przybysze

2.4K 186 7
                                    

Rozdział 37

Przez następne kilka tygodni szkoła zapomniała o tym bolesnym dla Dracona incydencie, a życie zaczęło się toczyć monotonnym rytmem. Hesper chodziła nie w humorze, coraz częściej blizna bolała ją tępym bólem, tak wielkim, że nie mogła się często skupić. Powiedziała o tym bliźniakom, którzy zwędzili pani Pomfey dla niej zapas eliksiru przeciwbólowego. W wolnych chwilach przeszukiwali dział ksiąg zakazanych, by znaleźć rytuał krwi. Hesper również pożyczyła książkę o magicznych wiązaniach i połączeniach, chcąc dowiedzieć się więcej o jej bliźnie. Niestety oba poszukiwania były nieskuteczne.

Pewnej lekcji Moody oświadczył im, że będzie rzucał na każdego po kolei zaklęcie Imperius, by każdy poznał jego moc i spróbował pokonać.

- Ale... pan powiedział, że to niezgodne z prawem... - wybąknęła Granger - Mówił pan, że za to idzie się do Azkabanu...

- Dumbledore chce byście poznali jak człowiek się wtedy czuje - powiedział Moody - Chyba, że wolisz by rzucił je na ciebie ktoś inny i zrobił z tobą cokolwiek chce. W takim razie zapraszam za drzwi.

Granger spłonęła rumieńcem i zamilkła.

Moody zaczął wywoływać uczniów po kolei. Żadne nie było w stanie się oprzeć, Longbottom stał się zaciętym gimnastykiem, Blaise udawał kurczaka,  Lavender Brown udawała wiewiórkę. Wolna wola wracała im dopiero, gdy Moody cofał zaklęcie.

- Potter - zagrzmiał - Teraz ty.

Stanęła na środku klasy. Moody wycelował w nią różdżką

- Imperio

Zobaczyła lecące w jej stronę zaklęcie, a potem poczuła błogość i lekkość. Jakby wszystkie problemy zniknęły.

Wskocz na biurko...

Przyjemny głos, tak jakby go skądś znała. Jakby powinna ufać temu głosowi. Ugięła nogi.

To idiotyczne, stań normalnie...

Powiedział jakiś obrzydliwy głos, ochrypły. Wyprostowała kolana.

Wskocz na biurko!

Przyjemny głos rozkazywał, jednak z czułością. Znów jej nogi się ugięły.

PRZESTAŃ!

Ochrypły głos wrzasnął tak, że jej obolała głowa wręcz eksplodowała. Upadła z bólu, lecz zaparła się na podłodze, tak by nie skoczyć. Nagle uczucie zamglenia i przyjemności zniknęło. Otworzyła oczy, miała je zaciśnięte.

- No proszę, to jest dopiero coś! - zagrzmiał głos Moody'ego - Popatrzcie wszyscy! Walczyła do samego końca i się nie dała! Bardzo dobrze, Potter, ciebie nie łatwo im będzie opanować! Jeszcze raz!

Wstała ociężałym krokiem. Gdy kolejny raz trafiało w nią zaklęcie pomyślała o tym, że ma wolną wole.

Wbiegnij w ścianę...

Znów ten przyjemny głos. Był uzależniający. Noga jej drgnęła, jednak przypomniała sobie, że ma wolną wolę. Zaczęła szukać różdżki w rękawie, a gdy znalazła mocno zacisnęła na niej dłoń. Głowa pulsowała tępym bólem. Przekręciła głowę, tak, że strzeliły jej wszystkie kręgi w szyi.

WBIEGNIJ W NIĄ JUŻ!

Wrzask. Rozrywający wrzask.

- Nie - szepnęła na głos - Nie wbiegnę.

Cofnął zaklęcie.

- Wspaniale, Potter. - powiedział Moody - Tak właśnie wygląda pokonanie zaklęcia Imperius.

venus  • tomarry ♀️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz