złamane dusze

2.1K 228 41
                                    

Rozdział 82

W końcu nadszedł ten dzień, spotkanie u Slughorna. Można było wziąć osobę towarzyszącą, Hesper zaproponowała to Pansy wiedząc, że uwielbiała przyjęcia. Zgodziła się bez mrugnięcia okiem. Tym sposobem zostały chyba najlepiej ubranymi dziewczynami na przyjęciu, Pansy nie mogła przepuścić takiej okazji. Tym razem ich wygląd wręcz krzyczał Slytherin, Hesper miała przyległą, ołówkową, czarną sukienkę, podkreślającą jej ciało, nad którego kształtem i proporcjami Pansy się zachwycała z dobrą godzinę, ale jednocześnie nie odkrywającą go w żadnym stopniu. Parkinson miała szmaragdową, dość krótką sukienkę jakby w kontraście, a wszystko było zwieńczone u nich srebrną biżuterią i starannym makijażem. Pansy zawsze jak wykonywała go u Hesper czuła się trochę niekomfortowo, jej blizna była rozległa, mocno odznaczona w strukturze twarzy. Hesper jednak była do niej zupełnie przyzwyczajona do niej, choć wiele z jej powodu wycierpiała w mugolskiej szkole.

Blaise gdy je zobaczył niemal zagwizdał, powstrzymała go od tego Daphne. Dziewczyna razem z siostrą przeżyły dość intensywnie wydarzenia z Samhain, dopiero Draco, na prośbę Hesper opowiedział im kto tak na prawdę zabił ich matkę. Ona nie mogłą się zdradzić, a taka wiedza u Draco nie zdziwiła dziewczyn. Dzięki temu wróciły do normalnego funkcjonowania choć w błękitnych oczach Daphne było widać ślad tego wydarzenia, a Astoria wyraźnie unikała tego tematu. Taką grupą weszli do magicznie powiększonego gabinetu Slughorna, on od razu rozradował się na jej widok.

- Och Hesper, moja droga! - zawołał - Nareszcie tutaj dotarłaś!

Podeszła do niego i wyjęła z torebki paczkę i butelkę.

- To dla pana, w końcu są święta.

Slughorn od razu rozpakował prezent i jego oczy powiększyły się do rozmiaru galeonów.

- No nieprawdopodobne! Kandyzowane wiśnie i moje ulubione ananasy! I jeszcze ten miód! Skąd wiedziałaś?

- Och myślę, że to całkowity przypadek.

Hesper ledwo powtrzymała się od wybuchnięcia śmiechem, gdy wyobraziła sobie, minę Slughorna gdyby powiedziała prawdę. Nauczyciel przedstawił ją paru osobom, Hesper przeprowadziła kilkanaście takich samych rozmów o niczym, to było dość męczące.

- Co ty od niego chcesz? - wymruczał jej do ucha Draco gdy tylko oderwała się od tej spirali nowych twarzy.

- Po prostu korzystam z okazji, Draco.

Nie uwierzył jej, domyślał się, że może chodzić o coś jeszcze, jednak nie drążył, po prostu dalej się bawił. Z uśmiechem patrzyła na minę Snape'a, gdy Slughorn wychwalał jej umiejętności w eliksirach. Oczywiście, że profesor z niej kpił. Ogółem jej kontakt ze Snapem był ostatnio znikomy, wynikało to raczej z zapracowania nauczyciela, nie miał nawet czasu dać jej szlabanu. Było to nawet z korzyścią dla niej, nie musiała zdradzać źródła swojego objawienia w warzeniu. 

W połowie przyjęcia miała ochotę wyjść, nawet Pansy była już zmęczona, jednak miała zadanie do wykonania. Razem z Draco, Pansy, Daphne i Blasiem usiedli odrobinę z boku i obserwowali gwar. Niemal padli ze śmiechu gdy zobaczyli Granger uciekającą przed McLaggenem, czy Ginny Weasley nieudolnie podrywającą Deana Thomasa. Hesper też niesamowicie bawiły wodzące za nią samą spojrzenia, jakby widzieli ją zupełnie po raz pierwszy. Potter odpowiadała im czystą pogardą.

- Na prawdę on myśli, ze ma jakiekolwiek szanse? McLaggen? Chyba na prawdę jest tak głupi, jak słyszałam... - kpiła w najlepsze Pansy.

- Ze mną też próbował - rzekła Daphne - Pięć razy! On na prawdę nie rozumie słowa nie!

venus  • tomarry ♀️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz