chata

1.9K 215 42
                                    

Rozdział 107

Jedno co można było dobrego powiedzieć o Lucjuszu Malfoy'u to to, że działał szybko. Już w drugiej połowie listopada w Wizengamocie pojawił się temat skrócenia wyroków śmierciożercom. Oczywiście, że wywołał wiele kontrowersji, jednak użyto chwytu Hesper numer dwa, wyszczególniając w Proroku część o leczeniu i resocjalizacji. Malfoy jako Minister skrytykował również używanie dementorów w Azkabanie i zapowiedział stworzenie ustawodawstwa reformującego więzienie czarodziejów. Zostało to przyjęte znacznie chłodniej niż sam pomysł wypuszczenia śmierciożerców, na co Hesper pozostało jedynie zastanowić się nad idiotyzmem czarodziejskiego społeczeństwa. Oczywiście byli też tacy, którzy poparli tą nadchodzącą reformę, było ich jednak znacznie mniej niż Hesper by się spodziewała. Dementorzy byli rodzajem stworzenia, jakie powinno się natychmiastowo wybić, przynajmniej według Potter. Zostali stworzeni sztucznie, służyli jedynie do trzymania więźniów w ryzach i byli jedną z najgorszych rzeczy w świecie czarodziejów. Postulat ich usunięcia z Azkabanu był jednym z warunków poparcia Syriusza Blacka dla Lucjusza Malfoy'a i czymś czego Hesper od początku oczekiwała od Voldemorta. Nie był to jednak palący problem, w Proroku Codziennym wypowiedziało się Towarzystwo Magizoologów w pełni popierając ten pomysł, co ciekawe bez jakiegokolwiek przymusu.

Życie szkoły toczyło się jednak własnym rytmem, wielka polityka była jedynie tłem wydarzeń, rozgrywając się gdzieś daleko. Na eliksirach przerobili już Esencje Szaleństwa, i byli w trakcie warzenia Szkiele - Wzro. Hesper parowała głowa po tych lekcjach, nigdy nie lubiła zbytnio eliksirów, były jednak ważnym przedmiotem dlatego mimo swoich antypatii i ograniczonego talentu, choć istotnie tam jakiś był, starała się jak najmocniej. Na obronie wreszcie zaczęli się pojedynkami i to było wręcz niesamowite jak wielką przewagę miała przez swoje doświadczenie. Każdy z uczniów w klasie mógł znać dwa razy więcej zaklęć od niej, a i tak Hesper by ich prędziej czy później pokonała. Dzięki Quddichowi była szybka i zwinna, a przez pojedynek w Hogsmede miała świadomość, że zaklęcia mogą być proste, najbardziej liczyła się technika i intuicja. Nie było tajemnicą, że Hesper Potter stała się ulubienicą Cassiusa Bella. Sam jej w prywatnej rozmowie powiedział, że nigdy nie widział osoby, która by się tak szybko uczyła i, w której drzemał by taki potencjał. Podobną pozycję, Hesper miała od lat u Filtwicka na zaklęciach, choć było to niejako tajemnicą poliszynela. Hermiona Granger może i znała więcej zaklęć od Potter, jednak czarnowłosa miała smykałkę pozwalającą faktycznie je zrozumieć, a nie jedynie znać. 

Minerwa McGonagall również im nie odpuszczała, z jej przedmiotem było u Hesper trochę gorzej. Przede wszystkim brakowało jej zainteresowania tematem, skomplikowane procesy transmutacyjne spędzały jej sen z powiek w pisanych nocą referatach. Potter nawet z ciekawości dowiedziała się u McGonagall jak można było zostać animagiem, gdy nauczycielka wytłumaczyła jej ten proces, Hesper stwierdziła, że jej cierpliwość ma swoje granice i może się za to zabierze gdy już osiągnie wszystkie swoje ważne cele w życiu.

Nie samą nauką żyła szkoła, miał odbyć się przez wielu wyczekiwany mecz Quiddicha Ravenclaw vs Hufflepuff. Entuzjazm Hesper był znikomy, ją interesowały jedynie treningi prowadzone przez Draco, a na które sumiennie uczęszczała, reszta była poza kręgiem jej zainteresowań. Ten mecz był jednak wyjątkowy, a raczej to co miało się po tym meczu stać. Na kilka dni przed nim, gdy Hesper wracała z całkiem miłej lekcji z Rolfem Scamanderem na horyzoncie pojawił się Neville Longbottom w swoich roboczych szatach. Nosił je dość często, gdyż w wolnych chwilach rozwijał swoje zainteresowania roślinami z profesor Sprout u boku. Przywitał się zwięźle.

- Porozmawiałem z przyjaciółmi, myślę, że jestem już gotowy na spotkanie - powiedział wprost.

Hesper kiwnęła głową.

venus  • tomarry ♀️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz