medalion

2.3K 247 131
                                    

Rozdział 93
(TW! opis rytuału)

Z jej konta w Banku Gringotta zniknęło kilka tysięcy galeonów, jednak były to właściwie grosze w porównaniu to tego co tam zostało. Były jednak rzeczy ważniejsze. Biuro Aurorów zaczęło śledztwo w sprawie zgłoszonej do nich przez Thomasa Moore'a. Tak jak ja zapewniał prawnik nikt nic nawet nie podejrzewał, pieniądze skutecznie zasłaniały ludziom oczy, zatykały uszy i zaszywały usta. Voldemort też robił wszystko by nie zdradzić planu Hesper, a jednocześnie przygotować się na brak Dumbledore'a. Zakon Fenika uprawiał za to czarną propagandę, straszył ludzi śmierciożercami na lewo i prawo. Nie było to nic nowego, Voldemort gdy dyskutowała z nim o tym na odległość stwierdził, ze Dumbledore usiłuje go sprowokować do ataków i otwartych działań.

Stary głupiec jest tak zagubiony w swoich i Severusa kłamstwach, że traci kontakt z rzeczywistością

Prychnął w jej głowie. Miał w pewnym sensie rację, przynajmniej tak podejrzewała Hesper. Ogólem Hesper przyłapywała się na coraz częstszym konwersowaniu z Voldemortem w ten sposób. Wysyłała mu jakieś wspomnienie, na przykład strony z Proroka Codziennego, a potem wyśmiewali jej głupotę. Voldemort czasami w ten sposób, mówiąc na odległość, przekazywał jej różne informacje. Cały dyskomfort spowodowany jego osobą powoli znikał Hesper.

Lipiec był dość nudny, monotonny. Hesper co jakiś czas spotykała się z prawnikiem, sama przygotowała pewne elementy narracji. Śledztwo szło po ich myśli, aurorzy weryfikowali coraz to nowsze dowody, nie przesłuchiwali jednak świadków, by nie złamać tajemnicy, nie mieli również takiej potrzeby. Uczyła się też magii, tej legalnej, jak i tej mniej. Wymieniała listy z przyjaciółmi. Wypaliła runiczny krąg ciała na plecach, skonstruowany przez ostatnie miesiące. Został jej jeszcze krąg magii i duszy, z tymi dwoma postanowiła jeszcze odrobinę poczekać, aż dowie się wszystkiego o własnej duszy, jak i jak jej magia w pełni dojrzeje i rozwinie się. Studiowała też zwoje otrzymane od Voldemorta, dokładnie śledząc jak rytuał miał zostać wykonany. Nie było miejsca na żadną pomyłkę. Swoją drogą zaliczyła małą wpadkę i prawie instrukcje dostały się w ręce ciekawskiego Blacka. Syriusz do końca swojego życia zapamiętał awanturę jaką Hesper mu wtedy urządziła i wiedział, żeby już nigdy nie wchodzić z butami w prywatne rzeczy dziewczyny.

Nadeszła w końcu końcówka lipca, właściwie był to przeddzień urodzin Hesper. Tamtego dnia wieczorem dostała znak od Voldemorta. Eliksir był gotowy. Potter założyła więc szatę w tak zwanym kroju pojedynkowym, była po prostu najwygodniejsza i minimalizowała kontakt Potter z substancjami użytymi w rytuale. Miała też na sobie rękawiczki. Spakowała wszystkie potrzebne rzeczy i wyszła ze swojego pokoju kierując się do salonu.

- Gdzie idziesz? - krzyknął Remus z kuchni

- No właśnie, gdzie ty się wybierasz? - zawtórował mu Syriusz stojący tuż obok - Kolacja za chwilę!

Wzięła głęboki oddech.

- Muszę załatwić pewną sprawę - odparła - Wrócę późno!

- Chyba nie tą Dumbledore'a? O tej godzinie? - pytał retorycznie Remus.

- Nie! Voldemorta! - odkrzyknęła.

Dwóch jej opiekunów znalazło się przy niej w salonie w tempie ekspresowym.

- O tej godzinie? - powtórzył pytanie Remusa Syriusz i zmarszczył brwi - Dlaczego ty jesteś w stroju bojowym?

- Bo idę stoczyć z nim długi pojedynek, by go zabić i wypełnić przepowiednie... - mruknęła Hesper sarkastycznie.

Otrzymała dwa pobłażliwe spojrzenia.

- Nie patrzcie się tak na mnie, przecież nie idę do niego na noc... - ironia była jeszcze bardziej wyczuwalna w jej głosie - Muszę po prostu... pomóc w czymś. Z korzyścią dla całego świata.

venus  • tomarry ♀️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz