rozbudzony smok

1.9K 211 54
                                    

Rozdział 108

Przez te dwa dni Dracon stwierdził, że weźmie się porządnie za swoją drużynę Quiddicha i wprowadzi wielkie zmiany. Było to związane oczywiście z wynikiem pierwszego meczu. Hesper została rzucona na głęboką wodę i z rezerwowej szukającej stała się rezerwową ścigającą, za co miała ochotę zrobić coś Malfoy'owi. Jej domeną zawsze było latanie za zniczem, a nie gra zespołowa. Rezerwowym szukającym został Harper, Hesper wiedziała dlaczego. Dracon uświadomił sobie, że musi budować drużynę na następne lata, gdy jego już nie będzie. To przykład Krukonów był dla Malfoy'a kubłem zimnej wody wylanym na głowę. Hesper dziwiła się, że w ogóle została w drużynie, ścigającą była w najlepszym wypadku trochę lepszą od przeciętnej, mimo tego, że jej ojciec grał na właśnie tej pozycji. Wszystko rozjaśniło się, gdy dostała zadanie wyszkolić Harpera wpajając mu umiejętność wykonywania zupełnie nieprzewidywalnych ruchów, jak to stwierdził Dracon. Fakt, w grze Hesper trudno było cokolwiek przewidzieć.

Z treningu musiała jednak wyjść wcześniej, z powodu spotkania z Voldemortem. Jak poparzona pędziła do lochów, by przebrać się ze stroju do Quiddicha i umyć, bo na treningach Malfoy'a pot ściekał im hektolitrami z czół. Na jej wielkie szczęście nikogo nie było w jej dormitorium. Sprawnie doprowadziła się do przyzwoitego wyglądu, choć niestety jej włosy nie współpracowały z zaklęciem suszącym, co sprawiało, że wyglądała jakby miała trzy razy więcej włosów niż tak na prawdę tam było. By nie wzbudzać podejrzeń na korytarzach Hogwartu założyła coś, co często zakładała w weekendy, czarną bluzkę i dość eleganckie spodnie. Wyszła, starając nie zwracać na siebie zbytecznej uwagi. Z lochów do gabinetu Cassiusa Bella był kawał drogi, jednak dzięki znajomości skrótów udało jej się przejść całkiem sprawnie. Zapukała do odpowiednich drzwi, usłyszała zgodę i weszła. Bell sprawdzał akurat wypracowania.

- Dostałem jedynie informację, że wiesz gdzie masz się deportować, przez dom Riddle'ów. - powiedział na wstępie.

Hesper tylko przewróciła oczami, oczywiście, że Voldemort musiał chcieć się z nią spotkać u siebie w domu. Poczuła się jakby szła na ścięcie, już przed oczami widziała ten pełen wyższości i pobłażania uśmiech.

- Wiedziałem, że się pokłóciliście... - mruknął Bell pod nosem.

Potter na to użyła swojej ulubione sztuczki do zamykania ust śmierciożercom, czyli po prostu sprawiła, że jego znak zaczął płonąć bólem.

- Mówiłam, że to sprawa między nami - powiedziała wyraźnie do zszokowanego śmierciożercy i weszła do kominka.

Później Cassius Bell mógł tylko oglądać zielone płomienie. Nie miał pojęcia o co pokłóciła się tamta dwójka, żadne z nich nie było skore do wyjaśnień, jednak on postawił sobie za cel by ich ze sobą pogodzić. Za wszelką cenę. Rozmasował lekko ramię. Motto Hogwartu, Nigdy nie drażnij śpiącego smoka, jak ulał pasowało do Hesper Potter.

...

Na małej wyspie wiało chłodem, Hesper momentalnie pożałowała, że nie wzięła ze sobą szaty, tłumaczyło ją to, że nie wiedziała, ze będzie miała niewątpliwą przyjemność spacerować na świeżym powietrzu. Zapukała do drzwi, nie dostała jednak żadnej odpowiedzi. Już myślała, że Voldemort po prostu sobie z niej zakpił, gdy otworzyły się, a w nich stanęła skrzatka. Była odrobinę podobna do Mróżki, wyróżniały ją tylko wielkie oczy, w jasnoniebieskim kolorze

- Och pan mówił, że będą goście, proszę wchodzić, Śnieżka zaprowadzi - powiedziała, zamykając za nią drzwi.

Szła za skrzatem, zupełnie jakby nie znała tej części domu. W salonie znów zawitały fotele, prawie parsknęła śmiechem. Skrzatka wskazała jej jeden z nich.

venus  • tomarry ♀️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz