podobno bardzo rzadkie, więc musiała mieć duże szczęście, że akurat jej ojciec był właścicielem takowej. Postanowiła nie zastanawiać się na razie od kogo jest, nie było to aż tak istotne. Wręcz musiała się pochwalić bliżniakom. Wyszła więc z Pokoju Wspólnego Ślizgonów, w pelerynie, przy okazji ją testując. Pojedynczy uczniowie i nauczyciele chodzący po korytarzach zdawali się jej nie zauważać, jeden prawie w nią wszedł. Uznała to za wystarczający dowód jej właściwości. Podeszła aż pod dormitorium Gryfindoru, gdzie prawdopodobnie przebywali bliźniacy. Akurat miała szczęście, że jakaś uczennica wchodziła tam, więc prześliznęła się tuż za nią. Pokój Wspólny Gryfindoru był zupełnie różny od tego, w którym spędziła ostatni semestr. Pstrokate wnętrze, z ciepłym światłem i domowym kominkiem. Gwarne, głośne i bijące Gryfindorem na kilometr. Nie sądziła by się tu odnalazła. Zdecydowanie wolała chłodne lochy, bijące arystokratycznymi korzeniami. W kącie pokoju znalazła Freda i Georga, coś knujących. Podeszłą do nich bezgłośnie. Tą umiejętność opanowała u Dursley'ów perfekcyjnie. Stanęła w odległości dwóch stóp od nich i wyłoniła głowę z pod materiału.

venus  • tomarry ♀️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz