Rozdział 42
Nadszedł dzień Yule i balu. Hesper jeszcze z rana, za w czasu wysłała prezenty do Syriusza i Remusa, choć poleciła Hedwig by dostarczyła je przy obiedzie, zgodnie z tradycją. Od nich dostała list z życzeniami informujący ją, że wysłali prezent tak wcześnie dokładnie z tego powodu co ona. Remus dał jej książkę o magii ofensywnej, a Syriusz tajemniczą kasetkę.
Jest tam parę książek o tradycjach rodów czystokrwistych i samych rodów Black i Potter, wiem, że bardzo Cię to interesuje. Oprócz tego, większość biżuterii rodowej Blacków, myślę, ze ci się spodoba. Koniecznie załóż na bal, miło będzie wreszcie ją oglądać na dobrej osobie, a nie tej starej raszpli, która nam umila dni.
Hesper chichrała się dobre kilka minut z ostatniego zdania, aż podeszła do niej Pansy. Dała jej do przeczytania list.
- Stara raszpla? - uniosła brew w zdziwieniu.
- Matka Syriusza, Walburga - wytłumaczyła - Zanim zmarła zaczarowała tak portret, ze nie da się go zdjąć, a z niego całe dnie wydziera się o mieszańcach i szlamach.
Pansy kiwnęła głową i patrząc na wnętrze kasetki rozszerzyła oczy i lekko posmutniała.
- Rodowa biżuteria... - mruknęła.
Hesper tylko poklepała ją po ramieniu pokrzepiająco. Do obiadu właściwie tylko pakowały prezenty, a po nim szybko wymienili się nimi. Hesper zauważyła, ze co roku ma coraz więcej osób, które jej je wręczają.
Po obiedzie za to zaczęło się istne szaleństwo, przynajmniej w jej mniemaniu. Pansy była perfekcjonistką jeśli chodziło o wygląd, więc zajęła się wszystkim. Włosy, makijaż, czy odpowiedni dobór biżuterii dla Hesper. Położyła przed nią tez kilka kwiatów.
- Myślę, że będą pasować do moich bratków. - powiedziała.
To były całkowicie białe lilie. Hesper szybko je zaczarowała i użyła w swojej stylizacji. Wyszły jako niemal ostatnie z Pokoju Wspólnego, ale dzięki Hesper zaznajomionej z skrótami nie spóźniły się. Stanęły w ciemnym kącie obok Wielkiej Sali. Obiecały sobie zrobić oszałamiające wrażenie na gościach.
- Reprezentanci szkół wchodzą na parkiet! - usłyszały głos McGonagall.
Ustawiły się tak, by być ostatnie, a Hesper trzymając mocno różdżkę wymamrotała zaklęcie czasowo odwracające uwagę. Ze swojej pozycji widziały sale żywiołowo reagującą na Fleur Delacour idącą w błękitnej sukni z Rogerem Davisem. Wpatrywał się w nią z taką intensywnością, że Francuzka musiała go lekko kopnąć w łydkę. Ukradkiem widziała wzrok Pansy, który zawiesiła dłużej na Delacour. Potem wszedł Cedric Diggory z Cho Chang, damska część szkoły rzucała zazdrosne spojrzenia ubranej tradycyjnie Chince. Przed ostatni był Victor Krum z Hermioną Granger. Dziewczyna wyglądała zupełnie inaczej niż zwykle, w błękitnej sukni, z ułożonymi włosami i poprawionymi zębami (poprzednie wydłużył jej 'przypadkiem' Fred). Pansy była oburzona.
- Jak... ona... Z NIM!?
Hesper się roześmiała.
- Próbowałam być miła i mu odradzić, się nie udało.
Parkinson już chciała dalej się oburzać, jednak nadeszła ich kolej. Wywołały najbardziej żywiołową reakcje tłumu. Slytherin zgodnie bił brawa, gwizdał z zadowolenia. Większość sali jednak również oklaskiwała, lecz jednocześnie intensywnie między sobą szeptali. Oczywiście znaleźli się tacy święcie oburzeni, na przykład kilka dziewczyn z Gryfindoru, Ron Weasley czy nawet w wiecznie wesołych oczach Albusa Dumbledore'a mieniła się jakaś dziwna emocja. Ona się tym nie przejmowały idąc dumnie na swoje miejsce. Pansy pofalowała swoje ciemnobrązowe włosy, a Hesper użyła odrobiny płynu Ulizanna, nawet dostała go za darmo ze względu na swoje udziały w firmie, by nieco okiełznać jej naturalne fale. Pansy we włosach miała srebrną, rodową spinkę, Hesper wpięła we włosy ożywione lilię i umieściła małe światełka. Obie zgodnie z tradycją miały kilka gałązek ostrokrzewu. Hesper w porównaniu do Pansy wręcz znikała, brązowowłosa miała mieniącą się pięknie w świetne świec, srebrną suknie. Potter postawiła na czarną sukienkę z półprzezroczystymi, czarnymi rękawami. Całość uzupełniała srebrna biżuteria Blacków.* Szczęki większości oglądających były już na podłodze. Wtedy zaczęła wygrywać muzyka. W pozostałych parach tylko jedna osoba błyszczała, Fleur całkowicie kierowała Davisem, a Granger Krumem. U nich było to wymienne, choć Hesper nie dorastała do pięt Pansy w umiejętnościach tańca. Wykonywały ruchy, które Pansy szczegółowo dopasowała pod nie i muzykę. Suknia Pansy mieniła się przy każdym ruchu, a jej kolczyki kiwały się w rytm muzyki. Parkinson robiła wiele skomplikowanych ruchów, Hesper była bardziej statyczna, jednak ich układ był na tyle wywarzony, by Hesper też mogła wyeksponować świecące włosy czy obracającą się suknie.
CZYTASZ
venus • tomarry ♀️
FanfictionHesper Potter nigdy nie miała szansy na bycie dzieckiem. Wychowana przez znęcających się nad nią ciotkę i wuja, traktowana jak służaca. Do świata czarodziejskiego wchodzi jako straumatyzowana, pragnąca zemsty dziewczyna z czarnym humorem. W kim zdob...