węże

2.8K 184 54
                                    

Rozdział 19

Na raz, dwa i trzy wskoczyli do rury i Hesper poczuła się jak na zatęchłej i śmierdzącej zjeżdżalni. Lecieli tak dobre parę minut.

- Ja nie wiem jak my tam z powrotem wleziemy - skomentował George.

Hesper prychnęła, przy okazji zawadzając ręką o któregoś z przyjaciół.

- Optymistycznie zakładasz, że stąd wrócimy

- Pesymistka! - krzyknął Fred.

Zaraz po tym zaliczyli niezbyt miłe lądowanie w jakiejś kleistej mazi.

- Chłoczyść - machnęła różdżką, by wyczyścić szaty i podłogę.

Chciała zobaczyć jak najwięcej.

- Lumos Maxima

Dzięki unoszącej się w górze kuli światła mogli lepiej rozejrzeć się w otoczeniu. Ściany były ciemne i okryte śluzem, a podłoga okryta szkieletami gryzoni.

- Przytulnie tu - rzuciła 

- To straszny loch Salazara Slytherina, musi tu być odpowiedni klimat - stwierdził z przekonaniem Fred.

Stanęła przez przypadek na jakimś szkielecie, który roztrzaskał się na kawałki. Chrupot wywołał echo.

- Ej tam coś leży! - szepnął George i posłał w tamtą stronę kolkę światła.

To było ogromne i poskręcane, jednak za chude na bazyliszka.

- Jaka wielka wylinka! - syknął z entuzjazmem Crux, który nie wiedziała kiedy wysunął łeb z szaty - Król Węży jedynie mógł ją zostawić!

- Chowaj się i nawet nie waż się wyściubiać łba!- zrugała go

Bliźniacy mieli raczej nietęgie miny.

- Ten język jest dziwny. - stwierdzili - Coś pomiędzy jakbyś chciała nas zjeść i poderwać...

Hesper prychnęła.

- Jesteście dziwni. Crux mówi, ze to tylko wylinka, możemy iść dalej.

Tak też zrobili. Błądzili w labiryncie korytarzy. Kilka razy wchodzili w gładkie ściany, aż zobaczyli przed sobą solidny mur, na którym wyrzeźbione były dwa splecione ze sobą węże, wysadzane szmaragdami. Stanęli przed nim. Hesper wzięła głęboki oddech, potem drugi, a na końcu trzeci, z którym próbowała wyrzucić wszystkie wątpliwości z głowy. Skoncentrowała się tylko na jednym zadaniu, zamknięciu komnaty tajemnic. Odrzuciła wszelkie emocje tlące się w jej głowie, oczy stały się puste, a twarz zastygła w obojętności. Bliźniakom przypominała w tamtym momencie Snape'a

- Okazujemy jak najmniej emocji, ktoś może je wykorzystać. Wiem, że to wasza siostra, ale ... - zaczęła ich pouczać.

- Wiemy to Hesper - odpowiedzieli bliźniacy, choć ich żołądki zwinięte były w supeł - Będziemy jak rasowi Ślizgoni.

- Otwórz się - zasyczała

Węże rozdzieliły się, pojawiła się szczelina i dwie połowy muru rozchyliły się, ginąc w ścianie. Weszli tam w jednym momencie. Byli na końcu ogromnej komnaty, wypełnionej zielonkawą poświatą. Miała mnóstwo kolumn, u których podstaw wykute były węże. Podłoga była z czarnego marmuru, idealnie czysta. Z wyciągniętymi różdżkami i gotowi w każdej chwili odwrócić się od wzroku bazyliszka mijali kolejne kolumny. Na końcu komnaty, wykuta w jasnym kamieniu połyskiwała wielka twarz mężczyzny, z długą, rzadką brodą. A dokładnie pod nią leżała dziewczynka o płomiennie rudych włosach. Bliźniacy od razu podeszli do niej.

venus  • tomarry ♀️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz