braterstwo

1.8K 198 30
                                    

Rozdział 114

Szkołę od feralnego dnia ucieczki non stop patrolowali aurorzy, praktycznie cały świat szukał Albusa Dumbledore'a. Na razie jego poszukiwania, jak i dementorów spełzły na niczym, nie było ich w Wielkiej Brytani. Przeszedł za to przez Wizengamont nakaz zlikwidowania tych obrzydliwych stworzeń, był to jedyny plus tej sytuacji. Minister Lucjusz Malfoy również ogłosił reformę funkcjonowania Azkabanu, tak by ludzie wypuszczeni z niego nie stanowili niebezpieczeństwa dla społeczeństwa, tak jak było do tej pory. Miał być bardziej humanitarny, oczywiście nie chodziło o względy etyczne, a korzyść dla kraju i reputacji.

Lekcje odbywały się oczywiście normalnie, Hesper oczywiście na nie chodziła i ogółem nie pokazywała, że jakkolwiek ta informacja ją ruszyła. Nie miała zamiaru dawać jakiejkolwiek satysfakcji Zakonowi Feniksa. Wracała właśnie z lekcji eliksirów ze Snapem i kierowała się w stronę sali obrony przed czarną magią razem ze swoimi przyjaciółmi. Tamtego dnia powtarzali akurat temat Amortencji, Snape na samą jej nazwę krzywił się niesamowicie. Hesper miała wrażenie, że zapach elikisru był jeszcze bardziej intensywny niż poprzednio, jeszcze mocniej czuła tam Toma, bo tak starała się go nazywać w myślach. Idąc przez zawiłe korytarze Hogwartu usłyszeli szmer, który okazał się rozmową Weasley'ów. Draco już miał wkraczać, jednak Hesper go powstrzymała. Przystanęła za filarem i gestem nakazała być swoim przyjaciołom cicho. Zaczęła podsłuchiwać, wychwytywała jednak jedynie pojedyncze zwroty.

- To parszywy zdrajca, rozumiesz, że... - oburzona wypowiedź Ronalda Weasley'a przycichła jednak w połowie.

- Wyrzucił go!? - tym razem uniosła się Ginny - Ja wiem, że Fleatcher to Fleatcher, ale na...

- Normalnie z kopa! - krzyknął Ron, a potem coś szepnął do Ginny, czego Hesper już nie dosłyszała.

Odeszli w swoją stronę, a ona zmarszczyła brwi.

- Co jest? - spytał Blaise ciekawie.

- Chyba sojusznik im się wysypał, bardzo mi przykro - prychnęła pod nosem.

Kontynuowali swoją podróż jednak w głowie Hesper zaczął kiełkować pewien plan. Nie wiedziała jak on jej się powiedzie, jednak jej przekorna natura piszczała niemal ze szczęścia. W końcu wiedziała o konflikcie między tą dwójką, więc jakby tak ustawić przeciwko sobie braci Dumbledore'ów?

...

Dla Aberfortha Dumbledore'a to był dość zwykły dzień. Od rana do późnego wieczora obsługiwał klientów w barze, wyrzucił kilku podejrzanie wyglądających typów, a po zamknięciu miał zabierać się już do czyszczenia swojej gospody i ewentualnego szukania pijanych klientów w jego zakątkach, usłyszał jednak stukot dziobu sowy o obskurne okno zaplecza Gospody Pod Świńskim Łbem. Zmarszczył brwi, od wielu lat nikt mu nie wysyłał takowych, sprawy biznesowe załatwiał przez kominek. Pomyślał, że jedyną możliwością był list z Ministerstwa. Podszedł bliżej, nie było na nim pieczęci instytucji. Już chciał go po prostu zignorować, jednak brązowa sowa zwróciła jego uwagę. Do jednej nóżki miała przywiązany ów list, drugą miała obwiązaną charakterystyczną wstążką informującą, że ptak jest własnością Hogwartu. Wpuścił sowę do środka i rzucił odpowiednie zaklęcie, które poinformowało go, że na list nie zostały nałożone żadne klątwy, które mogłyby mu zaszkodzić. Odwiązał kopertę i rozerwał. Aberforth w najśmielszych snach nie spodziewał się takiej treści.

Do Aberfortha Dumbledore'a.

  Albus Dumbledore jest na wolności, każdy już to wie. Nie ma go u pana, to też wie większość osób. To znaczy, że w panu jest jeszcze rozsądek do tego potrzebny. I godność, przynajmniej mam nadzieję. Wiem do jak wielkich kłamstw posłużyła pana gospoda i łudzę się, że pan o tym nie wiedział. Jeśli pan wiedział, to mam nadzieję, że pan żałuje.
  Albus Dumbledore nie wygra tej wojny, mam nadzieję, że pan zdaję sobie z tego sprawę. Przegrał już dawno, na własne życzenie. Jednak jestem przekonana, że będzie dążył do wygranej i tak jak dawniej nie będzie się liczył z nikim i niczym. Wyeliminuje każdą przeszkodę, za nic ma ludzkie więzy.
  Albus Dumbledore nie ma skrupułów. Pewnie zastanawia się pan po co to panu napisałam, w końcu jest pan jego bratem. (Słyszałam, że nie byliście w zbyt dobrych stosunkach, ale mam wrażenie, że wasz konflikt został zażegnany dla większego dobra) Otóż jestem przekonana, że gdy pan przestanie być potrzebny, dla tegoż dobra zostanie poświęcony. Jak moi rodzice, jego sojusznicy. Jak Alicja i Frank Longbottomowie, być może zapłaci pan największą cenę za posiadane informację. Lub jak Fabian i Gildeon Prewett'owie zginie pan patrząc na twarze swoich sojuszników, może i jego również?
  Albus Dumbledore jest kłamcą. Jestem pewna, że pana nie raz okłamał i zrobi to ponownie tylko po to, by pan zgodził się współpracować. Ja panu oferuję prawdę, brutalną, ciężką i trudną, ale prawdę. Tylko od pana zależy czy pan ją przyjmie, czy będzie pan żył kąpiąc się w kłamstwach swojego brata, który przy większym potknięciu zlikwiduję pana jako przeszkodę, bo według niego cel uświęca środki.
  Albus Dumbledore jest tchórzem. Jednym z większych jakiego dane było mi poznać w życiu, może jedynie się równać Peterowi Pettigrew. Nie potrafi się przyznać do błędów, skontrowany z nimi maniakalnie zaprzecza. Haniebnie uciekł z Azkabanu i nie miał nawet śmiałości stanąć w twarz z jakimkolwiek ze swoich wrogów. Zapewne ukrywa się w jakimś z bezpiecznych gniazdek, poza zasięgiem organizacji, której był kiedyś największą szychą. Ma jedynie małą grupę zwolenników, którzy stosują metody gorsze od mugolskich zbrodniarzy wojennych. Raz po raz zaprzecza swoim własnym wartościom i udowadnia, że były jedynie fałszem. Nie jest w stanie kogoś otwarcie zaatakować, wysługuję się swoimi zmanipulowanymi owieczkami, czy też wilkami.
  Albus Dumbledore jest już zniszczony. Prawda wyszła na jaw i jeśli pan temu zaprzecza jedynie oszukuje siebie samego. On już nie ma żadnych szans, zostanie zniszczony do końca. Pan jednak nie jest własnym bratem, ma pan jeszcze szanse by wyjść z tego kłamstwa. Ma pan szanse. Ja chcę panu tę szansę dać. Na odkupienie wszystkich rzeczy jakich pan się dopuścił współpracy z Albusem Dumbledorem. Gdy on przegra to i pan poniesie tego konsekwencję. Chciałabym, by pan się nad tym zastanowił.
  Albus Dumbledore przejdzie do historii jako wielki kłamca i zbrodniarz. Mam w tym dużą swoją zasługę, bo to ja rzuciłam blask prawdy na tą owiniętą w kłamstwach postać. I zamierzam do cna zniszczyć jego mit.

venus  • tomarry ♀️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz