list

2.1K 232 79
                                    

Rozdział 90

Rok kończył się nadzwyczaj spokojnie jak na ostatnie lata, właściwie to było najnudniejsze zakończenie roku szkolnego. Na pierwszym roku była cała sprawa z Quirellem, drugim Hesper i bliźniacy zakończyli fale petryfikacji, trzeci przyniósł sprawę Blacka i ucieczkę Pettigrew, czwarty atak śmierciożerców na Hesper, a piąty spektakularny koniec Umbridge i jej zbrodnie. W porównaniu do tego jej szósty rok był błahostką jeśli chodzi o szkołę, o ataku w Hogsmede już dawno większość zapomniała, żyli już milszymi rzeczami. Fawkes latał za oknem śpiewając swoją pieśń, co było najmniej typową rzeczą na całym zakończeniu.

Z lekką ulgą pakowała swoje rzeczy, chciała jak najszybciej znaleźć się na Grimauld Place 12. Miała już dość egzaminów, tej dziwnej atmosfery gdzie ludzie z innych domów usilnie próbowali zapomnieć o ataku i o śmierciożercach. Chciała już rozpocząć kolejny etap swojej zemsty. Uwielbiała Hogwart, przez lata był jej jedynym domem, jednak obecność Dumbledore'a osłabiała to uczucie.

- Jeszcze tylko rok - mruknęła Pansy, zbierając rzeczy z szafki - i koniec

Kiwnęła powoli głową.

- Nie rób się sentymentalna - prychnęła Hesper - Trzeba iść dalej.

- Zawsze uwielbiałaś Hogwart - rzuciła Ślizgonka - Nadawałabyś się na nauczycielkę.

Hesper ledwo złapała równowagę, tak parsknęła śmiechem.

- Hogwart, a nie te bachory - syknęła - Przy mnie Snape byłby wyrozumiałym, cierpliwym i sprawiedliwym nauczycielem.

- No tak... cofam to... Jakbyś wyparowała do dziecka z tekstem, czy nie ćpa przypadkiem dropsów Dumby'ego, bo wyżarły mu mózg jak ostatnio do Blase'a powiedziałaś, to chyba byś długo nie zagrzała posady... - zachichotała, a Hesper z nią.

- Błagam cię, Pans. Jak można postawić tarcze odbijającą po takim kątem, by zaklęcia odbijały się dosłownie obok ciebie?

Tak, Hesper była perfekcjonistką. To jedna z cech, które nabyła u Dursley'ów i nigdy się z nią nie rozstała.

- To Blaise, Hes, on ma talent.

- Niewątpliwy... - burknęła Hesper domykając kufer z trzaskiem.

...

Pożegnali się jeszcze jako Ślizgoni z Horacym Slughornem, ten człowiek miał na prawdę szerokie znajomości, które mogły im pomóc w przyszłości. Drogę z Hogwartu spędzili jak zwykle na różnorakich rozmowach o wszystkim i o niczym, Hesper i Draco wypełniali również swoje obowiązki prefektów. Hesper jeszcze przez okno rzuciła ostatnie spojrzenie Hogwartowi, jeśli jej plan zakończy się sukcesem to gdy wrócą tu we wrześniu będzie zupełnie inny, miała nadzieje, że lepszy. Nikt jeszcze o tym nie wiedział, prócz goblinów, z którymi wymieniała bardzo często korespondencję. I tak miało pozostać, tylko niewielkie grono miało o tym wiedzieć docelowo. Im mniej osób wiedziało tym lepiej, tym mniejsze było ryzyko wydania całej sprawy. Bowiem miała zostać sekretem.

- Ciekawe kto przyjdzie w następnym roku uczyć obrony? - zapytał w pewnym momencie Blaise.

Tak, to było dość zastanawiające. Snape wracał do uczenia eliksirów z wielką niechęcią. Gdy Hesper zapytała się dlaczego, odpowiedział jej, że nauczania ogółem nie lubi, jednak elikisry są na tyle delikatną i subtelną sztuką, że większość bachorów nie byłą w stanie pojąć nawet podstaw i został zmuszony do nauczania przez Dumbledore'a. To było zrozumiałe, on był Mistrzem Eliksirów, nauczanie w szkole to pewna degradacja.

venus  • tomarry ♀️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz