niewidzialna

2.6K 218 92
                                    

Rozdział 74
(TW! opisy tortur)

Nie mogła powiedzieć, że się nie stresowała gdy przyprowadziła dwóch rudzielców do Malfoy Manor w przeddzień jej urodzin. Bliźniacy chcieli być sami, dlatego umożliwiła im to. Narcyza zabrała ją do ogrodu, Draco z Lucjuszem byli na premierze nowej miotły. Chwilę rozmawiały o rzeczach przyziemnych, widziała jednak, że nie to było głównym tematem, który arystokratka chciała poruszyć.

- Musiałaś mieć na prawdę dużo wyrozumiałości, by tutaj przyjść. Do niego, do Czarnego Pana. - powiedziała w końcu, gdy siedziały w altanie, otoczone różami.

- Nie nazwałabym tego wyrozumiałością, a zdrowym rozsądkiem - odpowiedziała.

Blond brew Narcyzy uniosła się w górę.

- Nie wybaczyłam, nie zapomnę nigdy - powiedziała szczerze z pewnością w głosie - Są jednak okoliczności... w pewien sposób łagodzące ten czyn. I mnóstwo rozsądnych argumentów.

Narcyza nie była aż tak zdziwiona jak być powinna, Hesper wyglądała na osobę kierującą się przeważnie umysłem, a nie uczuciami. W jej oczach odbił się podziw, nie wielu byłoby w stanie stanąć przed mordercą swoich rodziców i niedoszłym swoim i zawiązać z nim sojusz.

- Masz wyjątkowy talent, wiesz? - Narcyza wpatrywała się gdzieś daleko - Zmieniłaś go w pewien sposób, powrócił do czasów swojej świetności. Podczas wojny był... - nie potrafiła znaleźć słowa.

- Panicznie zafiksowany na punkcie swojego życia, wiem. - dokończyła Hesper - Myślę, że zrozumiał swój błąd.

Nie mogła przecież jej powiedzieć, ze w części to ona intencjonalnie to zrobiła. Krąg krwi na plecach pozwolił jej w pewnym stopniu uleczyć jego umysł, ocalić go od szaleństwa.

Narcyza kiwnęła głową. Nie wiedziała co dokładnie skłoniło Hesper do przejścia na stronę Czarnego Pana, jednak cieszyło ją to. Całym sercem popierała zmiany jakie chciał wprowadzić Lord, choć nie popierała w żadnym wypadku wojny.

Ich rozmowa znów wróciła na mniej poważne tory, mówiły o Sumach. Pani Malfoy była zdumiona dwunastką Hesper, znała tylko kilku czarodziejów, którzy ją zdobyli. Draco miał dziewiątkę, zdał wszystkie przedmioty, na które uczęszczał. Choć tak samo jak Potter miał Z z Wróżbiarstwa, co bardzo go bolało, tak samo jak u niej był to jedyny zadowalający. Narcyza sama zaczęła wspominać swoje egzaminy, swoje ulubione przedmioty jak eliksiry czy zaklęcia, lub te mniej obrona. Za jej czasów również nauczyciel zmieniał się co roku, co powodowało podobny chaos co u nich.

Ich rozmowę przerwał sam Czarny Pan, kroczący w ich stronę w eleganckie, czarnej szacie. Hesper tym razem nie była już tak elegancka jak przy ich pierwszym spotkaniu, była po prostu w prostej, również czarnej szacie, Narcyza zapytała jej się nawet wcześniej czy jej nie jest gorąco.

- Narcyzo? - zwrócił się do kobiety, podpierając to znaczącym spojrzeniem.

- Już idę, niedługo wrócą Draco z Lucjuszem, mój panie.

Tak znalazła się w sytuacji, że to Voldemort siedział obok niej na ławce w pełnym przepychu i pawi ogrodzie Malfoyów.

- Każesz im do siebie tak mówić? - zapytała, w jej oczach była jedynie czysta ciekawość.

- Czarny Pan to pewna... funkcja, Hesper. Tradycyjna. Nie każę, jestem Czarnym Panem, więc z poszanowania się tak do mnie zwracają - wytłumaczył jej cierpliwie - To wybór, też konsekwencja bycia śmierciożercą.

Hespr ugryzła się w język zanim zapytała, czy go to w jakiś sposób podnieca, zdecydowanie zbyt dużo czasu z bliźniakami i Syriuszem.

- Rozumiem - powiedziała zamiast tego - Gdzie Fred i George?

venus  • tomarry ♀️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz