duchy yule

2.6K 183 59
                                    

Rozdział 26

Była właśnie ostatnia kolacja przed rozjazdem do domów na przerwę świąteczną. Hesper oczywiście zostawała w Hogwarcie, tak samo jak bliźniacy, którzy chcieli dotrzymać jej towarzystwa. Kolacja byłą raczej przygnębiająca, przynajmniej tyle widzieli zza drzwi Wielkiej Sali. Widzieli też czujne oczy McGonagall, które szukały ich przy swoich stolikach. Realizowali właśnie coś, nad czym pracowali od ponad miesiąca. Po przemowie Dumbledore'a zaklęciem otworzyli drzwi i impetem, tak, by wszystkie oczy w sali zwróciły się w ich kierunku. Niemal wszystkim opadły szczęki. Byli ubrani w całkowicie białe szaty. Hesper miała zaplecione warkocze, bliźniacy włosy ułożone na żel. Na głowach mieli w wianki z ostrokrzewu i jemioły, by je zrobić włamali się do zakazanego lasu.  W wiankach paliły się po trzy świece. To był tradycyjny stój duchów Yule, choć o tych wszystkich zwyczajach można było przeczytać w literaturze mugolskiej, wiec nikt nie mógł ich posądzić o praktykę ciemnych zwyczajów. Miała dobrze wyryte w pamięci słowa Snape'a. Fred i George nieśli wielki, biały worek. Hesper podniosła różdżkę.

- Sonorous! - podgłośniła się - Zauważyliśmy, że ostatnio w tej szkole brakuje humoru!

- Och zdecydowanie! - dodał Fred, nachylając się, by zaklęcie też go łapało.

- Dlatego postanowiliśmy ukrócić ten proceder! -wykrzyknął George.

Cała sala zaczęła miedzy sobą szeptać, zastanawiając się co tym razem wymyśliła ta trójka.

- Szczególnie nauczyciele jacyś bez magii świąt - rzucił Fred.

- I to się bardzo dobrze składa, bo postanowiliśmy dać prezenty naszej drogiej kadrze pedagogicznej! - odpowiedziała mu Hesper.

- Jakoś trzeba się odwdzięczyć nie? - powiedzieli bliźniacy, szczerząc się.

Uczniowie z niecierpliwością obserwowali rozwój wydarzeń.

- Zaczniemy od dyrektora! - powiedziała Hesper, próbując ukryć chytry uśmiech. - Dla pana, panie profesorze mamy zestaw pana ulubionych, mugolskich słodyczy!

Podeszli do niego i Fred wyjął prezent obwiązany jodłową gałązką.

- Proszę spróbować! - namawiała Hesper.

Dyrektor ze swoim dobrotliwym uśmieszkiem podziękował i to właśnie zrobił i już po chwili nie mógł wypowiedzieć słowa, bo zamiast tego bzyczał jak trzmiel. Śmiechom na sali nie było końca.

- Pani profesor McGonagall - oznajmił uroczyście George - Słyszałem o pewniej kotce, która lubi chodzić po zamku, podobno pani ją zna. I nie mówię tu o szanowanej pani Norris. To dla pani.

I Hesper wręczyła jej zestaw do pielęgnacji kotów i kocie jedzenie. Oczywiście większość uczniów załapała żart i euforia sali się powiększyła. McGonagall od razu wyczuła transmutacje, wiec bez problemu ją odwróciła. Przed nią po zabiegu spoczywały jej ulubione ciasteczka, woda goździkowa i tajemniczy napój na rozluźnienie. Hesper wlała tam piwo kremowe po prostu.

- Dziękuje wam - powiedziała, uśmiechając się lekko.

Widownia była raczej zdziwiona takim widokiem.

- Po 10 punktów dla waszych domów, to była na prawdę szczegółowa transmutacja, wykonana bardzo dobrze. - pochwaliła ich.

Spojrzeli się na nią zaskoczeni, ale nie narzekali.  Podeszli do kolejnej osoby.

- Profesorze Filtcwick! - oznajmiła Hesper -  W tym roku postanowiliśmy rozwiązać pana odwieczny problem! Oto zaczarowane szczudła, tak by nie musiał pan stać na książkach.

venus  • tomarry ♀️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz