dziedziczka slytherina

2.7K 172 35
                                    

Rozdział 15

Całą szkołę obiegła wieść o spetryfikowaniu Colina Creevney'a i atmosfera pozornego spokoju prysła. Już nikt nie bagatelizował zagrożenia. Snape przestrzegł Ślizgonów, mówiąc im, ze powinni trzymać się z dala od zagrożenia. Powiedział, ze nie interesuje go to, kto jakiej jest krwi, ma się nie wychylać. Za to lubiła Snape'a, (choć nadal uważała, że jest strasznie sztywny). Ogłoszony został również Klub Pojedynków. Hesper oczywiście miała zamiar przyjść na spotkanie. Po pierwsze mogła się tam sporo nauczyć, a po drugie była ciekawa kto go poprowadzi. Bliźniacy śmiali się czasami, ze powinna trafić do Ravenclaw ze swoim pędem do wiedzy. Jednak ona chciała ją zdobywać z innego powodu, niż Krukoni. Wiedza rozwijała, sprawiała, że człowiek był silniejszy. Wiedza była potęgą. Hesper musiała być silna. Gdzieś w międzyczasie jej hogwardzkich przygód uświadomiła sobie ważną rzecz. Miała wielu wrogów. Po obydwu stronach wojny. Nie wierzyła w takie rzeczy jak dobro i zło, jej dzieciństwo brutalnie wypleniło z niej takie przekonania. Każdy był egoistą i dążył do swoich celów, nie było w tym nic złego. Może była trochę cyniczna, sama Tiara Przydziału jej tak powiedziała. Jednak nie uważała się za złą osobę, bo przecież można stawiać siebie na pierwszym miejscu, przy tym nie krzywdząc nadmiernie innych. Przyjaźń z bliźniakami nauczyła ją, przynajmniej próbowała, że są relacje, z których obie strony mają korzyści. W których ta druga strona nie czeka tylko na potknięcie tej pierwszej. To były bardzo dorosłe jak na dwunastolatkę przemyślenia, lecz Hesper Potter była tak na prawdę o wiele starsza. Swoimi doświadczeniami życiowymi mogłaby obdarować spokojnie tuzin dorosłych i jeszcze by starczyło na więcej.  Postanowiła zakończyć swoje głębokie myśli na tym stwierdzeniu.

Z bliźniakami wkroczyli do Wielkiej Sali. Zebrała się tam prawie cała szkoła, z podnieceniem trzymając swoje różdżki. Hesper pokręciła głową.

- Stąd nic nie zobaczymy - stwierdziła z dezaprobatą.

- Strefa lwa zapchana, jak kibel na piątym piętrze - zameldował George

Potter prychnęła.

- Damski Filtch odetkał - wystawiła język.

- Bo na męski podobno uparł się Irytek, ciągle odszczelnia rury.- odparł George - Biedny woźny, chyba kupimy mu przepychaczkę, co Gred? 

- Koniecznie zamieniającą wodę w błoto, Froge. I to w kotki!

Hesper wymamrotała coś podobnego do jak z dziećmi..., (pominęła fakt, że była od nich młodsza o dwa lata) i zaczęła się rozglądać za miejscem. Względny spokój był w ślizgońskej części sali, oczywiście nieformalnej. Po prostu uczniowie Hogwartu bardzo kurczowo trzymali się swoich domów.

- Czeka was wycieczka do paszczy węża, cieszycie się? - zapytała z sarkazmem.

Fred i George uśmiechnęli się szeroko.

- Oczywiście, tylko założymy kamuflaż

Za pomocą transmutacji zmienili swoje czewono - złote krawaty, w identyczne do Hesper, zielono - srebrne. Co prawda gdzieniegdzie były prześwity, ale wydawali się nie zwracać na to uwagi. Przeszli więc do miejsca gdzie stał Draco Malfoy i reszta jej rocznika. Blondyn się skrzywił.

- Przykro nam, ale jak widzisz, jesteśmy twoimi nowymi współdomownikami, więc się tak nie krzyw, bo ci zostanie.

Draco wywrócił oczami i jak przystało na poważnego dziedzica rodu Malfoy, skrzyżował ręce na piersiach i demonstracyjnie odwrócił się w drugą stronę. No tak, Draco uwielbiał dramaty. Hesper westchnęła. Na szczęście, choć to raczej niefortunne stwierdzenie, niezręczną sytuacje przerwało wdarcie na scenę Gilderoy'a Lockharta. W śliwkowej szacie idealnie kontrastował z jak zwykle ubranym na czarno Snapem. Lockhart pomachał ręką by uciszyć salę i zawołał:

venus  • tomarry ♀️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz