brudy przeszłości

2.5K 171 40
                                    

Rozdział 28

- Brawo, Hesper! - krzyknął Lupin, gdy opanowała już kolejną tarczę chroniącą przed dementorami.

Była wyczerpana, choć próbowała tego usilnie nie pokazywać. Zaklęcia, które pokazywał jej Lupin znacznie przekraczały podstawę programową. Była jedynie trzynastolatką. Oczywiście Lupin o tym wiedział oczywiście i był niemal przewrażliwiony na punkcie tego, by jego uczennica się nie przemęczyła.

- Usiądź sobie, potrzebujesz chwili odpoczynku. Czekolady? - zapytał.

Z wdzięcznością przyjęła kawałek i opadła na fotel.

- Gratuluje złapania znicza, dawno nie widziałem takiej akcji. Kto by pomyślał, że odziedziczysz talent...

Spojrzała się na niego pytająco, a Lupin uświadomił sobie pewna sprawę.

- No tak... nic nie wiesz... James był świetnym ścigającym. Quidditch zajmował chyba połowę jego życia.

Kiwnęła głową, trochę zmieszana. Nie lubiła rozmawiać o swoich rodzicach. Po prostu to byli dla niej obcy ludzie, a te całe wspominanie sprawiało, że Hesper czuła jakieś dziwne poczucie winy, że nie ma wobec niech głębszych uczuć.

- Ach tak... Wybaczy pan ale niezbyt wiele wiem o swoich rodzicach...

Lupin pokręcił głową.

- Mogłem się tego spodziewać... Musisz mi wybaczyć, jeśli będę zbyt sentymentalny... po prostu to byli moi przyjaciele.

Zamilkł na chwilę, by odchrząknąć.

- Muszę cię przeprosić, za to porównanie do Lily... Myślę, że było odrobinę nie na miejscu.

Hesper zmieszała się jeszcze bardziej. Lupin wydawał się przeżywać żałobę po stracie przyjaciół na nowo, tak jakby to ona mu o tym przypomniała.

- Nie ma za co przepraszać profesorze... - powiedziała niepewnie - Po prostu... - nie była pewna czy mogła wypowiedzieć swoje myśli na głos, Lupin zachęcił ją - ...oni są dla mnie tacy obcy. Nie znałam ich nigdy i nie lubię być do niech porównywana. Czuje się wtedy jakbym nie była własną osobą. - powiedziała szczerze.

Lupin uśmiechnął się przepraszająco.

- Nie miałem tego na myśli, doprawdy jesteś od nich inna. - rzekł - Oczywiście ja widzę w tobie ich cechy, jednak musisz mnie zrozumieć. 

Remus Lupin obserwował Hesper tyle czasu, że widział te cechy. Humor i skłonność do żartów Jamesa czy inteligencje, spryt i oczytanie Lily. Choć musiał przyznać, że swoją dość mroczną aparycją raczej przypominała mu innego byłego przyjaciela. Wiedział też, że bywała złośliwa i mściwa, jednak w ten ślizgoński sposób. Z wyglądu za to, dziewczyna nie przypominała mu zupełnie nikogo. Kruczoczarne włosy, niby po Jamesie, jednak nie tworzyły ptasiego gniazda, a dość uporządkowane loki. Oczy zielone, niby po Lily, a jednak nie o kolorze trawy, a szałwi. Rysy ostre, a cera mleczno biała, choć na początki roku była ziemista i szarawa. Nie była to delikatna uroda Lily, czy rysy Potterów. Remusowi przypominała mocno matkę Jamesa, Euphemie i doszedł do wniosku, ze to z jej strony Hesper odziedziczyła te cechy. No i oczywiście rozległa blizna w kształcie błyskawicy, rozciągająca się od czoła po kość jarzmową, przecinając swym najkrótszym odcinkiem oko. Wszystkie te cechy mieszały się ze sobą i tworzyły na prawdę niepowtarzalną Hesper Potter.

- Panie profesorze - powiedziała dziewczyna, po chwili ciszy - Bo tak się zastanawiałam... I chyba pan jest w stanie odpowiedzieć mi na moje pytanie. Dlaczego profesor Snape zdaje się pana nienawidzieć, a moje nazwisko wręcz wypluwa? Ja wiem, że podobno mój ojciec nie lubił się z nim, ale dlaczego?

venus  • tomarry ♀️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz