sowia poczta

2K 228 90
                                    

Rozdział 104
(TW! krew)

Kolejne tygodnie były dla niej trudne, nie ze względu szkoły samej w sobie, z nią radziła sobie bardzo dobrze. Myśli o Voldemorcie były już wręcz natrętne, nie było dnia gdy Hesper nie rozmyślała nad relacją jaka ich łączyła. Próbowała je zatrzymać, ale też miała w głowie słowa o nie tłumieniu własnych pragnień i emocji. Coraz bardziej utwierdzała się w swoim przekonaniu z przed lat, że głębsze uczucia przynosiły więcej negatywów niż pożytku.

Nauczyciele, mimo, że był dopiero październik już straszyli ich owutemami, było dokładnie tak jak bliźniacy jej opisywali. McGonagall katowała ich tuzinami najróżniejszych formułek transmutacyjnych zaklęć, Snape próbował doprowadzić ich Esencje Szaleństwa do idealnego poziomu, zdążył wywalić z lekcji na stałe Ronalda Weasley'a i nadal czerpał przyjemność z bycia surowym nauczycielem. Cassiusowi Bellowi udało się za to sprawić, że każdy siódmoklasista potrafił wyczarować dostatecznego Patronusa, by obronić się przed dementorami, a niektórym udało się dopracować formy cielesne. Blaise, Pansy i Daphne byli tymi szczęściarzami ze Slytherinu mając po kolei rysia, lisa i łabędzia. W Ravenclaw również było kilka cielesnych form, choć żadna z nich nie była tak imponująca jak smok Hesper. W końcu nie tylko na kartach książek magiczne zwierzęta jako patronusy były tak rzadkie.

Nim się obejrzeli, a nastał już dzień tak zwanej Nocy Duchów, czyli w tradycji czarodziejskiej Samhain. Hesper mogła z całą pewnością stwierdzić, że nie lubiła tego święta i było absolutnie pechowe w jej przypadku. Tego dnia trafiła na Privet Drive 4, Voldemort zabił jej rodziców, a w poprzednim roku Syriusz został zaatakowany przez Zakon Feniksa. Siostry Greengrass podobnie jak ona były raczej przygnębione, była to pierwsza rocznica śmierci ich matki. 

Próbowała nie myśleć w taki sposób o tym dniu, nawet kilka dni wcześniej wysłała odrobinę żartobliwy list do Syriusza, by nie szlajał się po dziwnych miejscach. Hedwig wróciła z równie żartobliwą odpowiedzią, a następnie Hesper wysłała ją do Hogsmede, chcąc zaopatrzyć się w kilka produktów z Magicznych Dowcipów Weasley'ów. W końcu Hesper nadal miała w sobie duszę huncwotki. Irytek już omijał ją szerokim łukiem po małym piekle jakie urządziła mu w poprzednim roku, więc kolejną ofiarą był Filtch. Zaczęła raczej luźno, ale zamierzała zgotować woźnemu takie piekło, żeby się w końcu wyniósł z Hogwartu i nie zatruwał swoim istnieniem życia uczniów i nauczycieli. Już widziała dumną i jednocześnie zazdrosną minę Syriusza, gdy woźny w końcu dostanie za swoje.

W końcu nadszedł czas kolacji, McGonagall i pod tym względem plusowała, bo na samą kolacje przykazała założyć tradycyjne czarne, wyszywane szaty ze wzorami lub po prostu gładkie, a nie jak Dumbledore bezmyślnie propagowała mugolskie święta. Hesper postawiła na ten pierwszy rodzaj, jej szata miała wyszyte srebrne wzory. Ubrania innych Ślizgonów były podobne. Sama Noc Duchów przebiegała dość tradycyjnie. McGonagall przemawiała, uczniowie i duchy słuchali jej znudzeni, a potem już tylko jedli i rozmawiali między sobą. Stoły jak zwykle uginały się pod ilością jedzenia. Wszystko było zupełnie zwyczajne, aż do jednego momentu.

Do Wielkiej Sali wleciało mnóstwo sów, nie tych z sowiej poczty, one wlatywały przy śniadaniu, to były sowy z redakcji Proroka. W ten sposób już po chwili każdy kto prenumerował gazetę miał w swoich rękach świeże wydanie Proroka Wieczornego. Hesper odebrała je sprawnie od sowy z zaciekawieniem.

RUFUS SCRIMGEOUR PODAŁ SIĘ DO DYMISJI! DZISIEJSZE NOCNE OBRADY WIZENGAMONTU WYZNACZĄ TERMIN WYBORÓW NOWEGO MINISTRA MAGII!

Wielki napis krzyczał z pierwszej strony gazety. W sali zawrzało, zarówno ze strony uczniów jak i nauczycieli. W dalszej części artykułu zostało wyraźnie zaznaczone, że dymisja nastąpiła w skutek presji społecznej i sam Scrimgeour bronił się od niej rękami i nogami. Rok 1997 zdecydowanie był rokiem zmian w świecie czarodziejów.

venus  • tomarry ♀️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz