chytry kant

2.8K 173 48
                                    

Rozdział 9

Wiosna minęła spokojnie Hesper. Kamień Filozoficzny spoczywał na dnie jej kufra, w specjalnej kieszonce, zabezpieczonej zaklęciem. Znalazła je w bardzo zaawansowanej książce do uroków i sama była zadziwiona, że potrafiła je rzucić. Powodowało, że skrytka otwierała się jedynie, gdy przyłożono do niej jakiś przedmiot o charakterystycznym kształcie. Większość użytkowników tego zaklęcia wybierało specjalne monety, lub kwadraty, lecz ona postanowiła być sprytniejsza. Ustawiła swój odcisk palca. Linie papilarne, jak dobrze pamiętała z biologii były unikalne dla każdego człowieka. Było to wiec o wiele bezpieczniejsze rozwiązanie. Od bliźniaków wiedziała, że istniały również zabezpieczenia oparte na krwi, lecz trzeba było na nie uzyskać specjalne pozwolenie ministerstwa. Nie to, by Hesper to szczególnie obchodziło. W przeszłości toczyła nieustanną walkę o życie, w której wszystkie chwyty były dozwolone. Jej moralność była głęboko upośledzona, przez lata obdzierania jej z niej. Bliźniacy też nie mieli zbyt wielu wątpliwości do mało konwencjonalnej magii. Właściwie to wszystko co nielegalne, fascynowało ich. Wiedzieli jednak, że by używać nielegalnych zaklęć, trzeba wiedzieć jak zamaskować. Oni jeszcze tego nie wiedzieli. Teraz woleli nie podejmować już ryzyka, wystarczył im ostatni ich wyczyn.

Od Yule minęło już trochę czasu, lecz nadal trzymała się z bliźniakami. Ich znajomość przetrwała, wręcz się rozwinęła. Nadal nie brała udziału w żartach jej kolegów, może okazjonalnie im coś podpowiedziała. Raz gdy rozmawiała z nimi na korytarzu, zauważył ich Draco Malfoy. Nie wyglądał na zadowolonego.

- Nie powinnaś z nimi rozmawiać, to zdrajcy krwi. - pouczył ją protekcjonalnie.

Hesper skrzywiła się. Lubiła Malfoy'a. Może nie gadali zbyt dużo, lecz w środku wydawał się wartościową osobą. Niestety przysłaniał to gruba warstwa pogardy dla gorszych od niego. Wielokrotnie próbował przekonać ją do wartości czystej krwi, lecz Hesper nadal uważała ją za bzdurę.

- Pozwól, że sama ocenie, z kim rozmawiam - powiedziała chłodno - Podaj mi chociaż jeden racjonalny argument, dlaczego miałaby tego nie robić.

Draco usilnie próbował utrzymać neutralną minę. Przyjaźń z Hepser była jego dziecięcym marzeniem, a bliźniacy zabierali mu jej z przed nosa. Pewnie już naopowiadali jej jacy Malfoy'owie są straszni i ciemni.

- Są Wesley'ami - powiedział krótko.

Pokręciła głową.

- To, że nie twój ród jest skonfliktowany z ich rodem, nie znaczy, że masz prawo oceniać każdego jej członka na podstawie tego - oświadczyła - Ja nie oceniam ludzi po nazwisku, Draco, a po wartości człowieka.

Bliźniacy byli zdziwieni. Nie spodziewali się tak stanowczej obrony od Potter.

- Naprawdę myślisz, że nie mamy lepszych tematów, tylko oczernianie waszej rodziny? - zapytał się George, jakby czytając Malfoy'owi w myślach.

- My nie oceniamy ludzi po nazwisku, czy po domu, Malfoy - dodał Fred - Inaczej zachowywalibyśmy się jak Ron.

Draco zacisnął zęby. Nie wierzył im. Spojrzał się na Hesper.

- Nie rozumiem twojego oburzenia, Draco. - powiedziała.

- Nie przy nich - syknął.

Spojrzała się wymownie na bliźniaków.

- Nie zapuszczaj nigdy długich włosów - puścili do niego oczko i zniknęli im z pola widzenia.

To była aluzja i Hesper i Draco dobrze o tym wiedzieli. Młody Malfoy postanowił wbrew sobie zastosować się do tej ukrytej rady i pomyśleć samemu, nie zastanawiając się co Lucjusz pomyśli.

venus  • tomarry ♀️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz