kres małego króla

2K 230 92
                                    

Rozdział 91

Gdy myślała, że jej opiekunom wystarczy napisanie listu w sprawie pojedynku w Hogsmede, to bardzo się myliła cały wieczór tuż po przyjechaniu na Grimmauld Place 12 spędziła na słuchaniu wszelkiego rodzaju ostrzeżeń, oskarżeń, zmartwień i ogółem rodzicielskiej pogawędki, przy której wyłączyła się po kilkunastu minutach. Remus w porę zauważył, że ich wysiłek nie ma absolutnie sensu, zmienił więc temat na o wiele luźniejszy. Syriusz zaczął opowiadać anegdoty o różnych ludziach, a oni śmiali się do łez. Black już w pełni wyzdrowiał po ataku w Samhain, zaczął normalnie chodzić na zebrania Wizengamontu. Właściwie bycie politykiem w pewnym stopniu pasowało do Syriusza, dobrze równoważył tych spokojnych i śliskich pokroju Lucjusza Malfoy'a. Dzięki temu zyskiwał też wiele zabawnych historii.

W następnych dniach Hesper była dość zabiegana. Thomas Moore odpisał jej na list wyznaczając termin spotkania. Do tego czasu Hesper musiała mieć już gotowy plan jak rozegrać pewne rzeczy. Siedziała więc nad opasłym tomem czarodziejskiego prawa procesowego i zapisywała ewentualne kruczki, możliwe paragrafy do wykorzystania, jak i te, które ją niepokoiły. Nie była specjalistką, dlatego zamierzała skonsultować te rzeczy z prawnikiem. Korespondowała też z Gringottem, wydawali się na prawdę chętni do pomocy. Wiedziała, że gobliny widziały tam własną korzyść.

Syriusz, jak i Remus obserwowali to z lekkim skonfundowaniem, w pewnym momencie dołączył też do nich Snape. Mimo tego, że ich mała trzecia strona przestała istnieć wpadał podobno regularnie. Remus twierdził, że po prostu ich polubił, do czego nie chciał się przyznać. Tak więc trójka osób obserwowała jej prace. Udawała, że nie widzi ich czujnych spojrzeń, inna sprawa, że Hesper z powodów praktycznych na miejsce swojej pracy wybrała jadalnie.

- Nie wiedziałem, że interesujesz się czarodziejskim prawem Potter... - skomentował w końcu Snape.

Oderwała się od pracy.

- Prawdę mówiąc, im dłużej je czytam, tym bardziej chciałabym odzobaczyć te bzdury - mruknęła pod nosem.

Nie wiedziała jak wyglądało dokładnie mugolskie prawo, ale po lekturze Kodeksu Karnego Czarodziejów stwierdziła, że było odrobinę mniej zawiłe i chaotyczne.

- To po co skazujesz się na takie tortury? - zapytał Syriusz chrapliwe - W życiu bym w wolnej chwili do czegoś takiego nie usiadł!

- Mam interes w tym - rzekła zdawkowo

Snape podszedł do niej z tyłu i zajrzał jej przez ramię.

- Karne? Nie sądzę byś niedługo miała odpowiadać przed sądem... - prychnął odrobinę ironicznie.

- Nie ja będę odpowiadała, zamierzam być po drugiej stronie, profesorze - odparła podobnym tonem.

Otrzymała trzy zaciekawione spojrzenia.

- Kogo zamierzasz oskarżyć? - zapytał Syriusz, przystawiając sobie krzesło.

- Albusa Dumbledore - powiedziała śmiertelnie poważnie, a jednocześnie nadzwyczaj lekko.

Reakcje były różne. Snape po prostu patrzył się na nią jak na największą idiotkę, Remus mrugał oczami jakby chciał sprawdzić czy nie śni, a Syriusz zakrztusił się powietrzem.

- Potter... - zaczął Snape, nie wiedząc jak ubrać swoje myśli w słowa - Nie miej słomianego zapału,  Dumbledore nadal nieźle się trzyma, nie możesz go tak po prostu oskarżyć o coś.

- Mogę - odpowiedziała Hesper bezczelnie - I to zrobię. Mam takie dowody, że może już pożegnać się z reputacją, wolnością i ogólnie z karierą - na jej usta wpłynął szatański uśmieszek.

venus  • tomarry ♀️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz